Reklama
 

prawdziwa historia

"Stawałam na głowie, żeby była szczęśliwa. A ona tak mi się odpłaciła"

"Stawałam na głowie, żeby była szczęśliwa. A ona tak mi się odpłaciła"

"Nie chciałam zabierać jej ojca. I właśnie ta myśl trzymała mnie przy człowieku, który nie traktował mnie dobrze. Dla córki był zawsze w porządku, nigdy  nie odczuła od niego żadnych złych emocji. Nie kłóciliśmy się przy niej. To tylko ja byłam dla niego niewystarczająca. W pewnym momencie nie mogłam już tego znieść. Przestałam się szanować, nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze. Musiałam coś zrobić i jedynym sposobem na lepsze życie było odejście od partnera. Wiedziałam, że córka to przeżyje, ale ja stawałam na głowie, żeby było jej ze mną dobrze. Za co ona tak mi się odpłaciła".

Pon. 25 września

"Zabrałem syna do sklepu, a on rzucał się na podłogę. Jak moja żona go wychowuje?"

"Zabrałem syna do sklepu, a on rzucał się na podłogę. Jak moja żona go wychowuje?"

"To nie ja spędzam z moim synem całe dnie. Moja żona opiekuje się nim od urodzenia, bo ja jestem w domu gościem. Sama chodzi z nim na zakupy i robi z nim dosłownie wszystko, więc to jej zasługa, że młody zachowuje się tak, a nie inaczej. Zabrałem go ze sobą do sklepu pierwszy raz w życiu i chyba naprawdę ostatni. Przecież on zrobił mi taki wstyd, że myślałem, że zapadnę się pod ziemię. A to wszystko przez to, że nie chciałem mu kupić kolejnego autka, bo ma już dziesiątki innych".

Pon. 25 września

"Zasłabłem na ulicy. Gdy wszyscy mnie omijali, pomógł mi bezdomny. To on uratował mi życie..."

"Zasłabłem na ulicy. Gdy wszyscy mnie omijali, pomógł mi bezdomny. To on uratował mi życie..."

"Nie jestem już młody ani przystojny, ale mam już swoje lata. Nie spodziewałem się jednak, że przyjdzie mi zetknąć się z taką znieczulicą... Któregoś razu wracałem późno z pracy i zasłabłem na ulicy. Zdołałem oprzeć się o ścianę budynku i osunąłem się na kolana. Usiłowałem wstać, ale bez efektu. Gdy tak siedziałem ledwo przytomny, łapiąc oddech, kątem oka dostrzegałem tylko ludzi przemykających obok mnie w pośpiechu. Co oni sobie myśleli? Czemu nikt się nie zatrzymał?! Nagle poczułem ostry zapach, czyjąś dłoń na ramieniu i usłyszałem, jak ktoś ochrypłym głosem pyta, czy wszystko w porządku, czy może wezwać pomoc..."

Pon. 25 września

"Mój ojciec nie wytrzymał, gdy usłyszał, że do ołtarza zaprowadzi mnie nasz pies! Co w tym dziwnego?"

"Mój ojciec nie wytrzymał, gdy usłyszał, że do ołtarza zaprowadzi mnie nasz pies! Co w tym dziwnego?"

"Serce mi pękało na myśl, że na moim ślubie i weselu miałoby zabraknąć Wafla... Z jakiej racji mielibyśmy go wykluczyć, skoro jest pełnoprawnym domownikiem. Dzięki jego łobuzerii się poznaliśmy... Dlatego oboje z przyszłym mężem ustaliliśmy, że właśnie nasz pupil zaprowadzi mnie do ołtarza! Dostanie odświętny strój, a potem legowisko przy stole weselnym i elegancką michę. Zresztą, dwaj jego czworonożni fumfle też dostali zaproszenia. Nie wiem tylko, czemu mój ojciec się obraził... Chyba nie myślał, że po tym wszystkim ten zaszczyt przypadnie jemu..."

Pon. 25 września

"Synowa daje wnusi zupki ze słoiczków. Jak ona może robić to dziecku?"

"Synowa daje wnusi zupki ze słoiczków. Jak ona może robić to dziecku?"

"Co to za czasy nastały! Przecież matki mają teraz taki łatwy dostęp do warzyw i owoców z ekologicznych upraw. Mogłyby dla swoich dzieci robić wszystko, żeby odżywiały się zdrowo i to niewielkim kosztem. Fakt, że przygotowanie takiego posiłku wymaga trochę czasu, ale cóż z tego? Każda matka poświęca się dla swojego dziecka. Jak ja zobaczyłam, jak moja synowa karmi wnusie zupkami ze słoiczków, to myślałam, że tam padnę. Jak ona może robić to własnemu dziecku? A spróbuj jej tylko przemówić do rozsądku. No nie da się".

Pon. 25 września

"Syn chce zostać księdzem. To absurd! Kto w tych czasach wierzy w Boga?"

"Syn chce zostać księdzem. To absurd! Kto w tych czasach wierzy w Boga?"

"Kiedy syn oznajmił mi, jakie ma plany, aż musiałam usiąść. Nie jesteśmy za bardzo wierzący, nie chodzimy do kościoła, a ten nagle uznał, że pójdzie do seminarium duchownego! Chce zostać księdzem i podobno to jego największe marzenie. No ręce opadają". 

Pon. 25 września

"Znalazłam liścik w marynarce męża. Tamtego dnia wszystko się zmieniło"

"Znalazłam liścik w marynarce męża. Tamtego dnia wszystko się zmieniło"

"Przestało nam się układać. W pewnym momencie pomyślałam nawet, że ja już chyba nie kocham swojego męża. On wciąż patrzył na mnie z uczuciem, ale ja nie potrafiłam tego odwzajemnić. Zastanawiałam się, jakby to było, gdybym znów została sama. Czy byłoby mi lepiej. Ale od kilku tygodni i tak czułam się tak, jak bym była sama. Zrozumiałam, co się stało, gdy znalazłam liścik w jego marynarce. Tamtego dnia wszystko się zmieniło".

Pon. 25 września

"Moja teściowa to równa babka. Razem chodzimy na imprezy"

"Moja teściowa to równa babka. Razem chodzimy na imprezy"

"Koleżanki często opowiadają mi o tym, że mają okropne teściowe. Niektóre naprawdę nie dają im żyć. W duchu chcę mi się z tego śmiać, chociaż bardzo im współczuję. Moja teściowa to równa babka. Świetnie się dogadujemy i razem chodzimy na imprezy! Naprawdę ją uwielbiam". 

Pon. 25 września

"Chciałeś panią? Pracuj na nią, a ja w tym czasie będę leżeć i pachnieć!"

"Chciałeś panią? Pracuj na nią, a ja w tym czasie będę leżeć i pachnieć!"

„Całe życie należałam do grona nieosiągalnych kobiet, o których faceci mogli tylko pomarzyć. Mam swoje wymagania, których żaden nie potrafił nigdy spełnić. Kiedy w końcu trafił się śmiałek, który już prawie skradł moje serce, okazało się, że to on nie potrafi sprostać moim oczekiwaniom. A przecież nie są jakieś wygórowane, prawda?!”

Pon. 25 września

"Mąż przyniósł szczeniaka, a opieka nad nim spoczywa na mojej głowie. Przesada"

"Mąż przyniósł szczeniaka, a opieka nad nim spoczywa na mojej głowie. Przesada"

"Mąż lubi zwierzęta, ale nie należy do odpowiedzialnych osób. Od dawna mówił o tym, że chciałby mieć psa. Ja jednak dobrze wiedziałam, jak to się skończy, że opieka nad szczeniakiem przypadnie mnie. A ja przecież nie mam czasu. Teraz Tomek dopiął swego. Przytargał Rufika, zajmował się nim przez tydzień, a teraz ja muszę się o wszystko martwić". 

Pon. 25 września

"Poznałam przez internet fajnego faceta. Jego pióro mnie zachwyca, lecz on wciąż odmawia mi jednego..."

"Poznałam przez internet fajnego faceta. Jego pióro mnie zachwyca, lecz on wciąż odmawia mi jednego..."

"Jestem bywalczynią portali randkowych i wcale się tego nie wstydzę. Przez internet łatwiej mi poznać czyjś charakter, nie sugerując się fizycznością... Od roku koresponduję z jednym mężczyzną na poziomie... Nasza znajomość wygląda bardzo obiecująco, świetnie nam się pisze, ale jest jeden szkopuł, który nie pozwala nam pchnąć tej znajomości na wyższy poziom... On wciąż się przed tym wzbrania! Pomóżcie, bo nie wiem, co mam na ten temat myśleć..."

Pon. 25 września

"Kocham syna, ale nie wybaczę mu tego. Jak on mógł mi to zrobić?"

"Kocham syna, ale nie wybaczę mu tego. Jak on mógł mi to zrobić?"

"Mój jedyny syn. Moje jedyne dziecko. Pokładałam w nim takie nadzieje. Tylko on mógł spełnić moje oczekiwania. I zazwyczaj tak było. Ale w tym ważnym dniu, kompletnie nie podołał. Zawiódł mnie tak mocno, że nie wiem, czy ja kiedykolwiek będę umiała mu wybaczyć. A tłumaczyłam, prosiłam. Przecież mógł jeszcze zmienić zdanie, nawet w ostatniej chwili. Ja już bym mu to załatwiła. To nie! Bo on nie chce. Ale ja nie wierzę, że to była jego decyzja. Po prostu w to nie wierzę".

Pon. 25 września

„Chciałabym wyprowadzić się z domu, ale mama mi nie pozwala. Przecież ja już mam 33 lata”

„Chciałabym wyprowadzić się z domu, ale mama mi nie pozwala. Przecież ja już mam 33 lata”

„Nie da się ukryć, że wychowałam się w bardzo dziwnej rodzinie. To znaczy, dla mnie to było raczej normalnie, ale wiem, że dla niektórych mój sposób życia może wydać się bardzo dziwny. Tak naprawdę to chyba dla każdego, kto wysłucha moją historię. Mam 33 lata, a nadal mieszkam z mamą. Chciałabym wyprowadzić się z domu, ale nie chcę zostawić mojej mamy samej. Boję się tego, że będzie cierpieć”.

Pon. 25 września

„Rówieśnicy mnie nie lubią, bo jestem wierzący. Wszyscy się ze mnie śmieją”

„Rówieśnicy mnie nie lubią, bo jestem wierzący. Wszyscy się ze mnie śmieją”

„Ja nie wiem, co się teraz z ludźmi dzieje. Mam 17 lat i zawsze deklarowałem się jako człowiek wierzący. Jeszcze kilka lat temu nikomu to nie przeszkadzało i mam wrażenie, że sprawa religii była sprawą każdego człowieka. Wcześniej – myślę, że jeszcze trzy lata temu, nikt mi nie robił problemów z tym, że jestem religijny. Okej, już wtedy na religię chodziła mniejszość klasy, ale nie działy się takie cuda, jak teraz, gdy tylko ja jestem w całej klasie wierzący. Na dodatek jeszcze ciągle borykam się z hejtem i przykrymi komentarzami na temat tego, że jestem katolikiem. W jakim świecie my dzisiaj żyjemy?”

Pon. 25 września