"Mój ojciec nie wytrzymał, gdy usłyszał, że do ołtarza zaprowadzi mnie nasz pies! Co w tym dziwnego?"

"Mój ojciec nie wytrzymał, gdy usłyszał, że do ołtarza zaprowadzi mnie nasz pies! Co w tym dziwnego?"

"Mój ojciec nie wytrzymał, gdy usłyszał, że do ołtarza zaprowadzi mnie nasz pies! Co w tym dziwnego?"

Canva

"Serce mi pękało na myśl, że na moim ślubie i weselu miałoby zabraknąć Wafla... Z jakiej racji mielibyśmy go wykluczyć, skoro jest pełnoprawnym domownikiem. Dzięki jego łobuzerii się poznaliśmy... Dlatego oboje z przyszłym mężem ustaliliśmy, że właśnie nasz pupil zaprowadzi mnie do ołtarza! Dostanie odświętny strój, a potem legowisko przy stole weselnym i elegancką michę. Zresztą, dwaj jego czworonożni fumfle też dostali zaproszenia. Nie wiem tylko, czemu mój ojciec się obraził... Chyba nie myślał, że po tym wszystkim ten zaszczyt przypadnie jemu..."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

To mój pies sprawił, że się poznaliśmy

Gdyby nie Wafel, nie szykowałabym się teraz do ślubu z Maćkiem... Poznaliśmy się przez niego, a raczej przez to, że mój czworonożny łobuz postanowił pogonić kaczkę w parku i wpadł za nią do oczka wodnego.

Ja spanikowana krzyczałam na brzegu, żeby stamtąd wyłaził, ale jemu zaplątała się łapa w szuwarach. Nie mógł wyjść i skomleniem wołał o pomoc. Wtedy przystojny chłopak, który siedział na ławce tuż obok, zdjął buty, podwinął spodnie i rychło wyłowił mojego pechowego przyjaciela. Z wdzięczności zaprosiłam chłopaka na kawę... i tak się zaczęło.

Od tamtego wydarzenia minęły 4 lata, a ja z Maćkiem jesteśmy szczęśliwą parą. Za miesiąc powiem mu sakramentalne TAK. Początkowo smutno mi było, że w tak ważnym dniu będę musiała zostawić Wafla w domu... Jak mogłoby go zabraknąć? Jest dla nas jak dziecko!

Dlatego ustaliliśmy z Maćkiem, że Wafel będzie na naszym ślubie i weselu. Mało tego, to on zaprowadzi mnie do ołtarza, wystrojony w psi garnitur! Taki symboliczny gest, upamiętniający początek naszej znajomości...

Na zaproszeniach wpisaliśmy też dwóch fumfli Wafla, z którymi bawi się na co dzień w parku. To psy naszych dobrych sąsiadów, którzy będą na weselu. Dla nas to żaden problem, żeby ci dwaj też przyszli na wesele. To ułożone psiaki, nic złego nikomu nie zrobią.

Canva

Gdy mój tata dowiedział się, kto mnie poprowadzi do ołtarza, obraził się

Jednak gdy zaczęliśmy zapraszać gości, sprawa się trochę skomplikowała... Okazuje się, że część rodziny wyraziła święte oburzenie, że Wafel też będzie uczestnikiem ceremonii! Co im przeszkadza? Przecież to nie oni płacą za jego miskę...

Ale największe obiekcje miał mój ojciec! Niby na jakiej podstawie spodziewał się, że to on zaprowadzi mnie do ołtarza?! Bo o to konkretnie mu poszło...

Stwierdził, że chyba robimy sobie z niego żarty z tym psem w kościele, tradycja jest inna, że to ojciec ma prowadzić pannę młodą do ołtarza! A nie jakiś zapchlony kundel... Po czym strzelił focha...

Cóż, my już postanowiliśmy. Moja mama wychowywała mnie sama, bo on wyprowadził się do swojej panienki, gdy miałam 7 lat. Doskonale to pamiętam... Fakt, płacił alimenty, ale poza tym obowiązkiem niezbyt się przejmował rolą ojca. Jego nowa rodzina zawsze była ważniejsza ode mnie...

Niemniej nie wypadało mi nie zaprosić własnego ojca na swój ślub, więc zaprosiłam - i uważam, że tyle wystarczy.

Każdy na moim miejscu wybrałby osobę, która więcej dla niego znaczy. Co nie? Inna sprawa, gdyby ojciec był częścią mojego życia... Ale on zjawia się tylko z doskoku, a Wafel jest przy mnie zawsze, wierny jak to pies.

Anka

Na pogrzebie Emiliana Kamińskiego był jego pies! Żona aktora zabrała go, by pupil pożegnał się ze swoim panem! Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama