Z życia - Strona 484
"W dzisiejszych czasach świat stanął na głowie, ja czasami nie wierzę w to, co potrafi wymyślić młodzież. Rozumiem, że urodziny to dobra okazja do rodzinnych spotkań - zwłaszcza, kiedy jest się młodym, później to już i tak obchodzi się głównie imieniny. Rozumiem też, że można zorganizować urodzinowy obiad, kupić tort, ale robić z tego wesele?"
Nd. 7 maja
"Byliśmy z Michałem małżeństwem przez 10 lat. Ostatni rok nie był dla nas najlepszy. Odkryłam, że mój mąż mnie zdradza, i to z wieloma kobietami. Poza tym czułam, że uczucie między nami już się wypaliło, ale czego można oczekiwać po 10 latach małżeństwa? Natomiast miałam poczucie stabilności i bezpieczeństwa. Teraz nie mam ani męża, ani pieniędzy, ani perspektyw. To wcale nie była dobra decyzja."
Nd. 7 maja
"Mądrości mojej teściowej ciąg dalszy! Już nie zliczę, który to z kolei szalony pomysł mamy Jacka. Niestety jesteśmy od niej trochę uzależnieni, bo opiekuje się córcią, ale ile można słuchać jej wymysłów. Teraz wzięła się za odpieluchowywanie Majki. Córa ma dopiero rok i to zdecydowanie za wcześnie. Teściowa ma inne poglądy i na siłę nam je wciska. Synowej sąsiadki udało, się odpieluchować półrocznego synka, no i teraz my nie mamy życia".
Nd. 7 maja
"Jakiś czas temu dopadł mnie poważny kryzys w związku. Mój mąż tego nie odczuł, ale ja bardzo! On wciąż powtarzał mi, że mnie kocha, a ja kompletnie nie umiałam wskrzesić w sobie żadnej iskry. Też wciąż coś do niego czułam, ale to już nie było tak silne, jak kiedyś, na początku. Zaczęłam nawet myśleć o rozstaniu, choć wiedziałam, że to ostateczność. Aż pewnego dnia przeczytałam w kobiecej prasie artykuł o kobiecie, która była w takiej samej sytuacji jak ja i znalazła na to radę. Jej związek znów ożył, a ona stała się szczęśliwsza. Spróbowałam tego samego i u mnie też zadziałało. Wcale nie mam wyrzutów sumienia".
Nd. 7 maja
"Miałam dylemat, czy w ogóle zapraszać go na komunię, ale stwierdziłam, że zrobię to dla mojego dziecka. Chociaż Staś praktycznie nie widuje ojca. Ma prawo zabierać go na weekend co dwa tygodnie i przyjeżdżać na spotkania we wtorki i czwartki, ale od kilku lat właściwie z tego nie korzysta. To taki naprawdę weekendowy tatuś, który nawet z tymi weekendami ma problem. On nie zna swojego dziecka. Nie wie, co lubi, ani jak się tym dzieckiem opiekować. Co jest bezpieczne, a co niekoniecznie i to potwierdził w dniu komunii swojego dziecka. Jak zobaczyłam prezent, jaki zafundował naszemu synowi, to aż się przeżegnałam".
Nd. 7 maja
"Nigdy nie rozumiałem, jak ci wszyscy młodzi ludzie mogą wręcz marzyć o ucieczce od rodziców i wynajmie własnego mieszkania. Wielka mi dorosłość! I odkładanie każdego grosza, żeby wystarczyło od wypłaty, do wypłaty. A co niektórzy przecież pracują na dwa etaty i jeszcze się uczą, a i tak na nic ich nie stać. Bo chciało im się dorosłego życia. Po co? Po jakie licho ja się pytam! Ja mam 33 lata. Pracuję sobie na etacie za najniższą krajową. Dzielę się z rodzicami opłatami, ale stać mnie na wszystko. A jeszcze obiad mam podany pod nos i nie muszę wyliczać każdego listka papieru toaletowego. Oni nie czują się samotni, a ja jestem zaopiekowany i nie muszę się martwić o jutro".
Nd. 7 maja
"Alina zamieszkała koło nas kilka miesięcy temu. Na początku tylko wymienialiśmy uprzejmości, ale z czasem nasze kontakty zaczęły się zacieśniać. Zaczęło się od awarii kranu w jej mieszkaniu – akurat byłem w domu, więc pomogłem uniknąć powodzi. Alina bardzo chciała mi się odwdzięczyć, ja się upierałem, że naprawdę nie trzeba, ale ona w końcu dopięła swego. Było to bardzo miłe, ale mimo wszystko sprzeczne z moimi zasadami. Niestety od tego czasu zdarza się to coraz częściej, a ja jestem tylko człowiekiem i po prostu nie mogę się powstrzymać!"
Nd. 7 maja
"Rodzice wpoili mi swoje wartości i zawsze chcieli, żebym żyła tak, jak oni. Wyszli z założenia, że skoro oni byli szczęśliwi, to ja też będę. Jednak ja zbuntowałam się przeciwko nim i wybrałam inne życie! Rodzice od roku nie chcą mnie znać i prawie się do mnie nie odzywają! Twierdzą, że zmarnowałam pieniądze, które we mnie zainwestowali i jestem niewdzięczną córką! Czekają, aż wrócę do dawnej siebie i karzą mnie za to, że wybrałam swoją drogę!"
Nd. 7 maja
"Nie wiem, co ci ludzie mają w głowach, żeby w tak bezsensowny sposób komentować czyjąś ciążę i jeszcze nie pomyśleć, że mogą kogoś tym zranić... Gdy tylko ktoś z rodziny, znajomych, koleżanek pyta mnie o płeć dziecka, słyszę na koniec: "Ooo, znowu córka. Przykro mi, może następnym razem będzie chłopiec...". Dzielę się naszą radością, a oni, zamiast się cieszyć... zaczynają mnie pocieszać! Czy naprawdę drugie dziecko tej samej płci to powód do litości?!"
Nd. 7 maja
"Poznałam wiele przerażających historii rodzinnych o tym, jak najlepsze rodzeństwa kłóciły się o spadek po rodzicach. Postanowiliśmy z mężem uporządkować te sprawy za życia. W najgorszych scenariuszach nie przewidywałam, jak to się skończy. Jestem załamana!"
Sob. 6 maja
Najnowsze