Z życia
"Mam na imię Basia i mam 65 lat. Mój mąż odszedł 8 lat temu, a ja myślę o nim każdego dnia. Córka, jak i najbliższa rodzina coraz częściej namawiają mnie, żebym znalazła sobie nowego partnera. A ja nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze będę gotowa na inny związek".
NOWE
"Poczułam, że jestem na skraju wyczerpania. Oświadczyłam więc mężowi, że biorę na tydzień urlop i wyjeżdżam sama na wakacje. Myślałam, że mąż mnie wesprze w tej decyzji, ale jego reakcja naprawdę mnie zaskoczyła."
Nd. 12 maja
"Mam już tego serdecznie dość. Moja kochana żona mnie ogranicza i nie pozwala mi oglądać meczów. Aż trudno mi w to uwierzyć. Teraz Liga Mistrzów. Zaraz wielki finał, a żona postawiła się okoniem i powiedziała, że ja nie mam prawa ciągle tych meczów oglądać, bo ona nie może już na to patrzeć. Żona mówi, że liczą się tylko jej seriale. Sam już nie wiem, co teraz robić. Nie stać nas na drugi telewizor".
Nd. 12 maja
"Nie uważam się za piękną kobietę. Jestem raczej przeciętna. Nic szczególnego we mnie nie ma. Na pewno nie jest wstyd pokazać się ze mną na mieście, ale nie ma co popadać w paranoję. Mężczyźni cały czas się za mną oglądają i prawią mi komplementy. Nawet obcy na ulicy! Już mam tego dość, ile można tego słuchać? Jestem bardzo wstydliwa i peszą mnie takie odważne deklaracje. Wolałabym być niewidzialna".
Nd. 12 maja
"Jedni mówią, że miłość zaczyna się w wieku 40 lat, inni, że 60, a ja uważam, że 80 lat, bo im człowiek bardziej dojrzały, tym bardziej doświadczony i lepiej rozumie język miłości. Ja miłość swojego życia - Jureczka, poznałam dopiero, jak skończyłam te 80 lat. Juruś był ideałem pod każdym względem".
Nd. 12 maja
"Nie minęła jeszcze doba od pogrzebu dziadka, a babcia już poszła do urzędu - jak to powiedziała - załatwić sprawę, z którą zwlekała przez ostatnie 30 lat życia. - Najwyższy czas - szepnęła z tajemniczym uśmiechem. Nikt z rodziny nie rozumiał, czemu zdecydowała się na taki krok... Moja mama do tej pory nie chce z nią rozmawiać. Jednak ja w końcu poznałam prawdę..."
Nd. 12 maja
"Tyle się w sieci naczytałam, aby dać w kopertę tyle, ile człowieka stać. Że przecież prezent na imprezy okolicznościowe, typu komunia, czy wesele to nie bilet wstępu, a dobrowolny wkład gości w życie i okazje gospodarza, że postanowiłam tak zrobić i dać tyle, na ile było mnie stać. Nie chciałam żyć później w biedzie i też uważam, że to nie grubość koperty jest najważniejsza. Pomyliłam się i to gorzko".
Sob. 11 maja
"Młodszy braciszek wymarzył sobie profesjonalną sesję zdjęciową z przygotowań ze ślubu. On nie ma własnego mieszkania, więc poprosił mnie o przysługę i użyczenie na ten cel mojego mieszkania. To oznacza, że mam wjazd na chatę fotografa i jeszcze kilku osób i muszę wysprzątać cały dom na błysk! Firanki, zasłony, podłogi - to wszystko jest na mojej głowie. Jednak w najgorszym stanie jest pokój syna, a tam ma się odbyć główna sesja zdjęciowa. Po co ja się na to zgadzałam? Dobroć nie popłaca..."
Sob. 11 maja
"Moja rodzina już sobie to wszystko zaplanowała, a ja usłyszałam, jak knują za moimi plecami. Słyszałam, jak się cieszą z tego, że mnie przekonają do tego, żebym odeszła do domu opieki, a im wszystko zostawiła. Nieźle to sobie obmyślili. Najgorsze jest to, że zaplanowali coś jeszcze. A mi, aż wstyd tutaj o tym wszystkim pisać. To naprawdę okropne".
Sob. 11 maja
"Czuję, że odniosłam rodzicielską porażkę. Bardzo kocham mojego syna, to jedynak. Sporo zainwestowaliśmy w jego edukację. Dodatkowe zajęcia, najlepsze studia. To bystry i inteligentny człowiek, który nie chce się od nas wyprowadzić. Pracuje tylko dorywczo, nie ma żadnych obowiązków, nie sprząta po sobie. Ciągle tylko przychodzi na gotowe. Kiedy on się ustatkuje? Niech w końcu znajdzie sobie jakąś dziewczynę. Już nie wiem, co mam zrobić, żeby w końcu się wyprowadził z domu. Czuję się jak służąca".
Sob. 11 maja