Z życia - Strona 237
Prosiłam o to wolne 2 razy, ale szef się uparł, że mi go nie da, bo jest koniec miesiąca, rozliczenia, planowanie grudnia, jeszcze coś wspomniał o braku pracowników, bo sezon chorobowy. No ale co z tego, skoro takie wyprzedaże są raz w roku! Musiałam tam jechać, a po pracy do zamknięcia galerii upłynęłoby tylko kilka godzin! Co ja mogłabym upolować w tak krótkim czasie? Z tego powodu wykorzystałam starą, jak świat sztuczkę i pojechałam na zakupy. Przez myśl mi nie przeszło, jak to się skończy...
Pon. 27 listopada
Dominika Chorosińska zdobyła sławę jako aktorka w "M jak miłość", jednak naprawdę głośno zrobiło się o niej, gdy wybuchł skandal obyczajowy. Aktorka miała zdradzać męża, jednak pokonała kryzys, wróciła do męża, a następnie promowała wierność. W poniedziałek została nową minister kultury w nowym 2 tygodniowym rządzie Mateusza Morawieckiego.
Pon. 27 listopada
„Mój mąż to prawdziwy jajcarz. W wolnym czasie albo ogląda jakieś durnowate komedie, albo wyszukuje faile na YouTube. W sumie przez te 7 lat małżeństwa już zdążyłam się przyzwyczaić do jego specyficznego poczucia humoru. Jednak gdy ostatnio przytrafiło mi się coś takiego, on, zamiast mi pomóc, zrywał ze mnie boki. Serio?”
Pon. 27 listopada
"U mnie w miejscowości nie ma zbyt dużo pracy i ucieszyłam się, gdy dostałam możliwość rozwoju w jednej z sieciówek, nielicznych zresztą w naszym małym mieście. Okazało się, że będzie pracowała tam też moja koleżanka z podstawówki, dlatego jeszcze chętniej poszłam do pracy. Cieszyłam się jak dziecko!"
Pon. 27 listopada
Prezydent Andrzej Duda w poniedziałek zaprzysiągł nowy rząd. Nowym-starym premierem został Mateusz Morawiecki, który na ministrów mianował swoich kolegów z partii. Nowy rząd potrwa 2 tygodnie. Internauci komentują tę decyzję memami.
Pon. 27 listopada
"Babcia Jasia chciała mi przepisać w spadku część swojego majątku. Jednak moja mama jest zdania, że rodzice powinni przepisywać cały majątek wyłącznie swoim dzieciom, a nie wnukom. Uparcie twierdziła, że ja będę dziedziczyć po niej, czyli po swojej mamie, a ona powinna odziedziczyć wszystko po swojej mamie, czyli oczywiście po mojej babci. Szkoda mi było babuni, że mama tak na nią naciska, więc powiedziałem babci Jasi, żeby zrobiła tak, jak mama chce i będzie spokój. Obiecałem jej też, że ja sobie na pewno poradzę. Mama dopiero uspokoiła się, kiedy babcia w treści spadku napisała wszystko to, co kazała jej moja mama. Jednak babcia okazała się sprytniejsza i nieźle swoją córkę przechytrzyła. Byłem w niezłym szoku, gdy zorientowałem się, co zrobiła babcia Jasia."
Pon. 27 listopada
"Dziś kończę 18 lat, dziś także odbędzie się pogrzeb mojej matki. Matki, która mnie oddała po narodzinach, bo marzyła o synku, a nie o dziewczynce. Matki, która nigdy nawet nie zapytała, co się ze mną dzieje. Mimo to, idę na pogrzeb, bo moje serce krwawi. Byłam częścią mojej matki, czy tego chciała, czy nie. Nic praktycznie o niej nie wiem, ale czuję przerażający ból i tęsknotę, że już nigdy nie naprawimy tej relacji".
Pon. 27 listopada
"Moja siostra zawsze była pazerną osobą i nie zmieniło się to nawet, gdy urodziła dziecko. Zszokowała całą naszą rodzinę, gdy zaprosiła nas na chrzciny syna, a następnego dnia przyszła z zaproszeniem na jego roczek. Wiadomo po co to zrobiła, nikt nie jest głupi i od razu wyszło na jaw, że zależy jej na tym, aby goście dali dwa razy prezenty".
Pon. 27 listopada
"Marzyłam o tym, żeby zostać matką. Od początku mówiłam mojemu partnerowi, że chciałabym mieć przynajmniej trójkę dzieci i to najlepiej jedno po drugim. On twierdził, że czuje tak samo i byłam przekonana, że świetnie się w tym temacie dogadamy. Ale nie spodziewałam się, że te początki rodzicielstwa będą tak trudne. Nastawiałam się, że będzie dobrze, żeby się w żaden sposób nie zniechęcić, ale to chyba źle, bo gdy zderzyłam się z rzeczywistością, trudno było mi ją zaakceptować. W dodatku mój mąż zrobił coś takiego... Jak on mógł?"
Pon. 27 listopada
"Mój syn urodził się w 29. tygodniu ciąży. Był maleńki i cały siny. Zaraz mi go zabrali, by ratować jego życie, a mnie poskładać. Zobaczyłam go dopiero dwa dni później. Gdy stałam przed szybą inkubatora, nie wierzyłam własnym oczom... Zmieściłby mi się cały na przedramieniu. Mały, dzielny człowiek, który potrzebował pomocy. Bardzo długo nie mogłam go nawet przytulić. Mogłam go tylko odwiedzać. Wypisali go do domu po 121 dniach. Czemu nikt nie dał mi wtedy L4 na opiekę nad nim?! Czułam się, jakby ktoś mi te 121 dni wydarł z urlopu macierzyńskiego, który uciekł mi przez palce... A przecież pobyt w szpitalu to nie urlop, nie mam wtedy wakacji od dziecka! Urlop powinien się liczyć dopiero od wyjścia dziecka do domu".
Pon. 27 listopada