"Mój mąż ma specyficzne poczucie humoru. Gdy ostatnio przytrafiło mi się coś takiego, on, zamiast mi pomóc, zrywał ze mnie boki"

"Mój mąż ma specyficzne poczucie humoru. Gdy ostatnio przytrafiło mi się coś takiego, on, zamiast mi pomóc, zrywał ze mnie boki"

"Mój mąż ma specyficzne poczucie humoru. Gdy ostatnio przytrafiło mi się coś takiego, on, zamiast mi pomóc, zrywał ze mnie boki"

Canva

„Mój mąż to prawdziwy jajcarz. W wolnym czasie albo ogląda jakieś durnowate komedie, albo wyszukuje faile na YouTube. W sumie przez te 7 lat małżeństwa już zdążyłam się przyzwyczaić do jego specyficznego poczucia humoru. Jednak gdy ostatnio przytrafiło mi się coś takiego, on, zamiast mi pomóc, zrywał ze mnie boki. Serio?”

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Mój mąż to śmieszek, jakich mało

W dzisiejszych dość ponurych czasach mało jest tak pozytywnych ludzi, jak mój mąż. Nie dość, że uwielbia oglądać jakieś durnowate komedie i wyszukiwać faile na YoutTube, to ciągle robi jakieś kawały. Tomek chyba nigdy nie dorośnie! Chociaż te zmarszczki mimiczne przy oczach, które powstały od śmiechu, dodają mu uroku osobistego.

Muszę przyznać, że ma dość specyficzne poczucie humoru. Kiedyś, jak zmieniał pracę i chciał się zwolnić, to specjalnie czekał do świąt, żeby zostawić swojemu szefowi na biurku nietypowy prezent. Ogarnął potężny karton, który owinął w papier do pakowania prezentów i powsadzał w niego podobnie przygotowane pudełka, tworząc prezentową matrioszkę. Gdy wkurzony szef dokopał się do ostatniego pudełeczka, znalazł w nim... poskładane w miniaturową kosteczkę wypowiedzenie.

Tak czy inaczej, Tomek to wieczny dzieciak, ale za to go kocham. Jednak gdy ostatnio przytrafiła mi się pewna niefortunna sytuacja, on, zamiast mi pomóc, stał obok i zrywał ze mnie boki. Aż mu łzy leciały po policzkach ze śmiechu. Serio?

Roześmiany, brodaty mężczyzna w szarej koszuli ze zmarszczkami mimicznymi wokół oczu, trzymający okulary korekcyjne Canva

Mój mąż pękał ze śmiechu w takiej sytuacji. Dziecinada!

W zeszłym roku trochę przymroziło i zrobiło się strasznie ślisko. Pech chciał, że miałam ważne spotkanie w pracy i założyłam szpilki, a w drodze powrotne do domu zrobiłam niewielkie zakupy spożywcze. Tomek akurat tamtędy przejeżdżał i zauważył mnie wychodzącą ze sklepu. Zatrzymał się, żeby mnie podwieźć, a ja chciałam jak najszybciej wbiec do samochodu, żeby nie blokować ruchu na drodze.

Śliski asfalt w połączeniu z moimi szpilkami zwiastował katastrofę. Możecie tylko się domyślać, że dla mojego męża to była najśmieszniejsza gleba stulecia. Na pewno wyglądało to dość komicznie, gdy rozjechały mi się nogi, roztłukły się wszystkie jajka, które niosłam w reklamówce, a do tego jeden obcas utknął w studzience kanalizacyjnej.

Ten żartowniś, zamiast ruszyć na pomoc obolałej żonie, zanosił się głośnym śmiechem i wołał przez okno, że żałuje, że nie zdążył tego nagrać, bo to było epickie! Szkoda tylko, że skończyłam z nogą w gipsie... Teraz już mi minęła złość na niego, ale wtedy zupełnie nie było mi do śmiechu...

Marysia

Ewa Szykulska trafiła nagle do szpitala! Jak czuje się 74-letnia aktorka? Zobacz zdjęcia gwiazdy!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama