Z życia - Strona 240
"Nie powiedziałabym, że wyszło mi to na dobre. Ale teraz już za późno. Podkusiło mnie coś i schowałam się w tej szafie. A wszystko dlatego, że podejrzewałam, że on coś przede mną ukrywa. Zbyt wiele rzeczy w ostatnim czasie mi się nie zgadało. A on też był jakoś bliżej z moją siostrą. Byłam zwyczajnie zazdrosna. No i zrobiłam to. A później wszystko usłyszałam. Dosłownie wszystko".
Pon. 4 grudnia
"Moja mama miała gotowy plan na moje życie. Twierdziła, że po skończeniu studiów muszę znaleźć sobie bogatego chłopaka i wziąć z nim ślub. Była tak zapobiegliwa, że przedstawiła mi kilku poważnych kandydatów! Ja jednak wybrałam inne życie, a ona nie mogła się z tym pogodzić".
Pon. 4 grudnia
"Z teściową od początku miałam na pieńku. Już przed ślubem nie zaakceptowała mnie i miała za złe Marcinowi, że nie był zainteresowany jej kandydatką na żonę. Uprzykrzała mi życie na wszelkie możliwe sposoby, zwłaszcza gdy Marcin nie widział. Ostatnia jednak zauważyłam, że nie wiedzieć czemu, stała się przemiła i uczynna! Nagle skończyły się uszczypliwości i domysły. Od razu się zorientowałam, że coś jest grane, tylko jeszcze nie wiedziałam co".
Pon. 4 grudnia
"Mam 67 lat i przywykłam do tego, że jestem sama. Mąż zmarł dawno temu, a ja nie szukałam na siłę nowego partnera. Dobrze mi było samej ze sobą. Poza tym nie umiałaby chyba pokochać nikogo nowego. Mam jednego syna, który dopiero niedawno się ożenił. Wziął sobie za żonę kobietę o 20 lat od niego młodszą, za którą ja od początku nie przepadałam, ale przecież nie mogę mu wybierać partnerki. Ostatecznie to on będzie z nią żył i to jemu ma być z nią dobrze. Niestety od pewnego czasu mieszkamy wszyscy razem, oni niby tylko na jakiś czas. Teraz jednak nie czuję się tutaj jak u siebie. Synowa rządzi, a ja nie mam nic do powiedzenia".
Pon. 4 grudnia
"Moi rodzice, za każdym razem gdy odwiedzają mnie i mojego męża, to ciągle pytają, kiedy wreszcie postaramy się o dziecko. Na początku jeszcze mówiłam, że nie jestem gotowa i na razie mamy psa, więc wystarczy. Oni jednak nie odpuszczali. Wreszcie nie wytrzymałam i wprost powiedziałam im, co sądzę o tych ich sugestiach".
Pon. 4 grudnia
"Ta moja biedna, naiwna Mirka... Ja wiedziałam, że prędzej czy później to się tak skończy. Nie mogło być inaczej, bo ten jej Andrzejek od zawsze był podejrzany. Odwiedzał ją tylko wtedy, gdy dostała emeryturę, wyłudzał od niej pieniądze, a ona chodziła po ludziach i pożyczała, bo na chleb nie miała. A jakby tego było mało, to zabrał jej mieszkanie. Ona mu zaufała, a teraz wylądowała na bruku".
Pon. 4 grudnia
"Moja mama ma trudny charakter. Mamy specyficzną relację i raczej rzadko ze sobą rozmawiamy. Najgorsze jest to, że ona w ogóle mnie nie odwiedza. Nie odzywa się przez cały rok, a teraz wprasza się do mnie na święta. To chyba nie jest normalne?"
Pon. 4 grudnia
"Nie spodziewałem się, że na moim weselu dojdzie do czegoś takiego. Wiele rzeczy mogłem przewidzieć, ale nie tego, co będą wyczyniać mój dziadek i moja babcia. Szok, to mało powiedziane. Nie spodziewałem się, że ludzie w takim wieku mogą jeszcze robić takiego. To naprawdę wbiło mnie w fotel i sprawiło, że występ dziadka, i babci był tym, co najbardziej zapamiętałem z całego swojego wesela, i to nawet bardziej niż swoją noc poślubną".
Pon. 4 grudnia
"Nie wiedziałam, co chcę robić w życiu. Kończyłam wciąż nowe kursy, bo ciągle miałam na siebie inny pomysł. A później okazywało się, że to jednak nie ta droga i muszę szukać czegoś nowego. Jestem kobietą wykształconą, wygadaną i niebrzydką. Najbardziej pasjonuje mnie psychologia związków, jednak prowadzenie długoterminowej terapii to nie moja bajka. Ja potrzebowałam krótkich relacji, dających szybkie efekty. I tak właśnie zostałam testerką wierności. Nie uwierzycie, jak to się zaczęło. Ale ja już na wstępie chcę wyznać, że żadna praca nie dawała mi nigdy tyle frajdy, co ta".
Pon. 4 grudnia
"Zawsze miałem dobry kontakt z panem Stanisławem, moim sąsiadem. Starszy pan świetnie sobie radził jak na swój wiek. Nie zostało mu wielu bliskich krewnych. Jego jedyny syn zmarł na serce jeszcze jako młody mężczyzna, a dwoje wnuków mieszkało w mieście oddalonym o 20 km. Co jakiś czas go odwiedzali i pomagali mu, ale pan Stanisław postanowił sprawdzić, czy robią to bezinteresownie".
Pon. 4 grudnia