"Jakaś baba zadzwoniła do mnie domofonem, abym zabrała rower z klatki, bo jest za duży. Chyba śni"

"Jakaś baba zadzwoniła do mnie domofonem, abym zabrała rower z klatki, bo jest za duży. Chyba śni"

"Jakaś baba zadzwoniła do mnie domofonem, abym zabrała rower z klatki, bo jest za duży. Chyba śni"

Canva

"Siedzę sobie, jem obiad, a tu nagle dzwoni domofon... Myślę: ki czort? Niczego nie zamawiałam... W słuchawce odezwała się jakaś pani, której głosu nie kojarzę. Powiedziała, że mieszka na naszej klatce i ma sprawę do tej jednej koleżanki, co zostawia rower na klatce przy drzwiach..."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Trzymam swój rower na klatce

Miałam ostatni przygodę z jakąś kobietą, prawdopodobnie sąsiadką z wyższego piętra... i nie wiem, czy powinnam iść jej na rękę, czy jednak racja jest po mojej stronie. Poszło o mój rower. A w zasadzie o to, gdzie ten rower stawiam. Ale od początku...

Mieszkam w tej klatce dopiero od pół roku, nie zdążyłam jeszcze poznać wszystkich sąsiadów. Ogólnie podoba mi się tu. Jedyny minus to ten, że nie mamy garażu, w bloku nie ma też czynnych rowerowni.

Z kolei stojaki na rowery są na środku osiedla, jakieś 10 metrów od mojej klatki, ale nie pod żadną wiatą, tylko pod chmurką.

Zimą to słabe rozwiązanie, nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie przecież trzymał tam roweru, zwłaszcza takiego w dobrym stanie, dopiero co kupionego rok temu. Nie uśmiecha mi się wystawiać go na deszcz i śnieg, a w mieszkaniu mam wąski korytarz i nie ma opcji, żeby ten rower tam stał, więc nie mam wyboru i trzymam swój jednoślad na klatce. Balkonu też nie mam.

Dla bezpieczeństwa przypinam więc swój rower do kaloryfera przy schodach, żeby nikt go nie zabrał i żeby się na nikogo nie przewrócił. Jak dotąd absolutnie nikomu to nie przeszkadzało! Bo niby czemu? Na innych klatkach też stoją w kącie jakieś hulajnogi i dziecięce rowerki, i to w liczbie więcej niż jedna sztuka...

Wkurzona starsza pani z rękoma uniesionymi i w swetrze w kolorowe paski Canva

Jakaś baba przez domofon zwróciła mi uwagę o rower

Tymczasem wczoraj siedzę sobie, podczas przerwy w pracy jem obiad, a tu nagle rozlega się domofon... Myślę: o co chodzi? Kurier? Ja niczego nie zamawiałam...

Jednak w słuchawce odezwała się jakaś pani, której głosu nie kojarzę. Powiedziała, że mieszka w tej samej klatce i ma sprawę do tej persony, co zostawia rower na klatce przy drzwiach... Gdy powiedziałam, że to mój rower, ta baba, oburzona, stwierdziła, że mam ten rower natychmiast zabrać, bo jest za duży i zawala przejście! Inaczej zgłasza sprawę do administracji.

W pierwszej chwili oniemiałam. Fajnie, że rower tam stoi od paru miesięcy, a ta kobieta dopiero się obudziła? Nie rozumiem... Przejść się da, drzwi do piwnicy też można uchylić, więc o co chodzi? Nie bądźmy już takimi formalistami, sąsiadom też trzeba dać żyć, a nie nawzajem utrudniać sobie to życie.

Generalnie nic tej pani nie odpowiedziałam, bo się rozłączyła. Ale teraz nie wiem. Co byście zrobili na moim miejscu?

Marzenka

Wojciech Modest Amaro wrócił do kuchni. Cena ekskluzywnej kolacji na farmie szokuje
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama