"Niby przypadek, ale chyba nie do końca. Bo nie wiem, czy warto wierzyć w przypadki, skoro jedno wydarzenie odmieniło zupełnie moje życie. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Miałam naprawdę gorszy czas i wydawało mi się, że tak już będzie wyglądało to moje życie. Praca, dom, ewentualnie jakiś serial wieczorem i to wszystko. Taka codzienna rutyna, która wprawiał mnie w stan smutku. A dziś uśmiecham się szeroko już od samego rana i naprawdę jestem szczęśliwa. Więc przypadek, czy przeznaczenie?"
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Ciężki miałam czas
Trudno było mi się pozbierać po rozstaniu z partnerem i był taki moment, że już nie chciało mi się dosłownie nic. Ja po prostu wstawałam, ogarniałam poranną toaletę i jadłam śniadanie, a później wychodziłam do pracy, po której wracałam do domu i znowu ciągnęłam poranną rutynę.
Gdy odszedł ode mnie mój partner, wszystko straciło dla mnie sens. Zamknęłam się na znajomych i na wszelkie nowe doświadczenia. Z jednej strony byłam samowystarczalna, a z drugiej czułam wielką pustkę.
Koleżanki mówiły: "Kup sobie kota", ale ja jakoś nie byłam do tego przekonana.
Jednak pewnego wieczoru zajrzałam na portal z ogłoszeniami, by sprawdzić, ile kosztuje moja wymarzona rasa.
Ceny mnie zaskoczyły
Kilka tysięcy to dla mnie niemały wydatek i stwierdziłam, że chyba jednak nie będę mogła sobie pozwolić na kociego przyjaciela.
Ale już po chwili trafiłam na ogłoszenie, w którym pewien mężczyzna pisał, że musi oddać półrocznego kociaka będącego przedstawicielem mojej wymarzonej rasy, bo dostał awans i musi często wyjeżdżać w delegację.
Pomyślałam, że to musi być przeznaczenie. Za kotka nie chciał pieniędzy. Tylko za wyprawkę i to jakieś groszowe sprawy.
A w dodatku okazało się, że choć jest z daleka, to będzie akurat w mojej okolicy, bo ma delegację.
To była miłość od pierwszego wejrzenia
Kociak skradł moje serce od razu. A najbardziej ucieszyło mnie to, że był zżyty ze swoim właścicielem. To znaczy, że dobrze go traktował i kot faktycznie jest super ułożony.
Przez chwilę myślałam, że ten pan jednak się nie zdecyduje. Że zabierze kotka ze sobą, bo trudno im było się rozstać.
Ale zostawił go, a my pozostaliśmy w kontakcie.
A później? No cóż... okazało się, że spodobał mi się nie tylko kot, ale też były właściciel ;) Odwiedzał kociaka zawsze, gdy był w okolicy i jakoś tak... zaczęliśmy się spotykać. Połączyła nas miłość do tego samego kota i jesteśmy ze sobą już od kilku miesięcy.
Naprawdę trudno tutaj mówić o przypadku. Przecież normalnie nigdy byśmy się nie spotkali, ze względu na to, że dzieliło nas mnóstwo kilometrów.
Teraz on już mieszka z nami i owszem, dalej wyjeżdża w delegacje, ale za każdym razem wraca nie tylko do mnie, ale też do swojego ukochanego kota.
A ja znów jestem radosna i pełna energii. I tak bardzo się cieszę, że zajrzałam wtedy na ten portal ogłoszeniowy.
Klara