"Poznałam w sanatorium mężczyznę, dla którego mogłabym zostawić męża"

"Poznałam w sanatorium mężczyznę, dla którego mogłabym zostawić męża"

"Poznałam w sanatorium mężczyznę, dla którego mogłabym zostawić męża"

canva.com

"Jestem żoną już tak długo, że zapomniałam, czym jest całkowita wolność w nawiązywaniu kontaktów z nowo poznanymi ludźmi. Ciągle tylko praca, dom, gotowanie, pranie i sprzątanie, a przecież życie jest tylko jedno – przypomniał mi o tym mój wyjazd do uzdrowiska, gdzie znów poczułam się, jakbym znów miała dziewiętnaście lat. Poznałam w sanatorium mężczyznę, dla którego mogłabym zostawić męża, ale sama nie wiem, bo to raczej decyzja bez odwrotu".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Małżeństwo z przyzwyczajenia

Małżeństwem jesteśmy ponad 20 lat i mamy dwójkę dorosłych już dzieci, dzięki czemu nie musimy już poświęcać im czasu, który jak wiadomo, jest w życiu najcenniejszą walutą. Równie ważna jest też miłość, lecz ta w pewnym momencie przeradza się chyba w przyzwyczajenie i tak już ludzie ze sobą siedzą.

Mąż od dawna się mną nie interesował, co rzecz jasna przełożyło się na nasze wzajemne stosunki i to nie tylko te łóżkowe. Dopiero kiedy posypało mi się zdrowie, to od święta zapytał, jak się czuję albo co lekarz powiedział. No i namawiał mnie na sanatorium, ale to raczej dla własnego spokoju (3 tygodnie laby bez żony, to dopiero coś), niż mojego dobra. Koniec końców pojechałam, bo też miałam dość.

To miał być zwykły wyjazd do sanatorium, gdzie miałam już okazję bywać z powodu moich problemów z kręgosłupem. Jestem jeszcze przed pięćdziesiątką, ale lata ciężkiej pracy jako szkolna kucharka zrobiły swoje. Po prostu w pewnym momencie się rozsypałam do tego stopnia, że dziś maksymalnie mogę dźwignąć tylko 5 kilogramów.

mężczyzna w niebieskim uniformie masujący kobietę leżącą na stole do masażu canva.com

Zdradziła męża w sanatorium

Wyjazd do sanatorium może nie przywrócił mi pełnej sprawności fizycznej, ale przywrócił mi wiarę w to, że moje życie może być jeszcze pełne kolorów oraz szczęścia, którego od dawna mi brakowało. Poznałam tam wspaniałego faceta, z którym pozwoliłam sobie na więcej, niż zwykłą znajomość w uzdrowisku.

On jest wdowcem i gdy opowiedziałam mu, jak obecnie wygląda moje małżeństwo, to zadeklarował, że przyjedzie po mnie i moje rzeczy, gdy tylko zadzwonię z informacją, że jestem gotowa na odejście od mojego męża. Dawno nie doświadczyłam tak wielu wyjątkowych emocji i zapewne, gdyby nie zdrowy rozsądek, to już dawno bym wykonała ten telefon.

Mimo wszystko trochę się obawiam tak drastycznej zmiany swojego życia. Mąż jest, jaki jest, ale znam go tyle lat i doskonale wiem, czego mogę się po nim spodziewać. Niestety tego nie mogę powiedzieć o przypadkowym mężczyźnie poznanym w sanatorium. Było mi z nim dobrze, ale czy na podstawie kilkunastu dni mam powinnam podejmować tak poważne decyzje? Nie wydaje mi się...

B.

Gdyby koledzy z Wiejskiej wzięli udział w "Sanatorium miłości". Symulacja i opisy postaci! Zobacz galerię!
Źródło: Filip Naumienko/REPORTER/East News; Faceapp
Reklama
Reklama