"Odkąd synuś przygarnął pupilka, moja noga już nie postanie w jego mieszkaniu"

"Odkąd synuś przygarnął pupilka, moja noga już nie postanie w jego mieszkaniu"

"Odkąd synuś przygarnął pupilka, moja noga już nie postanie w jego mieszkaniu"

Canva

"Nie rozumiem, czemu mój syn zdecydował się na coś takiego. Przecież tyle jest potrzebujących opieki czworonogów, schroniska są przepełnione kotami albo psami, czekającymi na kochającego je człowieka. Miałby wiernego futrzastego przyjaciela, przynajmniej by się zmobilizował, żeby wstawać rano, a nie dopiero w południe. Nauczyłby się większej odpowiedzialności, a ja bym z przyjemnością zaopiekowała się jego pupilem w wakacje, gdy syn wyjeżdża na 2 tygodnie do Hiszpanii. Ale nie... Już nie miał co wybrać! Na samą myśl mam ciarki".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Syn kupił sobie zwierzę do kawalerki

Poradźcie mi, proszę, co z tym gamoniem zrobić, bo nie mogę... Mój syn ma 27 lat, za chwilę kończy studia. Trochę mu się zeszło, ale mam nadzieję, że w końcu ujrzę ten wymarzony dyplom. Tymczasem synek, zamiast się skupić na nauce, od paru miesięcy wymyśla, że chciałby kupić sobie zwierzątko. Nie byłam do tego pomysłu przekonana, zwłaszcza że on wynajmuje kawalerkę. Właściwie to my ją dla niego wynajmujemy, żeby miał spokój i warunki do nauki. Gdyby właściciel się zgodził, w sumie syn mógłby trzymać tam jeszcze czworonoga, jakiegoś małego pieska albo kota.

Nawet do głowy mi nie przyszło, że syn umyślił sobie zupełnie inne zwierzę. Najpierw zamówił sobie terrarium, a mnie już wtedy zapaliło się pomarańczowe światło ostrzegawcze... Postawił je na podłodze. Zaczęłam się obawiać, że będzie hodował jakieś szczury albo inny gryzonie, za którymi jak osobiście nie przepadam. Wychowałam się na wsi i takie "zwierzątka" to my na polu widywaliśmy, a nie w centrum miasta.

Tymczasem synek poszedł jeszcze krok dalej! Pojechał z kumplem do zoologika i wrócił z wężem. Jak mi to powiedział miesiąc temu, myślałam, że się przewrócę. Węże to absolutnie nie moja bajka... Odkąd jako dziecko okropnie się wystraszyłam żmii, która wyskoczyła na mnie nad rzeką, odtąd panicznie boję się pełzających gadów. Syn o tym wie, bo ze dwa razy mu tę historię opowiadałam. A mimo to kupił sobie węża! Nazwał go Borys i powiedział, że to poważne, odpowiedzialne imię, idealne dla jego pupila.
<Młody chłopak w czarnym tshircie z wężem w plamki na szyi Canva

Syn poprosił mnie o opiekę nad wężem podczas jego urlopu

Mój syn jednak wydaje się nie rozumieć tych obiekcji, jest zachwycony swoim podopiecznym. Co ja bym dała, żeby zamiast tego Borysa adoptował jakiegoś miłego psiaka... Przynajmniej miałby mobilizację, żeby wstawać rano, a nie siedzieć do 3 w nocy, a potem spać do południa.

Mało tego, poprosił mnie wczoraj, żebym przez 2 tygodnie zaopiekowała się Borysem i mieszkaniem, gdy on pojedzie z kumplami do Hiszpanii. Stwierdził, że wszystko mi rozpisze i nauczy mnie, jak przygotowywać jedzenie dla węża. Jak zaczął opowiadać o mrożonej karmie, aż zakryłam uszy... Nie ma mowy, że się na coś takiego zgodzę.

Niech nie myśli teraz, że jeszcze kiedykolwiek odwiedzę go w tym mieszkaniu... Mam na to za słabe serce. Wyjazd jest pod koniec czerwca... Jak go do tego czasu przekonać, żeby jednak dał sobie spokój z tym Borysem i wziął się do roboty i nauki, bo ja nie będę za wszystko mu płacić w nieskończoność. Wypadałoby, żeby zgromadził trochę więcej oszczędności niż na jedne wakacje i stał się bardziej samodzielny, a nie liczył na mamusię.

Teresa

Komunia w rodzinie Katarzyny Cichopek. Fani, którzy spotkali ją w kościele, komentują. Zobacz w galerii.
Źródło: instagram.com/katarzynacichopek
Reklama
Reklama