"Za kilka tygodni moja córka przystąpi do pierwszej komunii świętej. Jak mam pójść na zebranie rodziców przed tym wydarzeniem, to mam gęsią skórkę. Ze spotkania na spotkania matki wymyślają coraz więcej i drożej. Najgorsze jest to, że dzieci to widzą i wiedzą, o co chodzi, a przecież nie powiem córce, że nie zrobię jej takiej imprezy, jak mają mieć inni, bo będzie czuła się gorsza. Z kolei ten festiwal próżności mnie odrzuca. Co robić?"
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Syna już chyba nie poślę do komunii. Mam dość
Zawsze się śmiałam z tego, jak inne matki narzekały, że kobiety z klasy ich dzieci wymyślają i przesadzają. Ja zawsze sądziłam, że te opowieści są na wyrost. Niestety nie. Teraz to wiem i to niestety na własnej skórze. W mojej wyobraźni komunia córki wyglądała dość podobnie, jak moja. Skromna, rodzinna i przede wszystkim religijna.
Teraz to już nic nie ma wspólnego z religią, a na pewno nie ze skromnością. Dziewczynki nie będą mieć identycznych szat liturgicznych, wianków uplecionych przez mamy, a także spotkania rodzinnego w domu po mszy. Teraz wchodzą w grę zespoły chóralne do kościoła, skrzypaczka, dekoratorka kościoła, fotograf, kamerzysta, a także dron.
Podobnie jest z przyjęciem.
Przyjęcie komunijne to totalna szopka
O tym się mówi mimochodem, ale mam wrażenie, że matki specjalnie podsycają temat, aby zrobić plebiscyt, kto wyprawi najlepsze przyjęcie. Ma być mnóstwo atrakcji, zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci. Poza tym pamiątkowe prezenty dla gości, czy też zdjęcie na odchodne z dzieckiem komunijnym to już wręcz obowiązek.
Matki zapraszają nie tylko najbliższą rodzinę, ale też i tę dalszą, a także swoich znajomych i koleżanki. Dziecko połowy swych gości nawet nie zna, a co dopiero cieszyć się z takiej imprezy. Oprócz tego inne matki wymieniały się numerami telefonów do animatorek, by znaleźć te najlepsze.
Dla mnie to paranoja. Ja miałam zamiar zrobić skromny obiad z deserem. Boję się jednak, że jeśli nie wezmę udziału w tej szopce, to moja córka będzie czuła się gorsza. Ona jest na tyle rozumna, że wie, o co chodzi, a za mała, aby jej wytłumaczyć, że to nie pieniądze i prezenty są w tym wszystkim najważniejsze.
Iwona