"Miał być bal, a będzie sylwester z dwójką... I to dosłownie. Wszystkich nas złapało!"

"Miał być bal, a będzie sylwester z dwójką... I to dosłownie. Wszystkich nas złapało!"

"Miał być bal, a będzie sylwester z dwójką... I to dosłownie. Wszystkich nas złapało!"

Canva

„Rozczarowanie to mało powiedziane! Jestem załamana! Miał być wystawny bal. Kupiłam piękną, błyszczącą suknię, umówiłam fryzjera i makijażystkę, a męża zaopatrzyłam w nowy garnitur i wysłałam do barbera. Teściowa obiecała, że popilnuje naszą córeczkę, podczas gdy my będziemy hucznie witać nowy rok. Niestety, życie pisze własne scenariusze, a my  zamiast balu mamy... sylwester z dwójką! I to dosłownie. Wszystkich nas złapało!”

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

To miał być pierwszy nasz bal sylwestrowy, odkąd jesteśmy rodzicami... Wszystko było dopięte na ostatni guzik!

Jako bezdzietna para każdy rok spędzaliśmy na hucznej imprezie sylwestrowej. Odkąd jednak zostaliśmy rodzicami, czyli od pięciu lat, nie udało nam się wyskoczyć na żaden bal. Szkoda, bo obydwoje z mężem bardzo za tym przepadamy! Tym razem wszystko miało wypalić.

Kupiłam piękną, błyszczącą suknię, umówiłam fryzjera i makijażystkę, a męża zaopatrzyłam w nowy garnitur i wysłałam do barbera. Teściowa obiecała, że popilnuje naszą córeczkę, podczas gdy my będziemy hucznie witać nowy rok. Dosłownie wszystko było dopięte na ostatni guzik.

Do czasu... aż Klara nie wróciła wczoraj z przedszkola i nie oznajmiła, że boli ją brzuszek. Myślałam, że coś jej zaszkodziło, albo że pojadła za dużo słodyczy. Po świętach mamy zapasy słodkości na cały rok, a córeczka sprytnie z nich korzysta, gdy z mężem jesteśmy zajęci czymś innym i nie mamy jej na oku.

Kobieta trzymająca się za brzuch na tle toalety Canva

Czeka nas sylwester z dwójką. I to dosłownie!

Podałam córce leki przeciwbiegunkowe, ale za żadne skarby nie chciały zadziałać. Mimo wszystko teściowa uznała, że nawet jeśli miałaby się czymś zarazić, my powinniśmy pójść na ten bal. W końcu wydaliśmy na niego fortunę.

Z rana odwiedziłam fryzjerkę oraz kosmetyczkę i już kończyłam się ubierać, bo impreza miała zacząć się o dziewiętnastej, aż nagle poczułam dziwne bulgotanie w brzuchu. Wiedziałam, że ten dźwięk nie wróży niczego dobrego. Po chwili spędzonej w toalecie, do drzwi zaczął dobijać się mój mąż. Okazało się, że ma identyczne objawy.

Jakby tego było mało, teściowa też źle się czuje. Mamy jedną maleńką ubikację, do której biegamy, jak oszaleli na zmianę. No to czeka nas sylwester z dwójką... I to dosłownie! Wszystkich nas złapało, a mi jest zwyczajnie żal. Miałam nadzieję, że w tym roku zabawimy się, jak za starych, dobrych czasów. Jednak jak to mówią — nadzieja matką głupich. Rozczarowanie to mało powiedziane! Jestem załamana! Szczerze... Chce mi się ryczeć!

Paulina ze Stalowej Woli

Pomysł na regeneracyjną maseczkę po sylwestrowej nocy. Domowy ratunek dla zmęczonej skóry
Źródło: Canva
Reklama
Reklama