„Odżyłam, dopiero gdy mąż zaczął pracować w delegacji. Teraz widujemy się tylko w weekendy”

„Odżyłam, dopiero gdy mąż zaczął pracować w delegacji. Teraz widujemy się tylko w weekendy”

„Odżyłam, dopiero gdy mąż zaczął pracować w delegacji. Teraz widujemy się tylko w weekendy”

canva.com

„Darek był niegdyś moją największą miłością i sumie to nadal jest, ale w pewnym momencie coś się wypaliło i nie czułam już tego ognia, jak wcześniej. Jesteśmy ze sobą ponad dwadzieścia lat, więc zarówno staż, jak i szara codzienność zrobiły swoje. Byłam tym wszystkim zmęczona, ale nie miałam pomysłu na wyjście z tej nieciekawej sytuacji. Zaznaczam, że rozwód nie wchodził w grę. Odżyłam, dopiero gdy mąż zaczął pracować w delegacji. Teraz widujemy się tylko w weekendy i jest jak w bajce”.

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Typowa polska rodzina i szare życie

Żyliśmy jak normalna i niczym niewyróżniająca się polska rodzina. Dwójka dzieci, pies, mieszkanie w kredycie no i codzienne problemy, z którymi zapewne boryka się większość małżeństw. Jakieś tam drobne kłótnie, sprzeczki przeradzające się w ciche dni no i rutyna, której ja po prostu nie znoszę.

Darkowi do szczęścia wystarczyła kanapa, dobry obiad i jakiś ciekawy film lub program w telewizji. Jeszcze jak dzieci były mniejsze, to coś tam się w naszym życiu działo, ale później było już tylko gorzej. Pewnie wiele kobiet po czterdziestce doskonale rozumie, co mam na myśli. Niby fajnie niby udane małżeństwo i szczęśliwa rodzina, ale już tak bardziej z przyzwyczajenia...

Próbowałam coś zmieniać, inicjować jakieś wspólne aktywności, ale to wszystko jak krew w piach. Mój stary był, jest i już chyba zawsze pozostanie oporny na zmiany, a już na pewno na te proponowane przeze mnie. Gdy okazało się, że firma budowlana, w której pracuje, zaczyna przyjmować zlecenia po całej Polsce, to nie protestował, ale to wyszło nam na dobre.

mężczyzna z lekkim zarostem ubrany w czarny sweter przytulający kobietę w czarnej bluzce canva.com

Rozłąką w małżeństwie rozpaliła ogień na nowo

On teraz jest w domu na weekend co tydzień lub czasem co dwa tygodnie i tak sobie żyjemy. Co najlepsze żadne z nas nie narzeka. W tygodniu też jakoś specjalnie długo nie rozmawiamy przez telefon, bo przez te wszystkie lata nagadaliśmy się już wystarczająco.

Co się zmieniło? Praktycznie wszystko! Ja w tygodniu mam święty spokój i nie muszę oglądać męża chrapiącego na kanapie podczas popołudniowej drzemki, a on pewnie też ma trochę przestrzeni dla siebie. Gdy wraca do domu, to jest jakoś inaczej. Czekam na te weekendy, bo on zawsze przywozi mi jakiś drobny upominek – niby nic wielkiego, a cieszę się tak, jakbym znów miała dwadzieścia lat.

Rozłąka poprawiła naszą komunikację i teraz znów potrafimy ze sobą rozmawiać nie tylko na te tematy, o których rozmawiać musieliśmy. Nie wiem, ale czuję, jakbyśmy odkrywali siebie na nowo. Zaiskrzyło również w sypialni, bo ostatnio zrobiliśmy to pierwszy raz od prawie dwóch lat. Wiem, że to dziwne, ale byłam już w takim stanie znudzenia, że Darek w ogóle mnie nie pociągał. Teraz znów nam się układa i wszystko raca na właściwe tory.

B.

Znany aktor jest głęboko wierzący. Wziął rozwód z żoną, bo Bóg tak mu kazał! Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama