"Nie pamiętam, kiedy jadłam normalny obiad. Wolałabym już iść do domu opieki, ale syn nie chce o tym słyszeć"

"Nie pamiętam, kiedy jadłam normalny obiad. Wolałabym już iść do domu opieki, ale syn nie chce o tym słyszeć"

"Nie pamiętam, kiedy jadłam normalny obiad. Wolałabym już iść do domu opieki, ale syn nie chce o tym słyszeć"

Canva

"Od 10 lat mieszkam razem z synem i nie pamiętam, kiedy ostatnio jadłam ciepły obiad. Albo wręcz zjadliwy. Wolałabym już iść do domu opieki, gdzie by się mną profesjonalnie zajęli, ale syn nie chce nawet o tym słyszeć. Wiem oczywiście jaki jest tego powód, i na pewno nie kieruje nim troska o moje zdrowie…"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Syn ciamajda

Mam 74 lata i jestem już schorowaną kobietą. Wszystko się zaczęło ponad 10 lat temu, kiedy zaczęłam podupadać na zdrowiu. Na początku jeszcze jakoś sobie sama radziłam, ale potem zaczęłam wymagać pomocy w codziennych czynnościach. Jako że jestem po rozwodzie, mogłam liczyć tylko na siebie. No i na mojego syna, który z początku wcale się nie kwapił do pomocy. Janusz jest starym kawalerem. Nigdy nie ożenił się i nie ma również dzieci. Niestety, chyba nie wychowałam go jak trzeba, albo coś po drodze poszło nie tak, bo życie nie do końca mu się ułożyło. Nie dość, że jest sam jak palec, to jeszcze jest całkiem nieporadny życiowo. Może dlatego żadna kobieta go nie chciała. Na co komu taki mąż, który nie potrafi utrzymać żadnej pracy.

Janusz mieszkał w niewielkiej kawalerce na obrzeżach miasta, ale przez długi stracił to mieszkanie. Wtedy stwierdził, że skoro potrzebuję opieki to jest to idealna okazja do tego, aby się do mnie wprowadzić. Ja mieszkam w samym centrum miasta, i mam dwupokojowe mieszkanko. Janusz zajął mniejszy pokój, a ja przeniosłam się do salonu. Na początku cieszyłam się, że będę miała towarzystwo. Moje szczęście nie trwało jednak długo. Janusz okazał się straszną fleją, a w dodatku nie potrafił gotować. Mimo że mieszka ze mną już 10 lat, nie pamiętam, kiedy ostatnio jadłam ciepły obiad. Zazwyczaj kupuje gotowce i mi to podaje do jedzenia, albo idzie na łatwiznę i robi kanapki. Często żałuję, że nie mam córki. Kobieta to zawsze inaczej potrafi się zająć schorowaną matką.

Staruszka siedzi przy stole Canva

Skazana na syna

Janusz od kiedy ze mną zamieszkał, stwierdził, że skoro żadna praca się go nie ima, to możemy żyć z mojej emerytury i całkiem zrezygnował z szukania zajęcia. Teraz nasze życie wygląda tak, że przez większość dnia oglądamy z synem telewizję. Jako że mieszkam na czwartym piętrze bez windy, a przez mój stan zdrowia nie mogę schodzić po schodach, w ogóle nie wychodzę na dwór. Marzy mi się spacer po lesie, albo chociaż po parku. Chciałabym jeszcze kiedyś poczuć na twarzy powiew świeżego powietrza, a nawet nie mamy balkonu.

Jedynym moim oknem na świat jest komputer, który jakimś cudem nauczyłam się obsługiwać. Wnuczek sąsiadów oddał mi swój stary sprzęt i nauczył mnie go obsługiwać. Pewnego razu natrafiłam na reklamę ośrodka dla seniorów. Zobaczyłam uśmiechniętych pensjonariuszy na wózkach, wożonych przez młode i zadowolone opiekunki. Pomyślałam, że też tak chcę. Długo nad tym myślałam, ale w końcu poprosiłam Janusza, żeby przeniósł mnie do takiego ośrodka. Obiecałam mu, że przepiszę mu mieszkanie, żeby miał gdzie mieszkać, a ja za to będę zawsze miała ugotowane świeże posiłki, będę mogła wyjść na spacer do ogrodu, no i będę miała towarzystwo. Janusz kategorycznie się nie zgodził. Wręcz napadł na mnie, że jestem niewdzięczna, bo on „zrezygnował ze swojego życia, żeby się mną zająć”. Jak to usłyszałam to parsknęłam śmiechem, ale na tym się skończyła nasza rozmowa. Oczywiście już dawno go rozgryzłam. Nie chodzi o żadną troskę, tylko o moją emeryturę, dzięki której jesteśmy w stanie oboje się utrzymać. Jeśli bym poszła do ośrodka, straciłby te pieniądze i musiałby pójść do pracy. Z czego by wtedy żył, skoro nikt go nie chce przyjąć? Jestem już załamana, ale chyba nie pozostało mi nic innego, jak pogodzić się z faktem że do końca życia będę skazana na towarzystwo Janusza…

Zofia

Jak zbudować bliskie relacje z dziećmi? 5 złotych zasad, które zmienią Twoje życie rodzinne Zobacz galerię!
Źródło: Canva
Reklama
Reklama