"Żona je krewetki i sardynki, bo chce urodzić mądre dziewczynki..."

"Żona je krewetki i sardynki, bo chce urodzić mądre dziewczynki..."

"Żona je krewetki i sardynki, bo chce urodzić mądre dziewczynki..."

Canva

"Świat oszalał... Moja żona zawsze marzyła o córeczce, a najlepiej dwóch. Miesiąc temu dostała umowę o pracę. Poczuła, że w tej stabilnej sytuacji mamy zielone światło, żeby starać się o dziecko! Super, lecz ona... zachowuje się cokolwiek osobliwie. Aby jak najlepiej przygotować się do przyszłej ciąży, dużo czyta i całkowicie zmieniła swoją dietę. Teraz tonami je ryby i inne owoce morza. Na liście zakupów wciąż mam łososia, krewetki i sardynki! A wszystko dlatego, że chce wpłynąć na iloraz inteligencji naszych przyszłych dzieci... Urodzenie geniusza to jednak nie był jedyny jej pomysł..."

Reklama

*Publikujemy list naszego czytelnika.

Staramy się o dziecko. W końcu mamy na to warunki

Zacznę od tego, że miesiąc temu, po okresie próbnym moja żona podpisała umowę o pracę. Bardzo się oboje ucieszyliśmy. Od dawna już zastanawialiśmy się nad powiększeniem rodziny, ale niepewna sytuacja materialna nas hamowała.

Teraz żona poczuła zielone światło, żeby starać się o dziecko, a później drugie. Cieszyłem się jak głupi. Marzą się nam dwie dziewczynki.

Wszystko byłoby super, gdyby nie to, że moja ukochana od tego czasu zachowuje się cokolwiek dziwnie.

Pochłania ogromne ilości książek i artykułów, aby jak najlepiej przygotować się do planowanej ciąży. Całkowicie zmieniła także swoją dietę i ma na to ważny powód.

Żona myśli, że dzięki zmianie diety urodzi geniusza

Moja żona strasznie się podjarała przeczytaną gdzieś tezą, że za pomocą diety można wpłynąć na przyszłe cechy dziecka. Nie powiem, podchodzę do takich rewelacji dość sceptycznie, ale ona totalnie się tym przejęła.

Stwierdziła, że prócz kwasu foliowego i innych tradycyjnych składników, jej organizm potrzebuje dużej ilości omega-3, żeby dziecko, które, mam nadzieję, wkrótce poczniemy, miało wszelkie warunki, aby wyrosnąć na geniusza. Nie możemy tego zaniedbać!

Początkowo trochę się z tego podśmiewałem, ale ona w kółko na liście zakupów umieszcza mi łososia, śledzia, krewetki i sardynki... Liczy na to, że dzięki temu urodzi mądre dziewczynki.

Canva

Mam sceptyczne podejście do tych rewelacji. Lecz to nie był jedyny jej pomysł

Jakoś nie wydaje mi się, żeby iskrę geniuszu wchłonęła razem z krewetką, a następnie przekazała to dziecku w swoim łonie, ale przynajmniej je zdrowo...

Zresztą, to nie jedyny jej intrygujący pomysł. Nasz kalendarzyk małżeński też dostosowała do oczekiwanej płci dziecka... Wyznaczyła te czary mary z daty naszych urodzin. A to wszystko po to, żebyśmy mieli jak największe szanse no dziewczynkę.

Istne szaleństwo... Jako mąż powinienem ją wspierać, ale sam nie wiem, jak w takiej sytuacji zareagować... Żeby nie było później zawiedziona, jeżeli urodzi chłopca, który nie ogarnie tabliczki mnożenia w drugim roku życia...

Zatroskany mąż

Beata Tadla przeszła zaskakującą metamorfozę. Wyeliminowała z diety tylko trzy produkty Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama