"Zapisałam wszystko na męża, a on na mnie. Gdy zmarł, bardzo się zdziwiłam"

"Zapisałam wszystko na męża, a on na mnie. Gdy zmarł, bardzo się zdziwiłam"

"Zapisałam wszystko na męża, a on na mnie. Gdy zmarł, bardzo się zdziwiłam"

Canva

"Nie miałam żadnego powodu, by nie ufać Mateuszowi. Byliśmy małżeństwem od 30 lat, mieliśmy jednego dorosłego już syna. Umówiliśmy się więc, że oboje zgodnie chcemy, by po śmierci jednego z nas wszystko, czego się w życiu dorobiliśmy, trafiło do drugiego. Jeśli ja odejdę pierwsza, to Mateusz odziedziczy po mnie połowę domu, skromnej kawalerki po jego babci, naszego samochodu i naszych oszczędności. Jeśli on umrze wcześniej, to ja stanę się właścicielką wszystkiego".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Ustaliliśmy z mężem sprawy testamentowe

Mateusz i ja tworzyliśmy rodzinę od 30 lat. 27 lat temu urodził nam się syn - dziś już dorosły, ma swoje życie za granicą. My zostaliśmy na ojczystej ziemi, gdzie mamy dom z ogródkiem, znajomych, korzenie. Umówiliśmy się z mężem, że oboje chcemy, by po śmierci jednego z nas wszystko, czego się w życiu dorobiliśmy, trafiło do drugiego. To miało działać w dwie strony.

Jeśli ja odejdę pierwsza, to Mateusz odziedziczy po mnie połowę domu, skromnej kawalerki po jego babci, naszego samochodu i naszych oszczędności. Jeśli on umrze wcześniej, to ja stanę się właścicielką wszystkiego.

Zdecydowaliśmy się na taki układ, ponieważ i tak na większość z tych dóbr - poza kawalerką, którą odziedziczył już po ślubie - zapracowaliśmy wspólnymi siłami. Mateusz z pierwszego małżeństwa wyszedł niemalże w jednej koszuli. Nie chciał, żeby cokolwiek kojarzyło mu się z dawnym życiem, więc zostawił wszystko za sobą i zamknął rozdział.

Nowy rozdział napisaliśmy już wspólnie. Przezornie chcieliśmy zadbać też o zakończenie, żeby nie było żadnych wątpliwości, co i komu zostanie przypisane. Choć spadkobierców nie byłoby zbyt wielu.

A ponieważ w polskim prawie spadkowym nie przewidziano możliwości napisania wspólnego testamentu przez dwie osoby - napisaliśmy dwa osobne dokumenty. W moim testamencie ja zapisałam wszystko na niego. Drugi dokument, podpisany przez Mateusza, głosił, że mąż zapisuje wszystko co do grosza na mnie. Syn i tak był za granicą, więc nie chcieliśmy komplikować. Byłam spokojna, że sprawa załatwiona.

tulipany na trumnie canva.com

Gdy mąż zmarł i otwarto jego testament, przeżyłam wstrząs

Dokładnie 7 lat po tym, jak zadbaliśmy o przygotowanie testamentów, mój mąż zmarł. Niewydolność krążeniowa... Miał problemy z sercem, wiedzieliśmy o nich, ale mimo to jego śmierć była dla mnie ciosem. Miałam nadzieję, że dożyjemy razem późnej starości. A tu nagle z dnia na dzień jego zabrakło.

Nie spodziewałam się, że kilka dni później nastąpi kolejny cios, gdy dojdzie do otwarcia testamentu męża. Już na samym początku mocno się zdziwiłam, gdy zobaczyłam datę na dokumencie — o 5 lat późniejszą, niż na moim testamencie. Czyżby Mateusz coś zmieniał na długo po tym, jak złożyliśmy oboje swoje dokumenty?!

Niestety, tak właśnie było... Nowy testament zaczynał się od przeprosin. Mateusz obawiał się, że nie zrozumiem tego kroku - i słusznie, nic nie rozumiem! Zamiast powołać do spadku tylko mnie, umieścił w piśmie trzy osoby - naszego syna, mnie i... swoją córkę, którą miał z pierwszą żoną, i o której przez lata nie wiedział! Ta kobieta o nic nigdy się nie upominała, żadnych alimentów nie było, nawet nie poinformowała mojego męża o tym dziecku... Ale Mateusz czuł się jej winny za te wszystkie lata i wciągnął ją do testamentu.

Ja tego tak nie zostawię. Bardzo mi żal, że nic nie powiedział za życia. Nie mam nawet pewności, czy ta dziewczyna naprawdę jest jego córką. Jak nie zrobi badań genetycznych, to podważę testament, bo nie wierzę, że mój Mateusz dokonał zmiany dobrowolnie, bez presji, że to jego dziecko... To przykre, ale konieczne. Prawda?

Bożena

Stanisław Soyka obchodzi 65. urodziny. Zobacz, jak zmieniał się przez lata! Sprawdź galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama