"Wakacje? Koszmar! Już odliczam dni do września!"

"Wakacje? Koszmar! Już odliczam dni do września!"

"Wakacje? Koszmar! Już odliczam dni do września!"

canva.com

"Rodzice mnie zrozumieją: tak wyczekiwane przez dzieciaki wakacje to dla nas najgorszy czas w roku! Ponad dwa miesiące kombinowania, co zrobić z milusińskim. Urlop? Tak, dwa tygodnie, a co z resztą czasu? Poza tym co to za urlop... Dzieciaki i tak są na mojej głowie, więc kiedy niby miałabym wypocząć? Serio, osoba, która wpadła na taki pomysł organizacji roku szkolnego, była wyjątkowo złośliwa!"

Reklama

*Publikujemy list naszej czytelniczki.

Szkoła się kończy, pojawia się problem

Dziś zaliczyłam dwa zakończenia roku szkolnego: u 10-latka Stasia i u 8-letniej Anielci. Na obu nie brakowało wzruszeń, dumni rodzice mniej lub bardziej dyskretnie ocierali łzy. Wydawałoby się, że to zachwyt nad dziećmi, które dzielnie zaliczyły kolejny etap edukacji, są takie mądre, tak szybko rosną... Akurat! Jestem pewna, że w większości przypadków to były sprytnie maskowane łzy rozpaczy.

Przed nami jeszcze tydzień czerwca, a potem dwa pełne miesiące i – jakże pechowo w tym roku – jeszcze parę dni września, kiedy dzieci będą zdane li i jedynie na swoich rodziców. Rodziców, którzy – jeśli pracują zawodowo – mają w tym okresie najczęściej dwa tygodnie urlopu. Którego nie spędzą razem, nie. Dzięki temu, że mama i tata wezmą wolne w innych terminach, dżuniorki będą miały zapewniony przynajmniej miesiąc opieki. A do zagospodarowania zostaje tylko półtora...

Mieszkamy w średniej wielkości mieście i niewiele jest placówek, które proponują wakacyjne zajęcia dla dzieci. W szkole, owszem, są zajęcia letnie, ale trwają tylko dwa tygodnie, a liczba miejsc jest mocno limitowana. Domy kultury ledwo zipią i nie proponują niemal nic, a organizowane przez prywatne firmy półkolonie kosztują miliony. Przy dwójce dzieci i szalejącej inflacji naprawdę mnie na to nie stać.

Mogę liczyć tylko na siebie. Daję radę, ale jakim kosztem!

W naszym przypadku nie ma też co liczyć na pomoc rodziny. Rodzice męża nie żyją, a moi nadal są aktywni zawodowo i nie mogę im po prostu podrzucić dzieci. Zresztą – to nie jest ich obowiązek! Chętnie spędzają czas z wnukami i czasem nam z własnej woli pomagają, ale przecież nie mogę ich prosić o to, żeby wykorzystywali swoje urlopy na babysitting!

Cóż, jak co roku stanę na głowie i wszystko poukładam tak, żeby się spięło. Ta sama sytuacja powtarza się, od kiedy wróciłam do pracy po urlopie macierzyńskim. Mam już wprawę i jakimś cudem udaje nam się znaleźć opiekę dla dzieci na cały okres wakacyjny. Ale tylko ja wiem, ile mnie to kosztuje – nie tylko pieniędzy, ale przede wszystkim nerwów i energii. Po wakacjach zawsze jestem potwornie zmęczona. Pierwszy dzwonek jest wybawieniem!

Do czasu, kiedy któreś zachoruje. Ale to już inna historia.

Aneta

Ania Wendzikowska wyjechała na BAJECZNE wakacje. Zdjęcia, jak z pocztówki!
Źródło: instagram.com/aniawendzikowska/
Reklama
Reklama