"Mój mąż mi i dzieciom skąpi na wszystko. Sobie nie żałuje na nic"

"Mój mąż mi i dzieciom skąpi na wszystko. Sobie nie żałuje na nic"

"Mój mąż mi i dzieciom skąpi na wszystko. Sobie nie żałuje na nic"

Canva

"Mój mąż, Paweł, uwielbia otaczać się drogimi gadżetami. W pewnym momencie stwierdziłam, że o ile kupuje te „zabawki” ze swojej pensji, to niech sobie wydaje pieniądze. Nic mi do tego. Ale ostatnio naprawdę przegiął. W środę po pracy przyszedł z… dronem. Jak znalazłam w jego kieszeni paragon za to cudo, to prawie zemdlałam. A mi i synom skąpi na każdy wydatek!"

Reklama

*publikujemy list od czytelniczki

Życie z zakupoholikiem

Mam na imię Maria i od 15 lat żyję z zakupoholikiem. Zazwyczaj to o babach mówi się, że zakupoholiczki, że z szaf im się wysypują ubrania i buty, że nie mają umiaru. Chciałabym, żeby w moim małżeństwie też tak było. Niestety jest na odwrót. Mam całkiem dobrze płatną pracę, ale całą pensję wydaję na rachunki oraz na bieżące wydatki na mnie i dzieci. A to wycieczka szkolna, a to zabawki na dzień dziecka, a to muszę sobie kupić nowy tusz do rzęs. Normalne wydatki. Szczerze mówiąc, mimo że dużo zarabiam, to ledwo mi starcza do końca miesiąca. Chciałabym jeszcze coś oszczędzać – na studia dla dzieci, na emeryturę, ale nie mam z czego.

Oczywiście, sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby mój mąż się dokładał do codziennych wydatków. Niestety, jego nie interesują takie przyziemne sprawy jak opłacenie rachunku za prąd czy też kupienie bułek na śniadanie. Paweł ma swój świat – świat nowinek technologicznych i gadżetów, i na to wydaje całą swoją pensję. Czasami mam wrażenie, że oprócz dwóch synów mam zamiast męża trzecie dziecko – najbardziej wymagające. Pewnie zastanawiacie się o co mi chodzi. Już tłumaczę.

Mężczyzna bawi się dronem Canva

Mąż trwoni całą pensję

Mój Pawełek nigdy nie potrafił gospodarować pieniędzmi. Od kiedy byliśmy razem, nigdy nie połączyliśmy naszego budżetu. Po prostu jak widziałam, na co Paweł trwoni pieniądze, w naszym związku non stop były awantury. Po kilku latach i wielu próbach w końcu doszliśmy do porozumienia w kwestii zarządzania pieniędzy. Raczej nazwałabym to kompromisem, bo nie mogę powiedzieć, że jestem z tego rozwiązania zadowolona. Postanowiliśmy, że składamy się po połowie na rachunki i ewentualnie jedzenie (chociaż z tym też różnie bywa), a resztę pensji każdy zachowuje dla siebie. To rozwiązanie funkcjonowało, póki na świecie nie pojawiły się nasze dzieci a z nimi – nowe wydatki.

Od tej pory ciągle się kłócimy. Bo o ile Paweł płaci swoją dolę za rachunki i jedzenie, tak już jeśli chodzi o wydatki na synów, ciągle ma pretensje.

Czy naprawdę Mariuszowi potrzebny jest nowy rower? Na starym jeszcze świetnie sobie radzi

- tłumaczył mi ostatnio, kiedy kazałam mu dołożyć 500 zł do roweru syna.

I tak jest z każdą rzeczą. Natomiast sobie nie żałuje ani złotówki. Czara goryczy przelała się w środę po pracy, kiedy przyszedł z dronem. Jak znalazłam w jego kieszeni paragon za to cudo, to prawie zemdlałam. A ja sobie muszę od trzech sezonów odmawiać nowej pary butów, bo cała moja pensja idzie na chłopców! Co tu zrobić? Czy dać mu jakieś ultimatum?

Maria

7 taktyk, które pomogą naprawić małżeństwo. To działa! Zobacz w naszej galerii!
Źródło: Canva
Reklama
Reklama