Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, że nie przepadam za dziećmi i nigdy nie planowałam mieć potomstwa, dlatego nikt nawet z moich najbliższych nie proponował mi tego, abym została chrzestną. Weronika zdecydowała się jednak na siłę przekonać mnie do tego, że dzieci to coś dobrego... Zrobiła to w sposób, który mnie zirytował!
"Nie chcę być chrzestną. Nikt mnie nie zmusi!"
Pewnego dnia, gdy odwiedziłam moją kuzynkę na kawie, razem ze swoim mężem w oficjalny bardzo sposób zapytała się mnie o to, czy zechciałabym zostać matką chrzestną ich pięciomiesięcznej córki. Byłam w wielkim szoku i nie wiedziałam szczerze mówiąc, co mam odpowiedzieć, dlatego poprosiłam o czas na zastanowienie do następnego dnia. Chciałam na spokojnie pomyśleć, czy dam radę, ponieważ odbieram to jako bardzo odpowiedzialne zadanie, a w związku z tym, że jestem osobą wierzącą, spoczywałby na mnie obowiązek wychowania dziecka w razie jakiejkolwiek tragedii w rodzinie Weroniki.
Tak jak obiecałam, następnego dnia zadzwoniłam do Weroniki i jej męża i odmówiłam zostania matką chrzestną ich córki Leny. Słyszałam w głosie mojej kuzynki rozczarowanie, ale nie mogę robić niczego wbrew sobie i uważam, że nie jest to mój obowiązek, aby godzić się na coś takiego, ponieważ jestem samotna i nie planuję małżeństwa, a wiązałoby się to z ogromnym wydatkiem, na który nie mogę sobie pozwolić.
"Rodzina się ode mnie odwróciła!"
Poza tym, tak jak wspominałam, nie przepadam za dziećmi, a nie chciałabym w żaden sposób sprawiać, że Lena w przyszłości czy nawet teraz poczułaby się po prostu przeze mnie nielubiana. Wystarczyło tylko kilka dni, aby ta informacja rozeszła się po naszej rodzinie, a ja zostałam czarną owcą, którą omija się na ulicy i do której na Facebooku wysyła się pełne pretensje wiadomości...
Dowiedziałam się wówczas, że jestem osobą nieodpowiedzialną i egoistyczną, która patrzy tylko na czubek własnego nosa i nie zastanawia się nad tym, czy komuś może zrobić krzywdę. O ile zdanie innych mnie nie interesuje, to najbardziej jest mi przykro z tego powodu, że mama przestała się do mnie odzywać, ponieważ uważa, że zachowałam się nie po chrześcijańsku.
Mama wprost powiedziała mi w czasie rozmowy telefonicznej, że się mnie wstydzi i nie może nawet spojrzeć w oczy rodzicom Weroniki, ponieważ ręczyła za mnie, a wręcz zapewniała, że ja z chęcią zostanę matką chrzestną, ponieważ bardzo lubię małą Lenę. No cóż, mogła tak nie kłamać, ponieważ dobrze wie, jaki mam stosunek do dzieci!