"Brak drugiego sedesu poróżnił rodzinę. Nie mam dokąd pójść, bo mąż i synowie na zmianę zajmują łazienkę"

"Brak drugiego sedesu poróżnił rodzinę. Nie mam dokąd pójść, bo mąż i synowie na zmianę zajmują łazienkę"

"Brak drugiego sedesu poróżnił rodzinę. Nie mam dokąd pójść, bo mąż i synowie na zmianę zajmują łazienkę"

Canva

"Mam w mieszkaniu trzech rosłych chłopów, którzy z toalety zrobili sobie świątynię dumania. Mają tam nawet radio, książki i ładowarkę! Brakuje tylko puszystego dywanika pod nogi i świeżego powietrza. Każdy dzień wygląda tak samo: mąż i synowie rotacyjnie zajmują miejsce na desce klozetowej, a potem siedzą tam po 2 godziny. W efekcie łazienka w naszym mieszkaniu jest wiecznie zajęta albo niezdatna do użytku, bo nie ma czym oddychać. Jeden sedes na czteroosobową rodzinę to stanowczo za mało".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

W naszym mieszkaniu jest jedna łazienka

Kto nigdy nie mieszkał w mieszkaniu z trzema dorosłymi i prawie dorosłymi mężczyznami i z jedną łazienką, ten nie zna życia.

A jeszcze rok temu tak się cieszyłam na to mieszkanie... Cudem znaleźliśmy piękne M4, rozkładowe, z balkonem, w przyjemnej okolicy... Cena za metr była jeszcze do przełknięcia. Mieliśmy stamtąd znacznie bliżej do pracy (bez codziennego dojeżdżania pociągiem godzina w jedną stronę i godzina z powrotem).

Sprzedaliśmy dom na wsi i udało się to wszystko sfinalizować. Z dziką radością przeprowadzałam się do nowego lokum w dobrze skomunikowanej dzielnicy. Mieliśmy tam wszystko w zasięgu ręki, dzielnica była stosunkowo nowa, ale bez przewagi betonu. Na osiedlu była masa zieleni, a niedaleko las.

Nasi synowie dostali też osobne pokoje, nieco mniejsze niż w naszym poprzednim domu, ale wystarczająco przestronne. Młodszy syn ma 15 lat i trenuje pływanie, a starszy 17-latek bardziej interesuje się dziewczynami i grami niż sportem. Ale za to ma smykałkę do komputerów, po maturze chce zdawać na informatykę. Miałby blisko na uczelnię.

Generalnie ta przeprowadzka miała nam wszystkim ułatwić życie - logistycznie, pod względem kosztów (np. ogrzewania i dojazdów), oszczędzić czas i sprawić, że więcej tego czasu będziemy mogli spędzać razem. Jednak jednej rzeczy nie przewidziałam.

Kościotrup w turbanie i szlafroku siedzi na sedesie w dużej łazience Canva

Brak drugiej toalety poróżnił rodzinę

Mieszkamy tu już od roku i coraz mniej mi się to podoba. Okazało się, że nie zwróciliśmy uwagi na jedną rzecz, która po czasie kompletnie paraliżuje mój dzień.

W tym mieszkaniu jest jedna łazienka. WC i prysznic z umywalką razem. Owszem, przestronna, ale co z tego - jak ktoś zajmie ten przybytek, to reszta osób musi czekać. A moi synowie i mąż są mistrzami w przesiadywaniu na sedesie!

W poprzednim domu mieliśmy na dole toaletę i na górze większą łazienkę. Poza tym częściej nie było nas w domu i jakoś przez to wszystko przegapiłam problem, że jeden sedes na czteroosobową rodzinę to stanowczo za mało.

Mam w mieszkaniu trzech rosłych chłopów, którzy z toalety zrobili sobie świątynię dumania. Mają tam nawet radio, książki i ładowarkę! Brakuje tylko puszystego dywanika pod nogi i świeżego powietrza. Każdy dzień wygląda tak samo: mąż i synowie rotacyjnie zajmują miejsce na desce klozetowej, a potem siedzą tam po 2 godziny. Scrollują Facebooka, biorą książkę i sobie siedzą do oporu.

W efekcie łazienka w naszym mieszkaniu jest wiecznie zajęta albo niezdatna do użytku, bo nie ma czym oddychać. Najbardziej poszkodowana jestem ja, bo jak chcę szybko ogarnąć się przed pracą, skorzystać na chwilę z toalety albo wziąć krótki prysznic, to nie mogę. I kończy się awanturą, bo zganiam ich z deski, żeby się nie spóźnić do biura.

Mąż dostał ultimatum. Ma rozwiązać problem łazienki

Mam już tego dość. Dłużej nie zniosę stania w kolejce do łazienki we własnym domu. Kupiłam im wszystkim błonnik, wyniosłam te książki i ładowarki z łazienki i zapowiedziałam, że albo zmienią nawyki, albo niech mąż natychmiast zacznie się orientować w możliwościach i kosztach remontu.

Może dałoby się przerobić małe pomieszczenie z pralką na osobne WC, albo chociaż tę łazienkę podzielić. Albo niech szuka mieszkania, w którym są dwie łazienki, bo tak się nie da funkcjonować. Ja już jestem u kresu wytrzymałości, a jak tak dalej pójdzie, to się skończy rozwodem z powodu sedesu.

Cecylia

Wypadek Jeschke i Żudziewicz - nie dojechali do Sopotu. Ich auto doszczętnie spłonęło. Zobacz galerię!
Źródło: instagram.com/jacekjeschke
Reklama
Reklama