"Bałam się zadzwonić do mamy przez 9 długich lat. W Dzień Matki padłyśmy sobie w ramiona"

"Bałam się zadzwonić do mamy przez 9 długich lat. W Dzień Matki padłyśmy sobie w ramiona"

"Bałam się zadzwonić do mamy przez 9 długich lat. W Dzień Matki padłyśmy sobie w ramiona"

Canva

"Przez 9 lat setki razy wpatrywałam się w jej numer telefonu na wyświetlaczu, ale nie odważyłam się zadzwonić. Myślałam, że wciąż ma do mnie żal, który zaćmił jej miłość. Bałam się, że odtrąci mnie po raz drugi. Jednak w głębi serca miałam nadzieję, że emocje opadły i teraz będziemy w stanie porozmawiać na spokojnie. Ja się zmieniłam. Najbardziej na świecie pragnęłam znów mieć matkę. Zrobiłam pierwszy krok i stanęłam na jej progu. Otworzyła drzwi i padłyśmy sobie w ramiona".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Wyniosłam się z domu, gdy miałam 19 lat

Miałam 19 lat, kiedy wyprowadziłam się z domu, a w zasadzie zostałam z niego wyrzucona przez przeciw wobec woli mamy. Moja mama zawsze była impulsywna i mówiła wprost to, co myśli, bez owijania w bawełnę, choć czasem jej słowa były niesprawiedliwe i nieprzemyślane, albo krzywdziły inną osobę. Wychowywała mnie sama i uważała, że musi być twarda.

Nie cierpiałam jej za to i latami darłyśmy koty, bo wydawało mi się, że wszystkie jej życiowe uwagi to przytyk do mnie. Próbowałam się bronić, atakując ją, robiąc jej na złość, żeby pokazać swoje racje. Inaczej nie umiałam dojść do głosu. Czas mojego dorastania w naszym domu był bardzo burzliwy.

Gdy miałam 17 lat, poznałam chłopaka i się w nim zakochałam. Bardzo mi imponował. Był starszy o kilka lat, w trakcie rozwodu i moja mama nie mogła tego przeżyć... Właściwie nie poznała go bliżej, ale nie dała mu szansy, uznając, że pewnie po prostu chce się pobawić kosztem uczuć małolaty. Jakby ona nigdy nie zraniła moich uczuć!

W kółko mi powtarzała, że nie życzy sobie, żebym spotykała się z tym mężczyzną, bo to nie facet dla mnie. Że mając 19 lat, nie bierze się gościa z odzysku! Że on z pewnością nie nadaje się na partnera, bo nie oglądałby się za mną, gdy miałam mniej niż 18 lat. Ja, oczywiście, miałam to w nosie. Szłam jak w dym w ten związek.

W końcu mama postawiła mi ultimatum - albo on, albo ja. Albo się z nim więcej nie spotykam, albo won z domu. Wybrałam to drugie.

Mężczyzna z kieliszkiem i kobieta Canva

Nie odzywałam się do mamy przez 9 lat

Gdy tylko opuściłam dom mojej mamy, przeprowadziłam się do mojego faceta. Nasz związek wytrzymał rok... a potem on wrócił do żony. Okazało się, że ta "sprawa rozwodowa w toku" była naciągana. Stwierdził, że potrzebuje dojrzalszej kobiety, więc nara. Najbardziej mnie bolało nie to, że mnie zostawił, tylko to, że mama miała rację.

Na szczęście przez ten rok zdążyłam już złapać niezłą pracę i stać mnie było na utrzymanie się w mieście samemu. Było ciężko, ale dałam radę. Już wtedy setki razy zastanawiałam się, czy do niej zadzwonić, albo pójść pod nasz dom, ale nie mogłabym ścierpieć jej tryumfu. Nie umiałam schować dumy do kieszeni.

To trwało całe 9 lat. Przez ten czas ułożyłam sobie życie bez niej, choć gdy słyszałam słowo "mama", odczuwałam pustkę i żal. Poznałam innego mężczyznę, który został moim mężem. Mam roczne dziecko... które miało tylko jedną babcię i jednego dziadka.

A ta babcia - moja teściowa - okazała się złotą kobietą z sercem na dłoni. Rozmawiałyśmy ze sobą wiele razy... To ona zaczęła drążyć temat mojej mamy, dopytywać, czemu właściwie nie utrzymujemy kontaktu i czy ten powód był aż tak ogromnie ważny, żeby rezygnować z miłości najbliższej osoby na świecie. Po tych rozmowach beczałam w poduszkę nocami.

Myślałam, że mama wciąż ma do mnie żal, który zaćmił jej surowo okazywaną miłość i troskę. Chciałam do niej zadzwonić, ale bałam się, że odtrąci mnie po raz drugi. Jednak w głębi serca miałam nadzieję, że emocje opadły i teraz będziemy w stanie porozmawiać na spokojnie, choć wciąż nie byłam gotowa, by coś z tym zrobić.

Aż pewnego dnia moja teściowa miała zawał. Nie wyszła z tego. Jej pogrzeb był dla mnie wstrząsem i momentem przełomowym. Obiecałam sobie, że zostawię żal za sobą i spróbuję pogodzić się ze swoją matką. Trudno, najwyżej znów dostanę po grzbiecie. Przez te 9 lat ja się zmieniłam. Najbardziej na świecie pragnęłam znów mieć matkę.

Gdy stanęłam na progu w Dzień Matki, padłyśmy sobie w ramiona

Zrobiłam pierwszy krok i stanęłam na jej progu. Wybrałam Dzień Matki. Oczywiście, milion razy układałam sobie w głowie, co wtedy powiem, jakie słowa będą godne... A gdy to w końcu nastąpiło, wydusiłam z siebie tylko:

Mamo...

W jej oczach zalśniły łzy i padłyśmy sobie w ramiona. Nie wiem, ile czasu tak stałyśmy i ile czasu rozmawiałyśmy potem... Ona chyba też dorosła. Czekała na mnie. Nie miała już żalu. Zresztą, obie wtedy zawiniłyśmy swoim uporem i głupotą. Teraz musimy nadrobić stracony czas... Ale póki obie żyjemy, jeszcze nie jest na to za późno.

Zbuntowana córka

Tak na co dzień mieszka Dagmara Kaźmierska. Luksus aż kipi. Zobacz w galerii.
Źródło: instagram.com/queen_of_life_77
Reklama
Reklama