"Jestem bezdzietna z wyboru. Zamiast dziecka wolę psiecko"

"Jestem bezdzietna z wyboru. Zamiast dziecka wolę psiecko"

"Jestem bezdzietna z wyboru. Zamiast dziecka wolę psiecko"

Canva

"Nigdy nie lubiłam dzieci i nie chciałam ich mieć. Zamiast dzieci zawsze wolałam psy. Mniejszy problem, a tak samo kochany. Dlatego sprawiłam sobie dwa szczeniaczki. Moja mama niestety tego nie rozumie…"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Dzieci z wyboru

Moje dzieci, a raczej psieci nazywają się Roman i Bunia. Te dwa szczeniaki wzięłam kilka miesięcy temu z hodowli yorków. Mam z nimi niezły ubaw. Broją i harcują od rana do nocy a zdarza się, że i nocą nie śpią tylko dają mi popalić. Zupełnie jak dzieci! Mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że czuję się, jakbym miała dwójkę małych dzieci. Tylko to nie dzieci, a psieci - tak je zdrobniale nazywam. Dla niekumatych to połączenie słów “pies” i “dzieci”.

Jeśli chodzi o dzieci, to nigdy nie chciałam mieć. Nie lubiłam dzieci - ani tych śliniących się bobasków, ani starszych, ani nastolatków. Nie miałam nigdy chyba instynktu macierzyńskiego ani nic takiego. Po prostu nie wyobrażam sobie zostać matką. Mój chłopak, z którym się spotykam wie o tym i to akceptuje. Powiedział mi, że też nie chce mieć dzieci. Oboje uważamy to za ogromny obowiązek, który całkowicie zrujnował by nasze życie. Mimo że jesteśmy już ze sobą dość długo i oboje jesteśmy po trzydziestce, nadal mieszkamy osobno, bo bardzo cenimy naszą niezależność. Dlatego tym bardziej nie ma raczej możliwości, że zostaniemy w najbliższym czasie, albo w dalszym rodzicami.

Pies głaskany po głowie Canva

Nie każdy musi mieć dziecko

Bardzo mnie cieszy, że jest w społeczeństwie coraz silniejsze przekonanie, że nie każdy musi mieć dzieci i się do tego nadaje. Tak samo, jak nie każdy się nadaje do tego, żeby mieć psa. A ja mam dwa i bardzo mi z tym dobrze. Natomiast do dziecka się jakoś przekonać nie mogę. Przeraża mnie cała perspektywa tej ciąży, noszenia we własnym ciele obcego człowieka, potem poród, tyle się już naczytałam w Internecie o tych porodach, że nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Nie mówiąc już o tym, co jest później. Depresja poporodowa, baby blues, płaczący dzidziuś, brudne pieluchy. I zmartwienie do końca życia. Dziękuję, postoję. Nie potrzebuję tego.

Co innego sądzi moja mama. Nadszedł taki moment, to było gdzieś jak skończyłam trzydziestkę, że zaczęła pytać, kiedy zostanie babcią. Na początku nie chciałam ranić jej uczuć, więc mówiłam, że nie jestem jeszcze gotowa. Dopiero ostatnio powiedziałam jej wprost, że nigdy nie będę miała dzieci, a jak liczy na wnuki, niech lepiej zaprzyjaźni się z Romkiem i Bunią. Od tej pory nie rozmawiamy, bo się na mnie obraziła. I jak tu z nią rozmawiać? To przecież nie jest jej sprawa, czy będę miała dzieci czy nie.

Karolina

Jak zbudować bliskie relacje z dziećmi? 5 złotych zasad, które zmienią Twoje życie rodzinne Zobacz galerię!
Źródło: Canva
Reklama
Reklama