"Halina ma osiemdziesiąt pięć lat. Dobrze się trzymała przez długi czas, ale wiek robi swoje. Jest schorowana i nie ma już siły chodzić sama na zakupy, gotować czy sprzątać. Dzieci musiały ją codziennie odwiedzać, aż w końcu się zbuntowali. Jej córka wymyśliła, że odda ją do domu starców, a mieszkanie sprzedadzą i podzielą zarobek na rodzeństwo. Halina myślała, że będą ją tam odwiedzać, to się biedna rozczarowała. Jest tam sama jak palec i nikt już o niej nie pamięta".
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Halina zgodziła się na dom starców
Halina to taka pogodna i pozytywna osoba. Trzeba przyznać, że zawsze była bardzo wesoła i miała doskonałe poczucie humoru. To moja wieloletnia przyjaciółką, z którą chodziłam na zakupy, mszę i spacery. Doskonale się dogadywałyśmy. Niestety, w końcu przyszedł czas i na nią. Biedna zaniemogła. Ma już osiemdziesiąt pięć lat, więc i tak przez długi czas doskonale się trzymała. Pamiętam, jak jeszcze całkiem niedawno razem robiłyśmy stroiki na drzwi, żeby nasze mieszkania ładnie wyglądały.
W pewnym momencie nie mogła już nic koło siebie zrobić, ani ugotować, ani posprzątać, a co tu dopiero mówić o zakupach! Ona ma trójkę dzieci, więc powinni się nią zająć, a ona stała się dla nich utrapieniem. Jak to się skończyło? Oczywiście wysłali ją do domu starców.
Dzieci o niej nie pamiętają
Halina umówiła się z dziećmi, że odda im mieszkanie, żeby mogli ją utrzymywać w domu starców. Sama widziała, że nie ma co liczyć na codzienne wsparcie dzieci i jest to coraz trudniejsze. Teraz przebywa w domu opieki i nikt o niej nie pamięta! Aż trudno w to uwierzyć, ale naprawdę dzieci jej nie odwiedzają. Tylko ja czasami tam zajrzę, a ona marnieje w oczach. Widać, że jest smutna i bardzo zawiedziona. Wcale się nie dziwię.
Jak tak można?
Przecież to ich rodzona matka! Jak tak mogli ją potraktować? Jak stary człowiek to na bruk i już nie trzeba się nim przejmować? Chyba zapomnieli, jak bardzo im pomagała, troszczyła się o nich i jak opiekowała się wnukami. O tym to już oczywiście nikt nie chce pamiętać, bo i po co. Jestem okropnie rozczarowana postawą dzieci mojej przyjaciółki i sama nie wiem, jak mogłabym jej pomóc. Przecież ona absolutnie nie zasługuje na taki los!
Troskliwa Przyjaciółka