"Pracuję w domu jak na etacie, więc oczekuję od męża konkretnej wypłaty"

"Pracuję w domu jak na etacie, więc oczekuję od męża konkretnej wypłaty"

"Pracuję w domu jak na etacie, więc oczekuję od męża konkretnej wypłaty"

canva.com

"Dziwi mnie to wielkie obruszenie wśród niektórych osób. Bo jak to tak może być, że żona wymaga od męża wypłaty za opiekę nad domem oraz nad dziećmi? Dziwi mnie też to, że partnerki tego nie oczekują. Przecież to ciężka praca. Często cięższa niż na etacie i wymagająca wielu poświęceń. Dlaczego ta kobieta ma nie mieć swoich pieniędzy? Skoro poświęca się w pełni swoim pociechom i zwyczajnie nie może, albo nawet i ze względu na to nie chce iść do pracy? No drogie panie! Same sobie jesteście winne, bo nie potraficie tupnąć nóżką".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

To praca jak każda inna

Chociaż właściwie to wcale tak nie jest. Przecież kobieta, która zostaje w domu, musi umieć zrobić wszystko. Jest kucharką, przedszkolanką, sprzątaczką i złotą rączką. Nierzadko też animatorką i... sama nie wiem, kim jeszcze.

To niby taka codzienność. Zwyczajne, codzienne obowiązki, ale gdyby tak się na chwilę zatrzymać i pomyśleć o tym, jak często kobiety w domu pracują na pełnych obrotach, to można by się nieźle zdziwić.

Kiedy wchodziłam w związek z moim mężem, od razu stawiałam sprawy jasno. On musiał wiedzieć, że ja się chętnie poświęcę, ale pod warunkiem, że oprócz samej satysfakcji, będę miała z tego coś więcej.

Przystał na moje warunki i się dogadaliśmy.

Dostaję wypłatę

Wszystko odbywa się jak w normalnej pracy, tylko nie mamy spisanej umowy. Ale w małżeństwie należy sobie przecież ufać.

Mój mąż zarabia dobrze. Niczego nam nie brakuje. Może sobie pozwolić na to, żeby co miesiąc przelewać mi określoną kwotę.

Mam swoje konto bankowe, z którego korzystam i tam mąż przelewa mi "kieszonkowe". Nie będę pisać, ile dostaję co miesiąc, bo wiem, że pewnie pojawiłyby się niestosowne komentarze. Dodam jednak, że każda z nas jest warta tyle, na ile się ceni. Tak samo jest z naszą pracą.

pranie canva.com

Dostaję też premie

Mój mąż przygotował dla mnie miesięczną listę zadań, która wykracza poza moje codzienne obowiązki. Co miesiąc ta lista jest aktualizowana, bo nie wszystko robi się co miesiąc. Ale jeśli zrealizuję wszystkie cele z listy, dostaję od niego dodatkowo premię, którą również przelewa mi na konto.

Uważam, że taki sposób prowadzenia wspólnego gospodarstwa domowego jest niezwykle motywujący. Ja nie wiem, czy nie ograniczałabym się do minimum, gdyby nie te pieniądze, które otrzymuję za obowiązki.

Myślę, że to powinno tak naprawdę i tak wyglądać inaczej. To nie partner powinien płacić nam, kobietom. To nasze państwo powinno to robić. Powinniśmy mieć to wszystko liczone do lat pracy i do emerytury, bo jestem przekonana, że gospodyni domowa nierzadko narobi się bardziej, niż jakaś kasjerka czy sprzątaczka, czy w ogóle ktoś, kto wykonuje tylko jeden zawód.

Może kiedyś nadejdą takie czasy. A ja na razie jestem zadowolona z tego, co mam. I Wam, drogie panie, też radzę się postarać o takie życie. A jak facet nie chce płacić, to wymienić go na innego. Pełno ich przecież chodzi po świecie.

Zadowolona gospodyni domowa

Ile zarabia Viki Gabor? Ta gwiazda młodego pokolenia ma dopiero 14 lat..
Źródło: Instagram @vikigaborofficial
Reklama
Reklama