"Teściowa nie spełnia swojego obowiązku wobec wnuków. No po prostu wstyd"

"Teściowa nie spełnia swojego obowiązku wobec wnuków. No po prostu wstyd"

"Teściowa nie spełnia swojego obowiązku wobec wnuków. No po prostu wstyd"

canva.com

"W mojej rodzinie było tak zawsze i teściowa doskonale o tym wiedziała. Stwierdziłam więc, że mogę mieć z nią taką niepisaną umowę. Dla niej to wielkie nic, tak naprawdę, a mnie trochę by odciążało. Moja mama zawsze była zadowolona z tego rozwiązania, bo dla niej to też była duża ulga, a mi i mojemu bratu nigdy na nic nie brakowało. I nie chcę czytać o obowiązkach rodziców, bo moim zdaniem to też obowiązek dziadków. Teściowa zwyczajnie się nie popisała i powinno być jej wstyd".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

U nas tak było zawsze

Kiedy poszłam do szkoły, zaczęłam otrzymywać od rodziców kieszonkowe. To była dla mnie super szkoła gospodarowania budżetem, co nie jest łatwe dla dzieciaków w moim wieku.

Ja sobie odkładałam na przyjemności i na jakieś niezaplanowane wydatki. Najpierw to było niewiele. Ale później rodzice dogadali się z dziadkami i oni też dawali mi kieszonkowe od siebie, w takiej samej wysokości. Mama mówiła, że u niej w rodzinie tak było od zawsze, że co miesiąc dzieci dostawały kieszonkowe i od rodziców i od dziadków.

Rozmawialiśmy o tym z teściową, zanim zostałam mamą. Ona wtedy bardzo chwaliła tę metodę i to, że potrafiłam wydać tylko pieniądze od rodziców, a te od jednych dziadków odłożyć na jakieś niespodziewane akcje, a od drugich na przykład na prezenty.

Pomysł jej się spodobał

Ja uznałam więc, że mamy między sobą taką niepisaną umowę. Moja córka w tym roku poszła do pierwszej klasy. Dostała więc od nas pierwsze kieszonkowe i od moich rodziców również.

Niestety teściowa nie pamiętała o naszej zasadzie, mimo iż kilka razy jej to delikatnie sugerowałam. Uważam, że jest to jej obowiązek wobec wnuczki, a później też wobec wnuka.

Zrozumiałabym, gdyby miała kiepską sytuację finansową, ale ona jest lekarzem i przyjmuje prywatnie. Nie brakuje jej pieniędzy. Kupuje zresztą wnukom drogie prezenty. Więc jaki ma problem w tym, żeby dorzucić im od siebie parę groszy na własne wydatki?

zadowolona dziewczynka canva.com

Obiecałam to Martynce

Obiecałam, że będzie dostawała łącznie 300 zł miesięcznie. Teraz sama muszę jej dokładać drugą stówkę z własnej kieszeni, bo babcia na wnuczkę żałuje.

Że też nie jest jej wstyd. Nie tylko dziecku, ale też nam w oczy spojrzeć. Nie ma wielu babcinych obowiązków. Czasem opiekuje się dzieciakami, jak my chcemy zrobić sobie reset ze znajomymi i to jest wszystko.

Nie wiem, czy powinnam z nią porozmawiać tak wprost? Może ona nie rozumie moich delikatnych uwag? Chociaż przecież jest inteligentną i wykształconą osobą. Sądzę, że tutaj jednak chodzi o chęci.

Teściowa też parę razy zaznaczyła, że jej zdaniem, to na rodziców spada obowiązek finansowania potrzeb dziecka. Ona nawet z okazji urodzin przynosi dzieciakom inne prezenty, niż pieniądze.

No i jak moje dzieci mają się nauczyć gospodarować gotówką?

Myślałam, że z nią naprawdę można się dogadać, ale widzę, że to nie będzie łatwe. Najbardziej denerwuje mnie to, że chodzi przecież o naszą wielopokoleniową tradycję. To zupełnie tak, jakby ją zdeptała.

Grażyna

Lubicie czarny humor? Te memy i żarty o teściowej zrobią Wam dzień :)
Źródło: Źródło: www.facebook.com
Reklama
Reklama