"Gdy notariusz odczytał testament mojego męża, zamarłam. To musi być jakaś pomyłka"

"Gdy notariusz odczytał testament mojego męża, zamarłam. To musi być jakaś pomyłka"

"Gdy notariusz odczytał testament mojego męża, zamarłam. To musi być jakaś pomyłka"

Canva

"Gdy zmarł mój mąż, myślałam, że to najgorszy dzień w moim życiu. Jakże srogo się myliłam! To, czego dowiedziałam się o nim z jego testamentu, było jeszcze gorsze. Jak on mógł zataić przede mną coś takiego... Co teraz będzie ze mną? To musi być jakaś pomyłka".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Byliśmy zgodnym małżeństwem przez 12 lat

Ja i mój mąż to była późna miłość od pierwszego wejrzenia. Dla niego zerwałam zaręczyny z innym, bo miałam przeczucie, że jeśli nie zaryzykuję, ominie mnie najważniejsza rzecz w moim życiu. On też kiedyś był w związku, ale mówił, że to już dawno skończone.

Przez 12 lat byliśmy idealną parą. A przynajmniej tak mi się wydawało. Marcin nigdy nie oglądał się za innymi, byłam pewna jego uczuć i też nigdy go nie kontrolowałam. Do tego, odkąd go poznałam, co miesiąc wspierał organizacje charytatywne określoną kwotą - mówił, że to jego życiowe postanowienie. Z jednej strony mnie to zaskoczyło, z drugiej wzbudzało mój podziw.

Ale dzieci nie były nam dane... Po długich staraniach, gdy byłam już grubo po czterdziestce, odpuściliśmy. Na adopcję nigdy nie chciał się zgodzić, podając, wydawałoby się, rozsądne argumenty, a ja nie naciskałam. Cóż, nie można mieć w życiu wszystkiego.

Mieszkaliśmy razem w domu Marcina, który on odziedziczył po swoich rodzicach. Dobrze nam było we dwójkę. Aż pewnego dnia wszystko się skończyło.

Do moich drzwi zapukał policjant z informacją, że mój mąż zginął w wypadku spowodowanym przez innego kierowcę. Przyczyna - prędkość. Byłam zdruzgotana... Najgorszy dzień mojego życia! Nie mogłam w to uwierzyć, dopóki nie zobaczyłam jego ciała w kostnicy. Nawet nie zdążyłam się z nim pożegnać... Gdy wychodził rano, jeszcze spałam, a nagle go nie było.

Takiej traumy nie da się tak szybko przepracować. Ale myślałam, że to jest dno, od którego kiedyś się odbiję.

Canva

Gdy notariusz odczytał testament męża, oniemiałam

Myliłam się. To, co nastąpiło później, było jeszcze gorsze. Wiedziałam, że mój mąż kiedyś tam spisał testament, ale prawdę mówiąc, wydawało mi się to tak odległe, że nigdy nie pytałam go szczegóły. Poza tym zawsze mówił, że co jego, to i moje.

Na odczytanie testamentu szłam bez większych emocji. Już na miejscu zdziwiłam się, że na krześle siedzi jakaś nieznana mi młoda kobieta w ciemnych okularach. Co ona tu robi?

Byłam pewna, że dom, w którym mieszkam, przejdzie na moją własność. Nie było innej możliwości. Tymczasem gdy notariusz zaczął czytać, nie wierzyłam własnym uszom.

Powiedział, że Marcin zapisał swój dom jakiejś Amelii, której jest to winien za swój błąd młodości... Co?! Ja chyba śnię! Na chwilę mnie zamurowało. To musi być jakaś pomyłka. Ale faktycznie, na dokumencie było nazwisko tej kobiety i podpis Marcina. I data już po naszym ślubie cywilnym!

Ta dziewczyna miała z 19-20 lat... Gdy poznałam Marcina, musiała mieć z 5-7 lat. Najwyraźniej była jego nieślubną córką z wcześniejszego związku i przez tyle lat ani razu mi o niej nie wspomniał! Nigdy jej nie wychowywał, a potem nagle postanowił zapisać jej wszystko, co miał? Co za łajdak... Ta jego działalność charytatywna to musiały być alimenty na nią!

Nie wierzę, że ten testament jest ważny... Przecież jeżeli to zostanie uznane, będę musiała się wyprowadzić z domu i zaczynać wszystko od nowa. Jeśli to prawda - najbardziej mnie boli, że przez tyle lat o niczym nie wiedziałam, a teraz nagle zostanę z samym zachowkiem... Przecież mogliśmy się tą dziewczyną zaopiekować, ja tak marzyłam o dziecku!

Oszukana żona

Kayah zerwała z partnerem? Jej poruszający wpis wbija w fotel i wyciska wszystkie łzy z oczu Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama