"Żałuję, że mam dzieci. Brakuje mi na jedzenie i rachunki, a wszyscy myślą, że śpię na pieniądzach"

"Żałuję, że mam dzieci. Brakuje mi na jedzenie i rachunki, a wszyscy myślą, że śpię na pieniądzach"

"Żałuję, że mam dzieci. Brakuje mi na jedzenie i rachunki, a wszyscy myślą, że śpię na pieniądzach"

Canva

"Jestem matką dwójki malutkich dzieci. Może zabrzmi to okropnie, ale żałuję, że zdecydowałam się na dzieci. Przy obecnych kosztach życia na nic nam już nie starcza, a koszty utrzymania takich dwóch szkrabów są ogromne! Wszyscy mówią mi, że dużo zarabiam, a mi ciągle na wszystko brakuje!"

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Czy naprawdę zarabiamy kokosy?

Wychowuję razem z mężem dwójkę małych dzieci – 3-letniego Stasia i roczną Karolinkę. Zawsze marzyliśmy o dzieciach, ale teraz żałuję, że zdecydowałam się na dwoje. Szczerze mówiąc, czasami żałuję, że zdecydowałam się w ogóle na macierzyństwo. Gdybym tylko wiedziała, że zaraz będzie pandemia, wojna i ogromna inflacja, może bym przemyślała moją decyzję. Sprawa wygląda następująco: oboje z mężem pracujemy, ale nie mamy zawrotnych pensji. Mąż jest szeregowym księgowym w korporacji, a ja pracuję w butiku z ubraniami. Każdy z nas zarabia około 4,5 tysiąca złotych na rękę. Oprócz tego na każde z dzieci mamy po 500 złotych, czyli budżet naszej rodziny wynosi około 10 tysięcy złotych miesięcznie. Dla niektórych to kokosy, oczywiście. Jednak my wcale tak nie uważamy. Rata kredytu skoczyła nam z 2 do 4 tysięcy złotych w przeciągu ostatnich dwóch lat, co stanowi prawie połowę naszego budżetu. Oprócz tego trzeba płacić rachunki, które też się zwiększyły: prąd, gaz, komorne. Wszystko dzisiaj kosztuje. No i te koszmarne dopłaty za wodę! Nie wyobrażam sobie, jak żyją ludzie w swoich domach, gdzie mają kupić na całą zimę węgiel. Współczuję.

Kobieta z kalkulatorem łapie się za głowę Canva

Bajońskie rachunki

Wszystko jeszcze było w miarę ok, póki nie skoczyły tak strasznie ceny produktów w sklepach – mówię tu przede wszystkim o jedzeniu i produktach higienicznych. Na zakupy w supermarkecie wydajemy około 300 złotych tygodniowo, oprócz tego trzeba doliczyć jeszcze jakieś drobne zakupy w osiedlowych sklepach. Do tego dodajmy koszt ubrań, leków i produktów higienicznych dla dzieci, a wychodzi jakaś zawrotna kwota! Czasami, jeśli mamy jakiś większy wydatek, pod koniec miesiąca nie stać nas już na jedzenie. Wtedy sami jemy suche bułki z masłem i popijamy wodą z kranu. Przecież nie zrezygnujemy z pieluch albo z leków dla dzieci, kiedy są chore.

Dlatego, kiedy słyszę tych malkontentów, którzy twierdzą, że ludzie robią sobie dzieci, żeby balować za 500 plus to mam ochotę im się zaśmiać w twarz. Czy ktoś kiedyś zastanowił się, ile dzisiaj kosztuje utrzymanie dziecka? Przecież to 500 zł to zaledwie kropla w morzu potrzeb. Nie wiem, jak dalej żyć w tym kraju.

Spłukana matka

5 sposobów na oszczędzanie pieniędzy, dzięki którym można odłożyć naprawdę sporą kwotę!
Źródło: CANVA
Reklama
Reklama