"Nie chcemy widzieć teściów na chrzcie syna, bo są niewierzący. Dla nas to duchowe przeżycie"

"Nie chcemy widzieć teściów na chrzcie syna, bo są niewierzący. Dla nas to duchowe przeżycie"

"Nie chcemy widzieć teściów na chrzcie syna, bo są niewierzący. Dla nas to duchowe przeżycie"

canva.com

"O co oni się gniewają? Znowu mamy przejścia z teściami. Oni są z zupełnie innej bajki. Z Markiem jesteśmy bardzo wierzący, niestety teściowie nie dość, że są ateistami, to ciągle krytykują nasze oddanie Bogu. Obrazili się, bo nie zaprosiliśmy ich na chrzest naszego synka. Dla nas to nie jest kolejny rodzinny spęd, a duchowe przeżycie. Nie chcemy mieć obok siebie kogoś, kto drwi z naszych wartości".

Reklama

*Publikujemy list naszej czytelniczki.

Oboje z mężem jesteśmy wierzący

Z mężem poznaliśmy się jako dorośli ludzie. Oboje byliśmy po studiach i już nie szukaliśmy szaleństw, a statecznego związku. Gdy pierwszy raz spotkałam Marka, wprost nie mogłam uwierzyć, że tacy mężczyźni jeszcze istnieją. Był ucieleśnieniem moich marzeń. Nie chodzi mi o kwestie wizualne, choć jest mega przystojniakiem, bardziej mam na myśli podejście do życia. Tak jak ja, był niesamowicie wrażliwym i ciepłym człowiekiem.

Szybko okazało się również, że on także jest wierzący i co najważniejsze nie wstydzi się o tym mówić. Nasze historie dojścia do Boga są zupełnie różne. Ja wychowałam się w rodzinie, w której wartości chrześcijańskie były codziennością, mąż pochodził z niewierzącej rodziny. Poznając historię Marka, miałam ciarki na plecach. W jego domu zawsze wprost naśmiewano się z religii. Mój ukochany nie miał zbyt dobrych wzorców. Jego droga do wiary była wyboista i trudna. Dopiero w szkole średniej, dzięki przyjacielowi, który teraz jest księdzem, poznał piękno Boga.

Marek przyjął sakramenty jako dorosły mężczyzna. Miał nawet pomysł, żeby zostać księdzem, ale zrozumiał, że to nie jego powołanie. Bóg napisał dla niego inną historię. Został moim mężem, moją ostoją.

Obrażona starsza kobieta siedzi na łóżku Zdjęcie ilustracyjne/Canva

Nie zapraszamy teściów na chrzest syna

Być może to niepopularne, ale my nie urządzamy chrztu dla imprezy czy prezentów. Nie robimy tego, bo wypada. Dla nas wprowadzenie naszego syna do wspólnoty bożej jest prawdziwie duchowym przeżyciem. Cała reszta jest jedynie dodatkiem.

Podjęliśmy z Markiem świadomą decyzję, żeby nie zapraszać teściów na chrzest Antka. Wiem, że brzmi to dość niemiło, ale oni wiecznie wyśmiewają naszą wiarę. Ja naprawdę rozumiem, że nie musimy się zgadzać, ale szacunek do czyichś wartości chyba się należy.

Nigdy w życiu nie próbowałam ich nawracać, nie dyskutowałam z ich teoriami o zepsuciu Kościoła. Za to oni, wiedząc, jak wiara jest ważna dla nas, dla moich rodziców nie odpuszczą żadnej okazji, żeby wbić szpileczkę. Jaki jest sens zapraszać ich na uroczystość, która tak bardzo kłóci się z ich wartościami?!

Niestety oni się obrazili i zupełnie nie rozumieją naszych argumentów. Serio, to takie skomplikowane, że w tej wyjątkowej chwili chcemy się otoczyć tylko tymi, którzy pomodlą się za naszego synka i będą się z nami radować wstąpieniem Antka do grona dzieci bożych?

Magdalena 

 

15 najlepszych pomysłów na paznokcie na chrzciny. Oto trafne propozycje!
Źródło: Instagram.com/yodeebs
Reklama
Reklama