"Jestem rozwódką i z całą pewnością nie szukam już miłości, ale mam swoje potrzeby. I właśnie na wakacjach w Turcji mogę je zrealizować. Osobiście najbardziej lubię Norwegów, Szwedów lub Finów. Są niesamowicie zadbani, wysportowani i mają świetny gust. Przy tym są elokwentni i oczytani — rozmowa z nimi to prawdziwa rozkosz. Gdzie im tam do zmęczonych życiem i niemających na nic siły Polaków z brzuszkiem! Po wszystkim mam, co wspominać w zimowe wieczory!"
*Publikujemy list naszej czytelniczki.
Co roku jeżdżę na wakacje all inclusive do Turcji z przyjaciółkami
Ostatnio przeczytałam u was list czytelniczki, która pojechała na all inclusive do Egiptu i była zawiedziona przymusem napiwków, natarczywością obsługi i całym pobytem. Cóż, jak mam zupełnie inne wspomnienia z wakacji all inclusive i bardzo je sobie chwalę, dlatego postanowiłam podzielić się swoją historią.
Co roku jeżdżę na all inclusive do Turcji i bawię się doskonale, jeśli wiecie, co mam na myśli. Jestem rozwódką, mam dorosłe dzieci i z całą pewnością nie szukam już miłości, ale mam swoje potrzeby. Wciąż pracuję i znalazłam doskonały sposób na odreagowanie stresu, który gromadzi się we mnie przez cały rok — wyjazd na wakacje all inclusive do Turcji z trzema przyjaciółkami.
Poznałyśmy się na grupie wsparcia dla rozwódek i tak się trzymamy do dziś. Początkowo dużo rozmawiałyśmy o rozwodzie i o naszych byłych mężach. Gdy już przepracowałyśmy nasze traumy, uznałyśmy, że coś nam się jeszcze od życia należy.
Jesteśmy atrakcyjnymi, majętnymi kobietami po 50-tce. Lubię zadbać o siebie i stać mnie na to, dlatego wyglądam co najwyżej na 45 lat. Wszystkie jesteśmy rozwódkami i singielkami. Szczerze mówiąc, nie chcemy się wiązać, ale chcemy jeszcze zakosztować życia.
Dlatego 5 lat temu wpadłyśmy na szatański pomysł, by pojechać razem na wakacje all inclusive. Tak nam się spodobało, że praktykujemy tę tradycję już 5 rok z rzędu.
Bawię się doskonale, jeśli wiecie co mam na myśli
Wszystko zaczyna się już pierwszego dnia po przyjeździe do Turcji. Rozlokowujemy się do pokojów i zaczynamy polowanie. Musimy działać szybko, bo turnus trwa tylko tydzień lub 2 tygodnie i nie mamy zbyt wiele czasu.
Każdego dnia już od 14 pijemy z koleżankami wino, dzięki czemu od połowy dnia mamy już świetny humor. W ciągu dnia tylko leżymy, opalamy się, relaksujemy, ale w trakcie obserwujemy i obieramy sobie kogoś na cel.
Jednak prawdziwa zabawa zaczyna się wieczorem. Wkładamy najbardziej niegrzeczne sukienki, jakie można sobie wyobrazić, z ogromnymi dekoltami i miniówki ledwo zakrywające nasze kształty. W Polsce nie ubrałabym się tak nawet po domu, ale w Turcji puszczają mi wszystkie hamulce!
Robimy sobie mocny makijaż ze złotymi cieniami, doczepianymi rzęsami i krwistoczerwoną szminką, ruszamy do hotelowej dyskoteki i zaczynamy najlepszą zabawę!
Jestem już po wstępnym rekonesansie, więc mniej więcej wiem, do kogo podejść. Najbardziej lubię jednak element zaskoczenia — często mężczyzna, którego wybrałam sobie za cel, leżąc na basenie, okazuje się nudny jak flaki z olejem, a najbardziej zaskakuje pan, któremu początkowo nie dawałam szans.
Na wakacjach w Turcji spełniam swoje marzenia
Każdy turnus to przynajmniej jeden, a czasami i kilka nowych znajomości. Osobiście najbardziej lubię Norwegów, Szwedów lub Finów. Są niesamowicie zadbani, wysportowani i mają świetny gust. Są także nieziemsko seksowni i zawsze świetnie pachną! Przy tym są elokwentni i oczytani — rozmowa z nimi to prawdziwa rozkosz.
Gdzie im tam do zmęczonych życiem, zaniedbanych i niemających na nic siły Polaków z piwnym brzuszkiem!
Norwegowie są bardzo otwarci w tych sprawach i lubią eksperymenty. W końcu mogę z nimi realizować najskrytsze fantazje.
Przy Szwedach naprawdę czuję kobieco i atrakcyjnie! Oni potrafią zadbać o kobietę, komplementować ją i sprawić, że czuje się wyjątkowa!
Mam też słabość do Niemców. To ich zamiłowanie do porządku i przestrzegania reguł jest przeurocze.
Jestem rozsądną kobietą, więc oczywiście pamiętam o bezpieczeństwie i nie robię głupstw. Pamiętam też o tym, by się nie zakochać.
Po wakacjach zostają nam wspaniałe wspomnienia, a nasze wakacje wspominamy z przyjaciółkami w zimowe wieczoru jeszcze przez wiele miesięcy. I tak mija kolejny rok. Po roku jesteśmy już wygłodniałe na maksa, nabieramy apetytu na jeszcze więcej i cała zabawa zaczyna się od nowa.
Zadbana i wciąż atrakcyjna 50-latka