"Mam troje dzieci. Ostatnio sąsiadka zapytała: Może już wystarczy?"

"Mam troje dzieci. Ostatnio sąsiadka zapytała: Może już wystarczy?"

"Mam troje dzieci. Ostatnio sąsiadka zapytała: Może już wystarczy?"

Canva

"Od zawsze marzyłam o dużej rodzinie. Wychowałam się w rodzinie wielodzietnej, mój mąż także był ostatnim z czwórki rodzeństwa. Znaliśmy i kochaliśmy ten gwar przy rodzinnym stole. Od początku wiedzieliśmy, że chcemy co najmniej troje dzieci, a potem się zobaczy, czy warunki ekonomiczne i zdrowie pozwolą na więcej... Nie kryliśmy się z tym przed innymi, ale ostatnio nasza sąsiadka przekroczyła wszelkie granice. Pozwoliła sobie na komentarz, po którym aż się zagotowałam. Co ona chciała przez to powiedzieć...?"

Reklama

*Publikujemy list naszej czytelniczki.

Chcieliśmy mieć dużą rodzinę. Kupiliśmy duże mieszkanie na parterze

Od początku wiedziałam, że gdy będę dorosła, chcę mieć dużą rodzinę i kilkoro dzieci. Może czworo, może pięcioro... Sama wychowałam się w rodzinie z dwiema siostrami i dwojgiem braci, mój mąż podobnie — był najmłodszym z czwórki rodzeństwa.

Nie wyobrażaliśmy sobie inaczej, dlatego oboje zgodnie stwierdziliśmy, że dwoje dzieci to za mało. Jeśli Bóg da i zdrowie pozwoli, a finanse nas nie pogrążą, marzyliśmy o dużej rodzinie.

Dlatego kupiliśmy duże mieszkanie z tarasem, na podwyższonym parterze. Było cudowne, taras idealny dla małych dzieci, na dole brak sąsiadów, więc nikt nie narzekał na tupot małych stópek... Wydawało mi się, że mieszkanie było dobrze wygłuszone, bo ja rzadko słyszałam dźwięki zza ściany i znad sufitu.

Dom tętnił życiem, urodziło nam się już troje dzieci: dwie dziewczynki i chłopiec. Najstarsze dziecko ma 5 lat, najmłodsze niecały roczek, i powoli myślimy o kolejnym.

Sąsiadka w kapeluszu słonecznym i z kwiatami stoi przy płocie Canva

Sąsiadka niegrzecznie skomentowała liczbę moich dzieci

Nad nami mieszkała starsza, siwowłosa pani z mężem i pieskiem. Miała już dorosłe dzieci, czasem widziałam, jak odwiedza ją jakaś młoda dziewczyna. Z sąsiadką widywałam się dość regularnie na osiedlu, gdy wychodziła na spacer z pieskiem, albo w pobliskim spożywczaku.

Pani Zofia lubiła porozmawiać, choć zawsze miała swoje zdanie na wszystko. Znała wszystkich lokatorów z naszej klatki i sąsiednich w naszym bloku. Ja też jestem osobą kontaktową, nie kryję się specjalnie z opowiadaniem o sobie i rodzinie.

Ostatnio po przyjściu z drobnych zakupów (warzywniak, apteka) usiadłam na ławce przy osiedlowym placu zabaw. Dzieci bawiły się obok, najmłodszy synek siedział w piaskownicy. Pani Zosia przysiadła się, bo akurat wyszła ze swoją sunią.

Pech chciał, że z torby z zakupami wystawał mi test owulacyjny... Pani Zosia zapytała z głupia frant:

Planujecie więcej dzieci?

Trochę mnie zdziwiło to pytanie, ale zgodnie z prawdą przyznałam, że owszem, taki jest plan i mamy nadzieję, że się powiedzie. Na co ona zrobiła minę i palnęła:

A może już wystarczy?!

Na tę odpowiedź zdębiałam. Z grzeczności nic nie odpowiedziałam, chociaż strasznie mnie świerzbiło.

Chyba ją pogięło... Nie rozumiem, jak można w ten sposób i jeszcze tak niegrzecznie komentować czyjąś rodzinę! Nie wiem, o co jej chodzi... Czyżbyśmy stanowili tak uciążliwe sąsiedztwo? Czy to jednak zazdrość przemawia, bo sama jest mamą jedynaczki? Szok...

Mama trójki

Pięcioraczki z Kielc skończyły 15 lat! Zobacz, jak dziewczyny wyglądają teraz!
Źródło: Facebook.com/kieleckiepiecioraczki
Reklama
Reklama