"Poratowałam bezdomnego jedzeniem. Stało się coś niesamowitego"

"Poratowałam bezdomnego jedzeniem. Stało się coś niesamowitego"

"Poratowałam bezdomnego jedzeniem. Stało się coś niesamowitego"

canva.com

"Lubię pomagać. Od zawsze tak było. Już jako nastolatka angażowałam się w różne akcje społeczne, a często byłam ich inicjatorką, oraz organizatorką. Nie potrafię przejść obok ludzkiej krzywdy, a z pomagania mam prawdziwą przyjemność. Uskrzydla mnie to i gdybym tylko mogła, pokazałabym światełko w tunelu każdemu, kto potrzebuje znaleźć nową drogę. Teraz jestem już dorosłą kobietą i mamą. Nie jest mi łatwo, sama wychowuję dwie córeczki, ale zawsze staram się dzielić z innymi tym, co mam. Niedawno spotkałam pod jednym ze sklepów bezdomnego, który prosił o jedzenie. Nie przeszłam obojętnie i poratowałam go drobnymi zakupami. To, co stało się później, było naprawdę niesamowite".

Reklama

*publikujemy list od czytelniczki

Wolę być, niż mieć

To od zawsze była moja zasada.  Nie pochodzę z bogatej rodziny i nigdy się u nas nie przelewało, ale mieliśmy co jeść i w co się ubrać. Nauczyłam się minimalizmu i docenienia wszystkiego sto razy mocniej niż inne dzieciaki.

Nauczyłam się też tego, że nie zawsze trzeba mieć dużo pieniędzy, żeby spędzić fajnie czas. Dlatego, gdy miałam trochę więcej grosza, dzieliłam się nim z potrzebującymi.

Wpłacałam pieniądze na zbiórki, angażowałam się w różne akcje i wymyślałam swoje.

Najbardziej jednak lubiłam dawać pomoc rzeczową. Przed świętami organizowałam zbiórki jedzenia i upominków i zawoziłam je najbiedniejszym rodzinom.

Naprawdę zawsze wolałaby być, niż mieć. A wszystkie ciepłe słowa, które płynęło od osób, które wsparłam, dosłownie mnie uskrzydlały.

Nie mam łatwo w życiu

Sama wychowuję dwie córeczki. Odeszłam od ich ojca, bo mnie bił i bałam się, że zrobi krzywdę też im. Nie żałuję tej decyzji. Z nim miałam wprawdzie lżej pod względem finansowym, ale naprawdę wolę spokojne i bezpieczne życie, niż pieniądze.

Teraz żyjemy skromnie, ale też jest co jeść i w co się ubrać, więc dalej dzielimy się tym, co mamy.

Jakiś czas temu, spotkaliśmy pod sklepem bezdomnego. To był młody chłopak i nie mogłam uwierzyć, że w jego życiu wydarzyło się coś, przez co musiał teraz siedzieć pod sklepem i prosić o jedzenie.

Nie przeszłam obok niego obojętnie. Kupiłam trochę pieczywa, ser, szynkę i warzywa i owoce i wręczyłam mu, wychodząc.

kobieta wychodzi z piekarni z pieczywem w papierowej torbie canva.com

Stało się coś niesamowitego

Chłopak wstał, podziękował mi i wyściskał mnie i porozmawialiśmy chwilę o mojej sytuacji. Mocno dopytywał o to, jak sobie radzę i jak wygląda moje życie.

A po kwadransie rozmowy wyznał, że wcale nie jest biednym bezdomnym. A to był eksperyment społeczny. Chciał sprawdzić, czy ludzie wciąż potrafią się dzielić. Wyznał, że przez 2 godziny, tylko ja zatrzymałam się i poświęciłam mu chwilę, żeby z nim porozmawiać. Reszta uciekała, jakby był chory na coś zakaźnego.

Zaproponował mi pracę w swojej firmie i pomoc finansową. Na początku nie byłam do tego przekonana, ale zaczęliśmy się spotykać i poznałam go lepiej. Kto wie! Może nawet będzie z tego coś więcej.

A najfajniejsze jest to, że teraz razem możemy pomagać. Ona ma pieniądze, a ja chęci i pomysły. Zupełnie przypadkiem trafiłam na człowieka, który ma w życiu takie same priorytety jak ja. Czy to przeznaczenie? No inaczej bym tego nie nazwała.

Natalia

Jason od lat pomaga bezdomnym. Jego pomoc jest nieoceniona a przemiany chwytają za serce. Zresztą sami zobaczcie!
Źródło: instagram.com/themensgroomer
Reklama
Reklama