"Mój mąż nigdy nie był zbyt otwarty. Wszystko trzeba było z niego wyciągać, bo sam nie był zbyt rozmowny. Rzadko rozmawialiśmy o naszych potrzebach, choć ja swoje często komunikowałam. On je znał, ale jakoś nigdy nie próbował im sprostać. Za to ja kompletnie nie wiedziałam, co w jego duszy gra. Trochę się od siebie odsuwaliśmy przez to. Aż pewnego dnia, nakryłam go NA TYM przed jego osobistym komputerem. Nie mogłam w to uwierzyć!"
*publikujemy list od czytelniczki
Mój mąż nigdy nie był zbyt otwarty
Jacek ma dobre serce. Wiedziałam to od początku. Pokochałam go za to jego dobro.
Sama jestem bardzo przebojową i rozgadaną osobą. Jasno komunikuję swoje potrzeby i to, jak się czuję. On tego nie potrafi. Na początku miałam więcej energii i chęci na to, żeby wszystko z niego wyciągać, ale po latach to stało się dużo bardziej kłopotliwe i denerwujące.
Odsuwaliśmy się od siebie. Podobno przeciwieństwa się przyciągają, ale to stało się dla mnie naprawdę tak męczące, że zwyczajnie miałam ochotę zrezygnować z dalszego budowania naszego związku. A przecież już byliśmy po ślubie.
Poszliśmy nawet na terapię małżeńską, która sporo mi rozjaśniła. Jednak dla Jacka nie była to chyba żadna wyjątkowa lekcja, bo nie zauważyłam w jego zachowaniu żadnych, konkretnych zmian.
Ja chciałam ruszyć naprzód
Miałam ochotę na nową pracę, może nawet na nowe miejsce do życia. On wolał osiąść w naszym mieszkaniu i dalej zarabiać marne grosze, ale z satysfakcją z tego, co robi.
Mówiłam mu jednak, że przecież moglibyśmy raz zaryzykować. A co, jeśli metodą prób i błędów udałoby nam się znaleźć zajęcie, które nie tylko byłoby przyzwoicie płatne, ale również satysfakcjonujące?
Wymyśliłam sobie, że chciałabym wyjechać. Sprzedać wszystko i z zapasem gotówki ruszyć w świat. Odkryć nowe smaki, kulturę, poznać kawałek tego świata, a przy okazji gdzieś się zaczepić na dłużej.
Chciałabym móc pokazywać ludziom jak tanio zwiedzać świat. Opowiadać o ciekawostkach. Przecież to też mogłoby stać się naszym dobrze płatnym zajęciem.
Jednak kiedy Jacek o tym słuchał, tylko kręcił głową z niedowierzaniem.
Ale nakryłam go NA TYM przed komputerem
Pewnej nocy przebudziłam się i uznałam, że muszę wstać do kuchni po szklankę wody. Zauważyłam, że Jacka obok mnie nie było.
W drodze do kuchni zauważyłam go w salonie. Leżał na biurku i spał, a przed nim stał otwarty komputer.
Zaskoczyło mnie to, co zobaczyłam na ekranie. Czytał o podróżach. Szukał też tanich lotów i wyglądało na to, że przygotował też ogłoszenie dotyczące sprzedaży naszego mieszkania.
Tego się po nim nie spodziewałam! Ale to był start do WRESZCIE normalnej rozmowy na temat zmian w naszym życiu.
Jacek w końcu się otworzył. Wyznał, że chciałby pomóc mi spełnić moje marzenie, ale też, gdy poczytał trochę o tym wszystkim, sam zafascynował się takim życiem.
Teraz jesteśmy na etapie sprzedaży mieszkania i wszystkiego, co będzie nam zbędne w trakcie podróży. Kupiliśmy też super sprzęt do nagrywania i planujemy dać sobie rok na poznawanie świata i rozkręcenie podróżniczego biznesu. Pomysłów mam mnóstwo i wiem, że je wszystkie zrealizuję!
A z Jackiem dogaduję się coraz lepiej. Może to jednak ta terapia trochę pomogła?
Ola