"Nie darzę sympatią bratowej. Dałam więc jej córce bon na wymarzony kurs, oddalony 50 km od ich domu"

"Nie darzę sympatią bratowej. Dałam więc jej córce bon na wymarzony kurs, oddalony 50 km od ich domu"

"Nie darzę sympatią bratowej. Dałam więc jej córce bon na wymarzony kurs, oddalony 50 km od ich domu"

Canva

"Żona brata jest dla mnie niemiła. Często niby żartem rzuca w moją stronę jakieś przytyki, przez które trudno mi jej odpowiedzieć. Jak tylko się coś odezwę, to od razu ma kontrę, w zależności od tego, co powiem. Właśnie dlatego zdecydowałam, że choć trochę odpłacę jej się za te wszystkie słowa, przez które mnie było przykro. Na tę okazję czekałam trzy lata. W prezencie komunijnym dałam weekendowy kurs jazdy konnej jej córce, o którym marzyła od dawna, a którego nie chcieli jej zasponsorować jej rodzice. Jednak ta stadnina jest oddalona od ich domu o 50 km w jedną stronę."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Próbowałam się dogadać z bratową. Na darmo

Nie wiem, dlaczego ona jest dla mnie tak złośliwa, ale przestałam już starać się o poprawienie naszych relacji. Z tego też powodu nawet już nie reaguję na jej zaczepki, choć one nadal bolą. Na początku nawet próbowałam jej odpowiedzieć coś grzecznego, później zgryźliwego, ale na darmo.

Tak więc trwałam w tym, a imprezy rodzinne były dla mnie koszmarem. Kiedy tylko się dało, starałam się unikać bratowej, jak tylko się da, no ale ile można? W końcu Wiktoria, córka brata i bratowej, zaczęła wspominać o kursie jazdy konnej. Pragnęła jeździć na koniach, bo jej przyjaciółka z przedszkola, a następnie szkoły jeździ. Jednak jej rodzice nie chcieli się zgodzić na wykupienie kursu.

ksiądz podaje komunię dziewczynce canva.com

Wykupiłam kurs oddalony o 50 km

Niby nie powiedzieli tego wprost, ale wiem że chodziło o to, że najbliższa stadnina konna jest oddalona od ich domu o 50 km i nie chce im się jeździć z nią na te lekcje. Jednak oni oficjalnie mówili, że takie lekcje są bardzo drogie i boją się, że jak zainwestują w niego, to stracą kasę.

Tak więc dałam dziewczynce wykupiony kurs w prezencie i oznajmiłam przy stole w obecności wszystkich, że Wiktoria dostała ode mnie wykupiony kurs jazdy konnej. Mała zaczęła piszczeć z radości, a jej rodzice jedynie zbledli na twarzach. Dodałam więc, że kurs jest weekendowy, aby mieli więcej czasu na wożenie małej.

Wiem, że teraz się już nie wykręcą, bo słyszeli to wszyscy, łącznie z dziewczynką, no i kazałam małej wysłać mi zdjęcie z pierwszej jazdy. Każdy wyjazd to razy 2, bo w dwie strony, a paliwo też nie jest tanie. Tak więc brat i bratowa będą musieli się wysilić. Głównie bratowa, bo mój brat często w weekendy pracuje. Szach-mat!

Alicja

Delikatne paznokcie - idealne na chrzciny, komunię i na co dzień Zobacz galerię!
Źródło: instagram.com/elzbieta_laszewska_instruktor/
Reklama
Reklama