"Na świecie są 194 kraje, a mąż chce latać wciąż w to samo miejsce. Nie rozumie, czemu mam dość"

"Na świecie są 194 kraje, a mąż chce latać wciąż w to samo miejsce. Nie rozumie, czemu mam dość"

"Na świecie są 194 kraje, a mąż chce latać wciąż w to samo miejsce. Nie rozumie, czemu mam dość"

Canva

"Na jeden tydzień w ciepłym klimacie czekam z utęsknieniem przez cały rok. Cel podróży wybieramy dość starannie, bo wiemy, że na drugi wyjazd w tym sezonie nie będziemy mogli sobie pozwolić. Jak już mam wyłożyć pół pensji na wyjazd, to chcę zwiedzić trochę świata, nazbierać pięknych wspomnień z różnych cudnych miejsc, a nie nudzić się nad basenem w hotelu, który wygląda jak wszystkie inne hotele na wybrzeżu, gdzie byliśmy już cztery razy".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Mąż i ja mamy inne oczekiwania od wyjazdów za granicę

Nasz budżet wakacyjny co roku jest ograniczony. Nie zarabiamy tyle, żebyśmy mogli pozwolić sobie na dwa albo więcej wyjazdów zagranicznych, dlatego część urlopu spędzamy zwyczajnie, gdzieś bliżej. Ale ten jeden tydzień w ciepłym klimacie to coś, na co czekam z utęsknieniem cały rok. Dlatego cel podróży wybieramy dość starannie, bo wiemy, że na drugi wyjazd w tym sezonie nie będziemy mogli sobie pozwolić.

Nie mam jakichś wielkich wymagań, jeśli chodzi o pogodę albo warunki. Byle było co robić i co zwiedzać. Nie lubię siedzieć całkowicie w jednym miejscu albo być uziemiona w murach hotelu, tak że nie ma gdzie wyjść wieczorem. Już i tak siedziałam latami w domu, żeby dzieci odchować, to teraz wypadałoby w końcu pomyśleć o swoich potrzebach.

Jak już mam wywalić pół pensji na rezerwację, to chcę zwiedzić trochę świata, nazbierać pięknych wspomnień i zdjęć z różnych cudnych miejsc, a nie siedzieć zamknięta nad basenem za grubą kasę. Czy będziemy spać w schronisku, czy w apartamencie, to już ma całkowicie drugorzędne znaczenie, bo nie jadę tam zwiedzać hotelu.

Co innego mój mąż. On ma inne wymagania. Pięciogwiazdkowy hotel, 35-40 stopni ciepła, dużo atrakcji na miejscu, najlepiej aquapark w obrębie hotelu, full wypas. A co za murem - to już mniej istotne. Nawet jeśli hotel byłby wyspą zieleni pośrodku pustyni, co mnie osobiście przytłacza - jemu zupełnie to nie przeszkadza. Leżaczek nad basenem, all inclusive, morze z rafą niedaleko i gites, nic więcej mu nie potrzeba.

Nasze podejścia różnią się diametralnie.
palmy nad basenem canva.com

Nie możemy się dogadać, bo mąż znów chce lecieć w to samo miejsce

W tym roku temat też powrócił, mimo że urlop planujemy dopiero na jesień. Zbyszek już po raz enty zaproponował, żebyśmy lecieli znów w to samo miejsce - do Egiptu (gdzie byliśmy cztery razy), bo już wypadałoby rezerwować termin. Tylko hotel o jeden w prawo przy tej samej plaży, co dwa lata temu.

Jak to usłyszałam, ręce mi opadły. Na świecie są 194 kraje, nie licząc różnych terytoriów zamorskich, wysp itp., a Zbyszek co roku upiera się na ten sam kierunek. Bo tanio, w miarę blisko i rafa. Bo już był i wie, że będzie super. Tyle że my już tam wszystko widzieliśmy, byliśmy na każdej dodatkowej wycieczce.

ALe Zbyszek stwierdził, że w tym terminie nie ma już gdzie lecieć z pewną, słoneczną pogodą, więc nie mamy wyboru. Zirytowałam się, bo przecież wie, że jeśli polecimy znowu do tego samego kurortu, to będziemy tylko gnuśnieć nad basenem i nic z tego nie wyniknie. Wymieniam mu 20 innych krajów w Europie i bliskiej części Afryki, na które nas stać i w których pogoda będzie jeszcze całkiem niezła. Ale do niego nie dociera, bo za zimno i pogoda będzie z pewnością gorsza, niż sobie wymarzył.

Nie możemy się dogadać. On obstaje przy swoim, ja powiedziałam pass. Piąty raz tam nie pojadę, teraz kolej na kraje z mojej listy albo w tym roku jedziemy osobno.

Marianna

Rzeźniczakowie na zagranicznych wakacjach. To pierwsze wczasy ich córeczki.
Źródło: instagram.com/paulina_rzezniczak
Reklama
Reklama