"Starszy syn kazał mi wybierać między ciemną klitką na poddaszu a domem starców. Wybrałam życie po swojemu"

"Starszy syn kazał mi wybierać między ciemną klitką na poddaszu a domem starców. Wybrałam życie po swojemu"

"Starszy syn kazał mi wybierać między ciemną klitką na poddaszu a domem starców. Wybrałam życie po swojemu"

Canva

"Kiedy zmarł mój św.p. mąż, zostałam sama w dużym, pustym domu. Nie dawałam sobie rady z utrzymaniem takiego metrażu. Postanowiłam więc wynająć dom, a samemu przenieść się do mojego starszego syna. Przemysław nieraz obiecywał, że gdy taty zabraknie, on weźmie mnie pod swój dach. Teraz nadarzyła się okazja, by słowa dotrzymać".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Po śmierci męża zostałam sama

Mieliśmy z Tadeuszem dwóch synów — rosłych chłopaków, którzy wyszli na ludzi. Starszy Przemysław po szkole założył własną firmę, z naszą pomocą dorobił się pięknego domu. Zamieszkał tam z żoną. Cieszyłam się, że powiodło mu się w życiu. Miał swój biznes, spore zarobki, miłą kobietę u boku. Brakowało mu tylko dzieci.

Młodszy syn z kolei był niespokojnym duchem. Trzy razy zaczynał różne studia, zanim znalazł te, które zaciekawiły go na dłużej. Łapał się różnych prac, w końcu stwierdził, że póki jest sam, chce zobaczyć trochę świata i przekonać się, jak ludziom żyje się w innych częściach globu. Wyjechał na drugi koniec świata, ale często do mnie dzwonił przez internet i co miesiąc przesyłał trochę grosza.

Z oboma synami utrzymywałam kontakt. Choć Przemek mieszkał bardzo blisko, miał mało czasu. Ale nie obwiniam go za to. Z radością czekaliśmy na wnuki i w końcu mieliśmy się doczekać. Jednak kiedy Martyna była w końcówce ciąży, mój mąż niespodziewanie zmarł.

Po jego śmierci nie mogłam sobie znaleźć miejsca w naszym dużym domu. Ciężko było zadbać o taki metraż, ogrzać, utrzymać. A mój Przemek wiele razy deklarował, że jeśli kiedykolwiek będę potrzebowała pomocy, opieki, to mogę na niego liczyć. Zawsze znajdzie się u nich ciepły kąt dla mnie - tak mówił.
Trumna a na niej tulipany Canva

Chciałam wprowadzić się do syna. Zaproponował mi ciemne poddasze

Postanowiłam tym razem skorzystać z jego propozycji. Tym bardziej że w domu miało pojawić się dziecko, a pomoc babci bywa w takich przypadkach nieoceniona. Ja też bardzo potrzebowałam towarzystwa.

Pełna nadziei, powiedziałam o tym synowi przy najbliższej okazji. Myślałam, że przyjmie mnie z otwartymi ramionami, a on usiadł i się zafrasował. Stwierdził, że mają za mało pokojów, żeby każdy mógł mieć własny. Jeden wolny pokój to jego gabinet, a drugi trzymają dla drugiego dziecka i nie chcą już mieszać w tym rozkładzie. Ale jeśli tydzień poczekam, to przygotują mi pokoik na poddaszu. Skromny, ale przytulny, z oknem. Teraz co prawda jest tam składzik, ale przeniosą te rzeczy do piwnicy, żebym mogła wygodnie zamieszkać. Łóżko nawet już jest.

Po czym zaprowadził mnie do tego "pokoiku", który okazał się depresyjną, nieogrzewaną klitką z niewielkim okienkiem w dachu. Pod okienkiem stała prycza na sprężynach (stare łóżko polowe), a do całego tego przybytku trzeba było wdrapywać się po stromych schodach. Złapałam się za głowę i powiedziałam, że to raczej nie jest dobre miejsce dla starej matki. Tak kiedyś mieszkała służba, a nie domownicy...

Na co syn, oburzony, stwierdził, że jeśli nie chcę, to w takim razie załatwią mi miejsce w domu opieki. Mogę wybrać. Wyszłam stamtąd na granicy łez.

Wybrałam swoje miejsce z dala od niego

Gdy ochłonęłam, nazajutrz poszłam do agencji nieruchomości. Wystawiłam na wynajem mój duży dom, a dla siebie znalazłam niewielką kawalerkę. Obejrzałam kilka podobnych i wybrałam jedną, w najlepszej lokalizacji, wygodną. Właściciel był bardzo uprzejmy i pomógł mi nawet w przeprowadzce, choć nie musiał. Cena była w porządku, z kwoty najmu zostawało mi jeszcze całkiem sporo na życie. Blisko było też miejsce spotkań dla seniorów, mogłam nawiązać nowe znajomości.

W moim domu zamieszkała miła rodzina z dwójką dzieci. Starszemu synowi nawet nie powiedziałam, a sam nie kwapił się zapytać.

Na koniec poszłam jeszcze do notariusza i spisałam testament, w którym wydziedziczyłam starszego i wszystko przepisałam na młodszego syna. Wciąż przesyłał mi przelewy, choć nie było takiej potrzeby. Czekałam tylko na moment, kiedy przyleci z tej swojej Australii i mnie odwiedzi. To już za 2 tygodnie...

Babcia Krysia

Tak na co dzień mieszka Dagmara Kaźmierska. Luksus aż kipi. Zobacz w galerii.
Źródło: instagram.com/queen_of_life_77
Reklama
Reklama