"Mąż nie pozwala mi pracować. Traktuje mnie jak kurę domową. Nic mi nie wolno"

"Mąż nie pozwala mi pracować. Traktuje mnie jak kurę domową. Nic mi nie wolno"

"Mąż nie pozwala mi pracować. Traktuje mnie jak kurę domową. Nic mi nie wolno"

canva.com

"Czuję się jak ptak w złotej klatce. Na początku ta nasza relacja wyglądała zupełnie inaczej. Byłam wolna. Teraz za to ze wszystkiego muszę się tłumaczyć i tak naprawdę nic mi nie wolno. Ja wiem, że nie muszę pracować, bo na wszystko nam wystarcza, ale chcę! Czuję się strasznie samotna, bo męża często nie ma w domu, a nie wolno mi nawet normalnie spotkać się z koleżanką. To już jest jakaś obsesja na moim punkcie, która na pewno nie skończy się dobrze. Chcę żyć normalnie. Chcę czasem odetchnąć od codzienności - obrzydliwie nudnej codzienności. Przestały mnie bawić zakupy. Chcę iść przed siebie, rozwijać się. Ale mój mąż mi na to nie pozwala".

Reklama

*publikujemy list czytelniczki

Na początku było inaczej

Kiedy poznałam mojego obecnego męża, byłam naprawdę szczęśliwa. Ja zawsze lubiłam robić milion rzeczy na raz. Miałam dziesiątki pomysłów, które chciałam realizować od razu. Oczywiście przez to zdarzało się, że któryś z nich po drodze po prostu pozostawiałam, ale i tak miałam poczucie, że ciągle coś robię.

Mąż obiecał mi, że będzie mnie w tym wspierał. Nie tylko finansowo. I faktycznie tak na początku było.

Słuchał o moich pomysłach, chętnie dzielił się spostrzeżeniami i zagrzewał mnie do walki.

Gdy zamieszkaliśmy razem, uznał, że mogę zrezygnować z pracy. Stać nas na wszystko, on sporo zarabia. Nie musiałam nawet gotować ani sprzątać, bo miał pomoc domową.

Uznałam, że może w ten sposób uda mi się mocniej rozwinąć zainteresowania i własne biznesy. Zgodziłam się.

I wtedy się zaczęło...

Szybko poczułam się jak ptaszek w klatce. Wszędzie chodziłam w czyimś towarzystwie, nie mogłam nawet spotkać się na spokojnie z koleżanką.

Na początku myślałam, że to taki objaw troski. Nasza okolica jest uznawana za dość niebezpieczną, więc nie marudziłam specjalnie, a bardziej doceniałam fakt, że partner się o mnie troszczy.

Ale po jakimś czasie już nawet te moje projekty wydały mu się zbyt błahe. Stwierdził, że nie będzie za nie płacił, a ja tak naprawdę nie muszę robić nic, bo wszystko mam.

Nie chciałam tak! Chciałam się spełniać nie tylko jako żona (która w domu niewiele miała do roboty), ale też jako kobieta. Nie pozwolił mi na to.

zasmucona kobieta canva.com

Jestem więźniem we własnym domu

Nasze wesele zostało zorganizowane przez firmę, która się tym zajmuje. Już wtedy partner odebrał mi całą radość z tego wydarzenia, a ja stojąc z nim przed ołtarzem, naprawdę zastanawiałam się, czy powiedzieć "TAK".

Zrobiłam to, ale po ślubie mąż zaczął traktować mnie jak swoją własność. To on zawsze ustalał zasady.

Wciąż wyjeżdża w delegacje na kilka dni, a ja siedzę w tym wielkim domu. Sama. Tylko z naszą pomocą domową.

Powiedziałam ostatnio mężowi, że bardzo chciałabym wrócić do pracy. Na co on odparł, że przecież nic mi nie brakuje i powinnam to docenić, bo inne kobiety marzą o takim życiu.

Ja jednak nie marzyłam. Wyobrażałam to sobie zupełnie inaczej, a czuję się jak ubezwłasnowolniona. A najgorsze jest to, że ja nawet boję się wnieść pozew o rozwód. Mąż nigdy mnie fizycznie nie skrzywdził, ale i tak boję się jego gniewu. I jestem z tym wszystkim sama, bo nikt z mojej rodziny nawet nie zna sytuacji. Nie mogę ich przecież martwić.

Jola

Patrycja Tuchlińska i Józef Wojciechowski świętują 1. urodziny synka! Zobacz, jak wyglądało przyjęcie malucha!
Źródło: Instagram.com/patrycja.tuchlinska
Reklama
Reklama