„Mój teść traktuje teściową jak służącą i kucharkę. Przykro się na to patrzy”

„Mój teść traktuje teściową jak służącą i kucharkę. Przykro się na to patrzy”

„Mój teść traktuje teściową jak służącą i kucharkę. Przykro się na to patrzy”

canva.com

„Pierwsze spotkanie z teściami pozostało w mojej głowie do dziś, choć od tamtej pory minęło ponad dziesięć lat. Wtedy jeszcze jako dziewczyna ich syna pomyślałam, że tworzą naprawdę zgrane i szanujące się małżeństwo. Dopiero wiele lat po ślubie zaczęłam dostrzegać to, czego wcześniej nie widziałam i szybko zmieniłam zdanie o ojcu Jacka”.

Reklama

*Publikujemy list naszej czytelniczki

Troskliwa synowa: „Mój teść traktuje teściową jak służącą i kucharkę”

Niedzielne obiadki u teściów jeszcze przed ślubem przypominają bardziej teatrzyk niż spotkania, których celem jest takie prawdziwe poznanie drugiego człowieka i wyciągnięcie na jego temat odpowiednich wniosków. To oczywiste, że każdy chcąc wypaść jak najlepiej, nie do końca jest sobą, przez co mocno hamuje swoje zachowania oraz nawyki i przyznaję się, że robiłam tak samo. Wiele ciekawych rzeczy wychodzi dopiero po czasie...

Potrzebowałam wielu lat, aby zauważyć, że mój teść traktuje teściową jak służącą i kucharkę. Przykro się na to patrzy, bo niegdyś miałam o nich bardzo dobre zdanie i postrzegałam jako małżeństwo idealne. Ojciec Jacka czuje się przy mnie bardzo swobodnie i nawet nie stara się pohamować swoich prostackich zachowań. Rola teściowej w tym domu według niego jest prosta – przynieś, podaj, pozamiataj no i ugotuj dobry obiad, aby panicz nie chodził głodny. Zupy oczywiście nie zje, chyba że jest pierwszym daniem przed przaśnymi potrawami zalanymi sosem.

teściowa ugniatająca ciasto na kuchennym blacie canva.com

Obawy o przyszłość u boku męża – czy powtórzy rodzinny wzorzec?

Patrzę na to wszystko i dotychczas było mi szkoda tylko teściowej, która musi teściowi czyścić buty i obierać jajka ze skorupki, które zresztą także musiała mu ugotować. Niestety coraz częściej myślę również o sobie i swojej przyszłości u boku Jacka. On teraz jest w miarę normalny, pomaga mi w prowadzeniu domu, ale to ja zajmuję się większością tych rodzinnych obowiązków, które według krzywdzących stereotypów należą do kobiet. Czy popełniam błąd?

Nigdy jednak nie widziałam, aby zwrócił uwagę swojemu ojcu, a w chwili, gdy ja ten temat poruszam na osobności, to on odpowiada, że tak było od zawsze i nigdy nikomu taki układ nie przeszkadzał. Najbardziej rozbroił mnie ten argument, iż mama Jacka większość życia w związku małżeńskim nie pracowała i była na utrzymaniu ojca, więc teraz w taki sposób może okazać mu wdzięczność i należyty szacunek. A gdzie szacunek dla niej? Ona przecież urodziła dwójkę dzieci i praktycznie sama je wychowywała!

Boję się, że po pięćdziesiątce zrobi mu się w głowę to samo, co jego tatusiowi i to ja będę musiała tańczyć tak samo, jak teściowa tańczy wokół teścia. Ja co prawda pracuję i nie jestem na utrzymaniu Jacka, ale jest takie powiedzenie – jaki ojciec taki syn...

Ewelina, 36 lat

Poznaj 7 oznak toksycznej relacji!
Źródło: Unsplash
Reklama
Reklama