"Kupuję dla wnuczek ubranka, ale nie daję ich synowej. Mam swój powód"

"Kupuję dla wnuczek ubranka, ale nie daję ich synowej. Mam swój powód"

"Kupuję dla wnuczek ubranka, ale nie daję ich synowej. Mam swój powód"

Canva

"Jak wybiorę się na szperki, to zawsze coś fajnego znajdę. Jeszcze się nie zdarzyło, żebym wróciła z pustymi rękami. Tam są czasem takie śliczne sukieneczki albo bluzeczki! Najpiękniejsze biorę dla swoich wnuczek, nawet te za duże, ale nie oddaję ich nigdy synowej. Wypiorę, wyprasuję i wszystkie zostają u mnie w szafie. Zabawki, zresztą, też. Moje koleżanki będące babciami robią dokładnie tak samo. Mam swój powód... Nie rozumiem tylko reakcji synowej".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Mam dwie wnuczki i regularnie kupuję im ubrania

Mam na imię Jadwiga i mogę o sobie powiedzieć, że jestem spełnioną babcią. Mam dwie kochane wnusie, moje oczka w głowie. Często są u mnie, bo dwa-trzy razy w tygodniu odbieram je z przedszkola, gdy rodzice są jeszcze w pracy. Nie mam za dużo pieniążków na emeryturze, ale mimo to staram się też coś czasem kupić moim dziewczynkom.

Jak u nas w mieście jest dostawa, chodzę sobie na tzw. szperki. Lubię lumpeksy, bo można tam znaleźć prawdziwe perełki, a poza tym jest tanio jak barszcz. Na przykład ostatnio kupiłam sobie taką śliczną garsonkę za 2 zł! A innym razem stos pięknych, szydełkowych serwetek... aż nie do wiary, że nikt wcześniej nie chciał takiego cudeńka.

Zawsze przeglądam też rzeczy dla dzieci, bo to zawsze się przydaje. Zawsze coś fajnego wybiorę, a to sukieneczki, a to jakąś bluzeczkę. Wydaję na to grosze.

Kupuję, piorę, prasuję i chowam to wszystko do swojej szafy. Nie daję ich synowej. Nauczyłam się od koleżanek, które też są babciami i robią dokładnie tak samo.
canva.com

Mam swój powód, by nie oddawać ubranek synowej

Jak już te wszystkie ubranka są pachnące i poskładane, w końcu mam spokojną głowę przed wizytą wnuczek. Bo wiadomo, jak to z dziećmi... A to zaleje ubranko, a to pobrudzi, albo dziura na kolanie się zrobi. Nigdy nie przewidzisz, kiedy trzeba będzie dziecko przebrać, więc muszę mieć w zapasie jakieś ubrania. Proste?

A synowa nie zawsze daje rzeczy dla wnuczek i potem mam problem albo muszę się prosić... Wolę kupić to wszystko sama na szperkach, niż wydzwaniać do synowej. Kiedyś dawałam jej te wszystkie zakupy do domu, ale przestałam, bo nigdy do mnie nie wracały. Dziewczynki chodziły w nich potem, ale ja już nie byłam zabezpieczona.

Teraz też tak bywa - jak dziewczynki chcą założyć czyste albo suche sukienki, to wychodzą ode mnie w tych "moich" ciuchach... i tak w kółko. A gdybym to od razu oddała, tobym nic dla nich nie miała.

Nie rozumiem tylko reakcji synowej, która stwierdziła, że nie podoba jej się to, że te ubrania leżą u mnie. I że bez sensu pieniądze na to wydawać, skoro mamy już za dużo ubrań. Jeśli dziewczynkom czegoś brakuje, to mam się zgłosić prosto do niej, a nie do lumpeksu biec... Ona mówi, że nie ma gdzie tego wszystkiego trzymać, a jeszcze dostaje po dzieciach koleżanek.

Jak mam jej przetłumaczyć, że babcie tak po prostu robią i niech nie próbuje mnie zmienić?

Jagoda

Iga Światek znów wygrała i przytuliła kilka dużych baniek. Się gra, się ma! [Memy] Zobacz galerię!
Źródło: instagram.com/michalmarszal
Reklama
Reklama