"Mąż marudzi, że powinnam o siebie zadbać, a sam jest łysiejącym chłopem z brzuszkiem"

"Mąż marudzi, że powinnam o siebie zadbać, a sam jest łysiejącym chłopem z brzuszkiem"

"Mąż marudzi, że powinnam o siebie zadbać, a sam jest łysiejącym chłopem z brzuszkiem"

canva.com

"Uważam, że w każdym związku ważne jest to, aby wzajemnie siebie doceniać. Skoro już z kimś jesteśmy to dlatego, że przecież go pokochaliśmy. Pomimo wszelkich jego wad. Mój mąż ma ich całkiem sporo, ale przecież jak każdy człowiek. Mimo wszystko nie odważyłabym się mu ich wypominać, chociaż on robi to wobec mnie dosłownie każdego dnia. Wciąż marudzi, że powinnam bardziej o siebie zadbać. Ale ja naprawdę nie mam czasu. On nie zajmuje się dziećmi, a na mojej głowie są i nasze maluchy i dom. Chętnie poszłabym na siłownię czy wybrała się do kosmetyczki, ale kiedy? Poza tym mąż sam jest już łysiejącym panem z piwnym brzuszkiem, a nigdy w życiu bym mu tego nie wypomniała. Jest mi przykro, że mnie nie docenia".

Reklama

*publikujemy list od czytelniczki

Moja codzienność jest zwyczajna

Musiałam wybrać - kariera, albo rodzina. Dla mnie ten wybór był oczywisty. Postanowiłam w stu procentach poświęcić się naszej rodzinie bo wiem, że to w przyszłości zaprocentuje.

Nie jestem jednak typem osoby, który może nie mieć własnych, samodzielnie zarobionych pieniędzy. Mąż mi ich oczywiście nie wydziela, ale ja i tak wolę mieć coś swojego. Dlatego wciąż pracuję na pół etatu. Mam to szczęście, że szef zgodził się, bym robiła to zdalnie.

Mamy dwójkę dzieci w wieku przedszkolnym. Istne tajfuny. Wszędzie ich pełno i dosłownie muszę mieć oczy dookoła głowy.

Staram się być jak najlepszą mamą, to też poświęcam tym moim brzdącom naprawdę sporo czasu i chcę spędzać go z nimi kreatywnie. Chyba mi się to udaje, jednak po całym dniu intensywnych zabaw i obowiązków, ja wieczorem po prostu padam. Zwyczajnie nie mam czasu ani siły o siebie zadbać.

A mąż ciągle marudzi

Wydawało mi się, że jeśli dwoje ludzi naprawdę się kocha, to akceptują oni też swoje wszystkie wady. Mój mąż nie jest wielkim Adonisem - pokochałam go za dobre serce i to, w jaki sposób mnie traktował. Ostatnio jednak mam wrażenie, że obcuję z zupełnie innym człowiekiem, niż przed laty.

Fakt, że gdy się poznaliśmy, regularnie gościłam u fryzjera i kosmetyczki. Chodziłam na siłownię, tańczyłam w ramach hobby. Miałam zupełnie inną sylwetkę i byłam bardziej zadbana. Jednak przecież w ostatnich latach urodziłam dwójkę dzieci, a moja doba wydaje się być jakby krótsza niż kiedyś.

Jest mi przykro, bo daję z siebie naprawdę wszytko i to nie tylko jeśli chodzi o moje dzieci. Staram się dbać też o mojego partnera, który patrzy na mnie ostatnio chyba nawet z obrzydzeniem.

Ostatnio, gdy wypił sobie piwo, powiedział mi, że powinnam o siebie zadbać, bo przestałam być dla niego atrakcyjna. Myślałam, że pęknie mi serce.

rozgniewana kobieta canva.com

Widzi tylko moje wady

Choć czy naprawdę to można nazwać wadą? Ja bardzo chętnie wybrałabym się do kosmetyczki czy fryzjera, albo znów zaczęła chodzić na siłownię, ale kiedy? Kto rozciągnie mi dobę, żebym mogła to zrobić?

Poza tym staram się dbać o siebie w domowych warunkach, czego o moim partnerze powiedzieć nie można. Sam jest już łysiejącym mężczyzną z piwnym brzuszkiem, a ja mu tego nie wypominam i wciąż patrzę na niego z taką samą miłością jak przed laty.

Dla mnie w dalszym ciągu jest atrakcyjny, nawet gdy wypowiada w moim kierunku tak krzywdzące słowa.

Nie chcę wszczynać kłótni, dlatego nie wiem, czy powinnam w ogóle z nim o tym rozmawiać? Kiedyś rozumieliśmy się bez słów, a ja czułam się przy nim bezpieczna. A teraz? Teraz wciąż mnie krzywdzi, choć pewnie nawet o tym nie wie.

Ola

Ta dziewczyna schudła aż 92 kilogramy - bez dietetyka, trenera i operacji. Sprawdź, jak to zrobiła!
Źródło: www.instagram.com/100_kg_lzejsza/
Reklama
Reklama