"Koleżanki twierdzą, że skoro nie mam dzieci, to nie wiem, co to prawdziwe obowiązki..."

"Koleżanki twierdzą, że skoro nie mam dzieci, to nie wiem, co to prawdziwe obowiązki..."

"Koleżanki twierdzą, że skoro nie mam dzieci, to nie wiem, co to prawdziwe obowiązki..."

zdjęcie ilustrujące/Canva

"Posiadanie dzieci nigdy nie było moim życiowym celem, chociaż muszę przyznać, że lubię zajmować się maluchami mojej siostry. Nie mam dzieci z różnych powodów - przede wszystkim dlatego, że ponad rok temu zakończyłam długi związek i na ten moment nie mam ochoty poznawać nowej osoby, chodzić na randki, więc jestem singielką... szczęśliwą singielką, która właśnie obchodziła 29. urodziny. Czy to czas na dzieci? Tak twierdzą moje koleżanki!"

Reklama

Publikujemy list od czytelniczki.

"One wiecznie narzekają"

Z Pauliną i Asią przyjaźnimy się od pierwszego roku studiów, więc niedługo minie nam wspólnych 10 lat. To chyba sporo, żeby się zaangażować w relację, wspierać i motywować, a nie sobie dokładać zmartwień lub dołować się wzajemnie. No właśnie... niby w teorii wiele osób zna definicję przyjaźni, gorzej już z praktyką. Paulina poznała Damiana jeszcze w liceum, a już w wieku 23 lat byli małżeństwem. Aśka też niedługo czekała ze ślubem i zaraz po nim została mamą słodkiego Antosia.

Obydwie mają dzieci teraz w wieku przedszkolnym i nie zaprzeczam, że trochę przy maluchach się napracują, ale też bez przesady. Mogą liczyć na wsparcie swoich partnerów, matek i teściowych, a one wiecznie narzekają. Każde nasze spotkanie kończy się wyścigami pomiędzy Aśką i Pauliną, która ma gorzej. Czy Antek więcej choruje, a może Kalina, a która więcej sprząta i gotuje. Mnie w te rozmowy w ogóle angażują, bo ja... No to wiadomo - leżę i pachnę.

"Poczułam się jak jakiś nierób"

Napisałam to z ironią, ponieważ pracuję na cały etat, po godzinach chodzę na siłownię, uczę się portugalskiego i staram się pomagać mojej mamie, która mieszka sama. Owszem, nie mam dzieci, ale to nie znaczy, że nie mam obowiązków. Przykładam się do wykonywanych obowiązków, a nie zawsze są proste, staram się inwestować w naukę języków, też sprzątam i gotuję, po prostu dla jednej, a nie dla trzech osób. Czy to mimo wszystko jest "nic"?

Właśnie takie zdanie usłyszałam podczas ostatniego spotkania z dziewczynami. Obydwie stwierdziły, że chciałyby mieć moje życie - "takie luźne i bez żadnych obowiązków". Przecież to jest bardzo krzywdzące podejście i uważam, że nie powinny były paść takie słowa. Szczerze, to poczułam się jak jakiś nierób, który tylko siedzi przed telewizorem i je zamówione dania. A nawet jeśli - to chyba każdy ma prawo żyć po swojemu.

Trochę wyszło chaotycznie, jednak do tej pory odczuwam negatywne emocje po tym, co usłyszałam od Pauliny. Aśka na pewno myśli to samo, bo nawet nie zaprzeczyła. Od razu im wytłumaczyłam, że brak dzieci nie oznacza braku obowiązków, ale widziałam, że i tak mają swoje zdanie.

Mogą sobie przeczytać ten list, nawet dobrze, jeśli gdzieś go znajdą. Nie traktuje się tak swoich przyjaciółek i bardzo się zawiodłam. Nie potrzebuję pucharu za pracowitość, ale też nie pozwolę sobie na tego typu teksty. Pomijam też fakt, że nie pomyślały, czy nie jest mi przykro, że nie mam dziecka. A może bardzo chciałabym być zmęczoną mamą, która sprząta i gotuje dla swojej pociechy...

Alicja

25 ilustracji, które pokazują prawdziwe macierzyństwo. Zobacz galerię, aby przekonać się, że to prawda!
Źródło: www.instagram.com/ab.bel
Reklama
Reklama