"Synowa zaprosiła mnie na wigilijną herbatę. To chyba jakiś żart, nawet w święta nie chce jej się gotować!"

"Synowa zaprosiła mnie na wigilijną herbatę. To chyba jakiś żart, nawet w święta nie chce jej się gotować!"

"Synowa zaprosiła mnie na wigilijną herbatę. To chyba jakiś żart, nawet w święta nie chce jej się gotować!"

Zdjęcie ilustracyjne/Canva

Wigilia kojarzy się z tradycyjnymi, świątecznymi potrawami, wspólnym kolędowaniem, rozmowami i przystrojoną choinką, pod którą czekają prezenty. Jednak okazuje się, że w niektórych domach odchodzi się od pewnych zwyczajów - tradycyjne potrawy oddają miejsce zmienionemu menu, przy stole nie zasiada tylko rodzina, a często znajomi, zamiast kolędowania leci w tle film, a nawet zaprasza się bliskich jedynie na herbatę i coś słodkiego. Czy jest to wynik lenistwa, a może po prostu chęci zmiany dotychczasowych zwyczajów?

Reklama

"Jednak tradycje trzeba pielęgnować"

Ja nie wiem od czego zacząć, bo w życiu bym nie pomyślała, że spotka mnie taka sytuacja. Jednak uważam, że o pewnych rzeczach trzeba mówić i to głośno, a napisanie publicznego listu pomoże dotrzeć do wielu odbiorców, mam nadzieję, że również tych młodszych. Ja jestem 72-letnią emerytką, więc znam świat z innej perspektywy i bardzo cenię sobie zwyczaje i tradycje. Święta to dla mnie coś więcej niż 15 minutowe pogaduchy i do domu. U mnie w domu od zawsze Wigilia trwała kilka godzin, a kończyła ją wspólna pasterka, na którą szło się pieszo kilka kilometrów i nikt nie narzekał.

Teraz mam wrażenie, że młodzi są bardzo rozleniwieni, ale również posiadają taką chęć zmieniania wszystkiego. Wielu uważa, że święta Bożego Narodzenia to nie tak powinno się obchodzić, a Wielkanoc też inaczej. Ja ostatnio gdzieś przeczytałam, że jakaś kobieta postanowiła całkowicie zmienić dania wigilijne i zrobić własne menu. Jednak tradycje trzeba pielęgnować, one dużo mówią o naszej kulturze, o historii, przodkach. Ja rozumiem, że jak ktoś nie chce zjeść karpia to nic na siłę, niech przyrządzi inną rybę, jednak pewne zasady powinny zostać zachowane.

"Postanowili, że w takim razie oni wyprawią święta dla mnie i rodziców Oli"

Mam tylko jedno dziecko, syna Piotrka. Był bardzo wyczekanym dzieckiem, późno zostałam mamą, więc nie ukrywam, że różnica wieku dawała się we znaki od najmłodszych lat. Rodzice innych dzieci ze szkoły Piotrka byli dużo młodsi ode mnie, szli z postępem czasu, Piotrek chciał mieć takie same przyzwolenia, które dostawały inne dzieciaki od swoich rodziców, my z mężem jednak mieliśmy inne poglądy na życie. Teraz Piotr ma już 32 lata i od roku jest szczęśliwie żonaty z Olą. Moja synowa dopiero co skończyła studia, jest sporo młodsza od Piotrka, ale wydawała się być zawsze bardzo dojrzałą i odpowiedzialną osobą.

W tym roku wprowadzili się do swojego nowego mieszkania i postanowili, że w takim razie oni wyprawią święta i zaproszą mnie oraz rodziców Oli. Dla mnie wyprawienie świąt oznacza przygotowanie wieczerzy wigilijnej. Wiadomo, że ja bym też coś przyniosła. Planowałam zrobić pierogi, barszczyk, śledzie, bo Piotrek tak bardzo je lubi. A tu Ola mi mówi, że zaprasza późnym wieczorem na ciasto i herbatkę. Powiedziała, że jej rodzice są na specjalnej diecie, więc oni nie jedzą takich potraw, ona nie przepada za świętami, ale upiecze pyszne ciasto i sobie posiedzimy, porozmawiamy, obejrzymy jakiś film. Ja aż nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. To są święta - słodycze i herbata?

Wiadomo, że do nich pójdę, bo zależy mi na świętach z synem, ale i tak zamierzam zanieść jedzenie, przyjdę wcześniej i sama nakryję do stołu. Nie może być tak, że ona za Piotrka decyduje. Jej rodzice nie będą chcieli jeść, to nikt ich nie będzie zmuszał, ale mój syn ma prawo mieć normalne święta. A Ola po prostu pokazuje, jak bardzo jest leniwa. Ma czas na wszystko, tylko nie na zajmowanie się domem. Nawet w święta nie chce jej się gotować.

Co zrobić, aby cieszyć się z małżeństwa? Jak uniknąć rozwodu? Te porady sprawią, że znów się w sobie zakochacie i docenicie! Zobacz galerię!
Źródło: unsplash.com
Reklama
Reklama