"Jeśli bliscy chcą spędzić ze mną Wigilię, muszą zapłacić za talerzyk. To ja stoję godzinami w kuchni!"

"Jeśli bliscy chcą spędzić ze mną Wigilię, muszą zapłacić za talerzyk. To ja stoję godzinami w kuchni!"

"Jeśli bliscy chcą spędzić ze mną Wigilię, muszą zapłacić za talerzyk. To ja stoję godzinami w kuchni!"

canva.com

"Co roku stoję nad garami już na tydzień przed Wigilią. Nikt nigdy nie proponuje mi pomocy. Nikt nie przywozi ze sobą potraw na kolację. A ja mam tego dość! Mam już prawie 70 lat i nie jest mi łatwo przygotować ucztę dla prawie 20 osób. W tym roku powiedziałam BASTA! Jeśli ktoś chce spędzić ze mną ten wieczór, to musi zapłacić za talerzyk. Syn uznał, że liczę sobie jak na weselu i mocno zastanawia się nad wspólnymi Świętami. Córka za to twierdzi, że postradałam zmysły."

Reklama

"Jeśli bliscy chcą spędzić ze mną Święta, muszą zapłacić za talerzyk"

Święta to czas spotkań z rodziną, poprzedzony licznymi przygotowaniami, które najczęściej przypadają kobietom. Te krzątają się w kuchni już dużo wcześniej, by na stole nie zabrakło żadnego wigilijnego smakołyku. Pani Zosia od lat tak robiła, ale teraz ma już prawie 70 lat i powiedziała wszystkim BASTA!

Rodzina pewnie myśli, że jestem szalona. Ale ja nie widzę już innego wyjścia.

Wiem, że to moja wina. Przez lata nigdy nikogo nie prosiłam o pomoc. Czekałam naiwnie, aż ktoś sam mi ją zaproponuje.

Przygotować Wigilię na 20 osób to nie takie HOP SIUP. Gotowanie jest moją wielką pasją, to muszę przyznać. Daje mi ogromną frajdę, a gdy jeszcze moim gościom smakuje to, co dla nich ugotowałam, to tym większa radość dla mnie.

Jednak wykarmić 20 głów to nie tylko są teraz spore koszta, ale również cała masa pracy.

Ja już nie dam rady wystać nad garnkami przez cały dzień - od rana do wieczora. Kiedyś to nie był dla mnie problem, ale teraz jestem coraz słabsza. Coraz prędzej się męczę.

Postanowiłam więc naturalnie przesiać towarzystwo i zakomunikowałam, że ten, kto chce spędzić ze mną Wigilię, musisz zapłacić za talerzyk.

Wprawdzie myślałam, że to skłoni bliskich do tego, by sami coś przygotowali i przywieźli. Gdyby tak rodzinnie zrobili po 2 potrawy, to ani budżet domowy by nie ucierpiał, ani ja nie musiałabym gotować tydzień wcześniej.

Jednak nikt mojej aluzji nie zrozumiał.

stół wigilijny canva.com

"Córka twierdzi, że postradałam zmysły"

Wyznanie Pani Zofii wywołało wśród bliskich wiele negatywnych emocji:

Syn od razu wykrzyczał, że przecież on nie idzie na wesele, tylko na Wigilię, a ja sobie liczę jak za imprezę pary młodej.

Powiedziałam wszystkim, że mają zapłacić 100 zł od talerzyka. Czy to tak dużo? Za serwowaną kolację w restauracji zapłaciliby dużo więcej. A tutaj mają przecież domowe, ulubione potrawy.

Gdy poinformowałam o tym córkę, to stwierdziła, że ja postradałam zmysły. Że nikt nie płaci za talerzyk, gdy spotyka się w gronie rodzinnym na Święta.

No może i nie, ale wątpię, by ktoś oczekiwał od starszej, schorowanej matki, aby przygotowywała tę Wigilię samodzielnie i to na 20 osób.

"Być może spędzę Święta sama"

Ustalenia Pani Zofii sprawiły, że rodzina nie podchodzi już pozytywnie do wspólnej Wigilii:

Być może spędzę Święta sama, ale tak naprawdę mam to gdzieś. Teraz przekonam się przynajmniej, kto jest mi prawdziwie życzliwy, a kto odwiedza mnie ze względu na to, że zawsze można u mnie dobrze zjeść.

Rodzina często mi to mówi. No i na co dzień jednak nie odwiedza mnie zbyt często. Za to, gdy jest okazja do rodzinnego imprezowania, to nigdy nikogo nie brakuje przy stole. Co mam sobie myśleć w takim razie?

Jeśli będę zmuszona spędzić Święta sama, to nie będzie mi smutno. Pierwszy raz naprawdę w tym czasie odpocznę. Zrobię sobie nowy szal na drutach, zjem makowiec i posłucham kolęd. Święta powinny być w sercu, a nie na stole.

Co myślicie o podejściu pani Zosi?

Święta w czerwonej sukience? Zainspiruj się propozycjami prosto z wybiegów!
Źródło: IMAXTree
Reklama
Reklama