Kaja Godek zabrała głos w sprawie kampanii "Kochajcie mnie, mamo i tato". Billboardy stworzone przez organizację Miłość nie wyklucza zalały całą Polskę jako odpowiedź na antyaborcyjne i promujące heteronormatywny model rodziny plakaty.
Wojna billboardowa trwa
Niezgodność między poglądami aktywistki Kai Godek i środowisk LGBTQ+ jest bardziej niż oczywista. W ostatnich miesiącach nową kością niezgody stały się billboardy. W wielu miastach bowiem pojawiły się plakaty przedstawiające chłopca z tęczową torbą i odbitym na policzku śladem dłoni. Hasło, jakie znalazło się przy ilustracji, jest zarazem nazwą serii plakatów "Kochajcie mnie, mamo i tato".
Kampania ma na celu zwrócenie uwagi na problemy z akceptacją dzieci o odmiennej orientacji seksualnej. Większość, bo jak podaje organizacja Miłość nie wyklucza aż 80% z nich, nie jest akceptowana przez swoich rodziców. Problem nietolerancji dotyczy także środowisk szkolnych, gdzie dzieci nienormatywne płciowo i homoseksualne napotykają odrzucenie oraz poniżanie ze strony rówieśników.
"Tęczowa propaganda"
Wiele aktywistów o skrajnie prawicowych poglądach przyzwala lub samodzielnie głosi, że homoseksualność i niebinarność to jedynie propaganda środowiska LGBTQ+.
Widzieliście już billboardy parodiujące akcję pro-life? Na stronie Fundacji ciekawy tekst na ten temat wyjaśniający, dlaczego ta kampania jest manipulacją. - pisała na swoim Facebooku Kaja Godek.
Tęczowej kampanii zarzuca się, że jest formą manipulacji, mającą wmawiać dzieciom i rodzicom, że bycie homoseksualną osobą jest dobre i normalne. Należy przy tym pamiętać, że aktywiści, jak Kaja Godek, uważają homoseksualizm za chorobę i zaburzenie, z którym należy walczyć. Zapominają przy tym najwyraźniej, że nie chodzi tutaj o zaprogramowane maszyny, a czujących i myślących ludzi.
Zobaczcie w galerii, jakie plakaty wywołały tyle zamieszania!