"Myślałam, że dobrze wychowałam swoje dzieci, ale temat ich ostatnich kłótni pokazuje, że się myliłam. Córka ma lat 13, a syn 15 i od jakiegoś czasu sprzeczają się o to, które i co ma po mnie dziedziczyć. Gdy pierwszy raz się o to pokłócili, to poczułam się, jakbym była nikomu niepotrzebnym przedmiotem. Ostatnio usłyszałam od nich coś szokującego".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Sama musiałam zapewnić moim dzieciom dobry poziom życia
Piszę do Państwa, bo nie mam się komu pożalić. Mój mąż zmarł 3 lata po ślubie. Musiałam zadbać o to, żeby mimo wszystko zapewnić dwójce naszych dzieci dobry poziom życia. Na szczęście zarówno ja, jak i mąż pochodzimy z dość bogatych rodzin, więc miałam sprawę ułatwioną. Szybko nauczyłam się, jak zarządzać majątkiem, żeby dało się spokojnie i godnie żyć.
Dzieciom nic nie brakowało. Dbałam też o ich wykształcenie, żeby dobrze się uczyły, też już od dawna wiemy, na jakie studia je wyślę. Wydawało mi się, że dobrze je wychowuję, a tu takie zaskoczenie!
Zobacz także: "Dziecko sąsiadów tak tupie mi nad głową, że mam już dość. Sąsiadka w kółko ma tę samą odzywkę"
Moje nastoletnie dzieci kłócą się, które ma po mnie dziedziczyć
Syn ma obecnie 15 lat, a córka skończyła niedawno 13 lat. Kiedy jakiś czas temu usłyszałam, o czym rozmawiają, to na samym początku pomyślałam, że się wygłupiają, że sobie żartują. Ale kiedy uświadomiłam sobie, że oni tak na poważnie, to poczułam się jak nikomu niepotrzebny przedmiot. Rozmawiali o tym, które z nich i co ma po mnie dziedziczyć. Przecież to są dopiero nastolatkowie!
Canva
Z czasem te ich rozmowy przybrały formy kłótni. Otwarcie, przy mnie sprzeczają się o spadek po mnie! Kiedy zwróciłam im niby w żartach uwagę, że przecież jeszcze żyję i nigdzie się nie wybieram, to usłyszałam, że to są poważne sprawy i że nie ma tu z czego żartować. Zrobiło mi się strasznie przykro.
Usłyszałam od swoich dzieci coś szokującego
Byłam przekonana, że nastolatkowie mają inne tematy w głowie niż dziedziczenie po swojej żyjącej jeszcze i do tego zdrowej matce. Jest to dla mnie niezwykle trudna sytuacja, zwłaszcza że ostatnio usłyszałam od nich coś, co mnie zszokowało.
Siedziałam sobie po obiedzie salonie, kiedy weszły moje dzieci. Poprosili, żebym wyłączyła telewizor. Tak też zrobiłam. Usiedli w fotelach naprzeciwko mnie i oznajmili, że musimy porozmawiać.
Syn powiedział, że będę musiała spisać testament. Że nie ma co czekać, nie wiadomo, jak długo jeszcze pożyję, a nie chcą ryzykować i stresować się, jak sąd bądź ktoś inny będzie rozdzielał majątek.
Córka kontynuowała, mówiąc, że boją się, że przez jakieś kruczki prawne i procentowe obliczanie nie dostaną tego, czego chcą lub, że później będą się o coś kłócić, więc proszą, żebyśmy jak najszybciej rozwiązali tę kwestię.
Nie ma na co czekać, musisz spisać testament. My ci powiemy, co każdemu z nas masz przepisać. Już jesteśmy na końcu uzgodnień, które z nas, co ma odziedziczyć.
Doznałam szoku. Jedyne co byłam w stanie im odpowiedzieć, to że się zastanowię i dam im znać. Jestem zdruzgotana. Ale może przesadzam? Może jestem przewrażliwiona, a moje dzieci są nad wiek dojrzałe i słusznie chcą się zabezpieczyć, żeby potem nie było komplikacji? Jak mam odbierać to ich zachowanie?
Danuta
Czy Danusi słusznie jest przykro, że jej nastoletnie dzieci już chcą spisywać spadek?
Zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki
