Od lat panuje stereotyp, że jedynie kobiety mieszkające na wsi poznały, czym jest prawdziwa praca, a te na co dzień pracujące w mieście nie umieją nic poza malowaniem twarzy i strojeniem się. Dziś już wiemy, że nie jest to prawda, ale czasem zdarza się jeszcze spotkać takie opinie w XXI wieku. Elżbieta z małej miejscowości w województwie podkarpackim tak właśnie uważa: "Tylko kobiety ze wsi są robotne!".
"Paniusia z miasta"
Elżbieta ma 40 lat i od zawsze mieszkała i pracowała na wsi. Uważa się za obowiązkową osobę, która dba o swoje gospodarstwo i umie zrobić w nim wiele rzeczy, które z reguły należą do mężczyzn, dlatego była w szoku, gdy jej brat poślubił kobietę z miasta. W jej ocenie to był zły ruch, którego Mateusz będzie żałować.
O taka paniusia z miasta, która niczego nie umie. Cieszyła się na widok kur i kaczek jak jakaś nienormalna. Wstawała rano, żeby iść na wschód słońca nad lasem i robiła zdjęcia, jakby to było coś niespotykanego...
"Nawet krowy nie umie wydoić"
Żona brata od dwóch lat jest w rodzinie, ale do tej pory Elżbieta nie umie się do niej przekonać. Uważa, że to dama, wokół której trzeba tylko nadskakiwać.
Ja mam jej dość. Naprawdę nic nie umie zrobić sama i o wszystko się pyta. Nie wie, jak wydoić krowę i czy dobrze łapie śliwki przy zbieraniu. Nie wie też, jakie jabłka powinny trafić do worków. Taka z niej ciamajda. Dziwię się Mateuszowi, że zdecydował się na kogoś takiego...
A nie lepiej byłoby pomóc bratowej, jeśli widać, że ma chęci? ;)