• Gość odsłony: 1586

    Fikcja bezpłatnej opieki medycznej

    Nie przeraża Was fikcja "bezpłatnego porodu" - nie wiem jak to w innych miastach wygląda, ale zaczęłam się rozglądac po warszawskich szpitalach z dobrą renomą i wszzędzie mówią, że najlepiej wykupić sobie dodatkowo połozną, wówczas ma się gwarancję że nie będą odsyłac, jak się przybędzie do szpitala w godzinie 0, a nie będzie miejsc (teoretycznie)... Na Żelaznej, Karowej i na Madalińskiego powiedzieli, żeby sobie miejsce zaklepać już w piątym miesiącu...

    To samo dotyczy znieczulenia - podobno w "standardzie" go nie ma...

    Chociaż jedna zaleta jest taka, ze jak płacę to mogę wymagać... no i że płaci się za wykonaną usługę (czyli jak np. umówię się z położną że chcę znieczulenie, a go w końcu nie dostanę, to nie będę musiała płacić, mimo, ze umowa zawierała taką usługę)

    Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy mnie rozrywa od wewnątrz, a w szpitalu mi mówią, żebym jechała w inne miejsce... :|

    A i jeszcze małe pytanie - czy jest ktoś komu ciąża "w boki" i w plecy" wchodzi? mam za półtora tygodnia "półmetek" i prawie po mnie nie widać ciąży, mimo, ze dzidzia trochę centymetrów już ma

    Odpowiedzi (17)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-02-03, 15:13:01
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
algaj 2009-02-03 o godz. 15:13
0

Foczka napisał(a):
Tylko, ze nas to nie powinno nic obchodzic. W koncu jak ktos wybiera taki zawod, to nie po to aby zbierac na nim kokosy tylko z powolania, aby pomagac ludziom.
... a najlepiej żeby pracował charytatywnie

taaak, uwielbiam generalizowanie - moja mama jest lekarzem z 30 letnim stażem, ciężkie studia, specjalizacja, staż, CIĄGŁA nauka (bo uczy sie ogromnie dużo), dostepnośc 20 godzin na dobe (państwowi pacjenci - bo pracuje w przychodni - dzwonią do niej czasem o 7 rano, żeby zapytac od ktorej czynny ośrodek zdrowia), naprawde dobre serce i zaangazowanie
i za to wszystko ma 1500 zł na rękę

faktycznie - drogie studia - moja mama wciąz jeszcze chyba spłaca swój dług

ja wiem, że są różni lekarze, ale boli mnie wkładanie wszystkich do jednej szuflady - czasem trzeba też popatrzec na to wszystko z drugiej strony

Odpowiedz
sylw 2009-01-21 o godz. 15:26
0

a ja się leczę państwowo i też już mam dosyć, ale jestem w sytuacji, że prywatnie mnie nie stać.
liczę na cud w dniu porodu i że będę mogła urodzić zdrowe dziecko w szpitalu, do którego się zgłoszę - choć niektórzy uważają, że to mżonki
co do bezpłatnych porodów rodzinnych to macie rację, one są bezpłatne - na sali wspólnej, gdzie rodzi na raz 5 babeczek drących się w niebogłosy,a jak ci wypadnie cesarka, to mąż ląduje za drzwiami.
dlatego męczę się u lekarza państwowego - choć szukam z polecenia innego!
a w razie co jeżdżę na izbę przyjęć do św Zofii - dotąd nigdy mnie źle nie potraktowali (byłąm 3 razy z plamieniem i bólami brzucha). no i odkładamy z mężem na dzień porodu - sala osobna, znieczulenie, może położna (jak uzbieramy).
ta nasza polska rzeczywistość.
trzymajmy się blisko mężusiów i nadziei, że jednak się uda.

Odpowiedz
Gość 2009-01-20 o godz. 13:24
0

Studia medyczne sa studiami panstwowymi, czyli teoretycznie bezplatnymi. ( nie licze wpisowych, zakupu ksiazek czy innych) I denerwuje mnie, ze ktos kto sie wyksztalcil za moje pieniadze takie szopki odwala

a dodam, ze sa to najdrozsze studia.

Odpowiedz
Gość 2009-01-20 o godz. 12:56
0

Mi sie wydaje, ze wszyscy lekarze ( a przynajmniej wiekszosc ) na panstwowych wizytach sa zniecheceni i znurzeni. Z tego co wiem, to kazdy musi odbywac praktyke panstwowo, a prywatne leczenie jest dodatkiem. Tak wiec jak lekarz ma pacjenta prywatnego, to go traktuje jak pacjenta, a jak panstwowego, to na odwal sie. Szczegolnie ginekolodzy, bo jak to mi lekarka powiedziala "oni nie maja placone za ilosc wizyt tylko za ilosc pacjentek, dlatego wszystko jest na czas." A za jedna pacjentke rocznie dostaja cos kolo 50gr jak dobrze pamietam.

Tylko, ze nas to nie powinno nic obchodzic. W koncu jak ktos wybiera taki zawod, to nie po to aby zbierac na nim kokosy tylko z powolania, aby pomagac ludziom.

Swiat stoi na glowie.

A teraz cos z praktyki - Mam cukrzyce i jestem zmuszona do leczenia panstwowego u jedynej mozliwej lekarki, ktora sie w tym specjalizuje. Lekarka kazala mi zapisac sie na usg w 14tc (wazny byl termin ze wg na krotka mozliwosc wykluczenia powiklan plodu ze wg na cukrzyce). W szpitalu oczywiscie powiedzieli mi, ze najblizszy jest termin przypadajacy w moim 16tc, czyli juz po fakcie, bo potrzebne wymiary zanikaja. Na moje argumenty powiedzieli, ze trudno, dowiem sie o stanie zdrowia dziecka po porodzie - w koncu co to za roznica. Poniewaz firma oplaca mi prywatne centrum medyczne postanowilam zwrocic sie do nich. Od reki ustalono najdogodniejszy dla mnie termin badania u specjalisty od wszelkich powiklan plodu. Tam wymierzyl dzidzie dokladnie i w 100% wykluczyl wszelkie powiklania. Gdy przynioslam wyniki o lekarz prowadzacej, to mnie zrugala, ze to nie sa badania ze szpitala i dla niej nie maja znaczenia. I od tamtej pory ciagle puszcza sarkazmy i dogryza mi, ze przeciez stac mnie na prywatne leczenie wiec co ja tu robie. A raz mnie ostro wkurzyla jak wyszlo, ze mam anemie i przepisala mi jedne z najdrozszych lekow, bo przeciez mnie stac skoro lecze sie rowniez prywatnie.

I wez tu czlowieku szanuj lekarzy.

Odpowiedz
Gość 2009-01-19 o godz. 14:39
0

Agulczyk mialam identyczne odczucia. Najgorsze bylo to, ze mialam do tego lekarza zaufanie - pracuje w szpitalu na Madalinskiego i do tej pory wierzylam w kazde jej slowo. Na cale szczescie zadzialal instynkt samozachowawczy i zwialam stamtad!
skad sie takie lampucery biora
Swoja droga jestem ciekawa jak powinna wygladac taka wzorowa wizyta wedlug NFZ - czy to odgornie jest narzucowne, ze we wczesnej ciazy olewa sie pacjentke czy tak to wychodzi dopiero w praktyce...

Odpowiedz
Reklama
Agulczyk 2009-01-19 o godz. 13:51
0

No mi lekarz w panstwowej przychodni stale mowil, ze nie ma pewnosci, ze "z tej ciazy cos bedzie" wiec nie dawal mi skierowan na badania
Ta sama akcja! Na początku ciąży, kiedy spóźniała mi się @ i dwa testy ciążowe wyszły pozytywnie pobiegłam do państwowego gina (poradnia K), przerażona bo pojawiły się plamienia. Ta wizyta należy do najgorszych wspomnień w moim życiu. Lekarka potraktowała mnie 'per noga', powiedziała, że testy jej nic nie interesują, że ona nic nie widzi i jeśli to ciąża i się utrzyma to mam się zgłosić za miesiąc. Dodam tylko, że gabinet wyglądał mi na brudny, lekarka paliła papierosa i rozwiązywała krzyżówkę w trakcie mojej wizyty:!: To był istny koszmar! RZEŹNIA po prostu! Wyszłam zapłakana.

Na szczęście chwilę potem zajęła się mną prywatna ginekolog, która w odpowiednim czasie zaaplikowała mi luteinę na poddtrzymanie ciąży, a teraz jestem już w 17stym tygodniu! :D

Odpowiedz
Gość 2009-01-15 o godz. 07:27
0

No mi lekarz w panstwowej przychodni stale mowil, ze nie ma pewnosci, ze "z tej ciazy cos bedzie" wiec nie dawal mi skierowan na badania Z laska oswiadczyla, ze dopiero jak w 9 tygodniu usg pokaze zywa ciaze to dostane skierowanie na badania krwi...
A juz najlepsze bylo jak przed swietami kazala mi zrobic usg na cito. Ja naiwna myslama, ze to sie da tak "panstwow" zalatwic i oczywiscie wyladowalam w prywatnej klinice bo inaczej sie nie dalo. Teraz juz nie mam zludzen...

Do internisty chodze do kliniki, ktora ma podpisana umowe z NFZ i jest bardzo milo, do gina tez tam czasem zagladam po skierowania na badania coby dodatkowo nie wydawac i miec kogos kolo domu "na wrazie czego" ale niestety nie moze sie rownac z moja pania dok.

Odpowiedz
Gość 2009-01-15 o godz. 06:38
0

niczka1 napisał(a):
No ba! pewnie, ze tak bym wolala!!!! Albo, zeby wiecej przychodni, klinik i innych mialo podpisana umowe z NFZ - niech kazdy w ramach swojego ubezpieczenia wybiera gdzie chce sie leczyc...
teoretycznie tak już jest - zgodnie z ustawą (jest na stronach minizterstwa zdrowia) masz prawo wybory lekarza, przychodni, szpitala w którym hccesz się leczyc. W praktyce - owszem możesz - ale w obrębie swojego oddziału NFZ...

Szczerze mówiąc mój zakład pracy wykupuje mi pakiet w prywatnej przychodni, więc na bieżącą opiekę narzekać nie mogę (wszystkie badania są robione o czasie, nie muszę czekać tygodniami na jakieś wyniki, sterczeć w kolejce, etc). CZasem mam kontakt z lekarzami "państwowymi" i widząc różnicę "obsługi" jestem przerażona... W prywatnej przychodni lekarz wychodzi z gabinetu po mnie, jest uprzejmy, bada mnie dokładnie, zleca konieczne badania, jest zainteresowany pacjentem. W państwowej - kiedyś lekarz na ostrym dyżurze ochrzanił nas, że go budzimy (a zawoziłam męża z 40 stopniową gorączką, który ledwo na nogach się utrzymywał...!!!!!!!) :Hangman:

szczerze mówiąc domyślam się, że jak się za poród nie zapłaci, to się jest traktowanym "po macoszemu"...

he he... takie dylematy mnie nachodzą od czasu, gdy zaczęłam się zastanawiać nad tym gdzie chcę rodzić... :|

ale chyba mój dizdizuś też przeżywa, bo właśnie sobie wbrzuszku maraton urządza... he he... dziwne uczucie 8)

Odpowiedz
agnetta 2009-01-14 o godz. 15:37
0

Mnie też przeraża fakt rzekomej bezpłatej oferty. Przy pierwszym porodzie robiłam wszystko na oślep i ostatecznie wylądowałam na Inflanckiej w Szpitalu. Pytałam wcześniej na Żelaznej - pani powiedziała mi, że nie ma ŻADNYCH warunków, aby tam się dostać. W rzeczywistości okazało się, że jest inaczej - trzeba tam sporo kasy wpakować, aby urodzić. Teraz dwa razy byłam tam na izbie przyjęć i osobiście słyszałam jak położne dzielą pacjentów na "naszych" i "nie naszych". Z tego co słyszłam ponad dwa lata temu na Karowej w Warszawie ludzie powpłacali kasę na fundację, aby móc tam rodzić, a i tak ich odesłano z powodu braku miejsc. Trzeba najwidoczniej mocno ustalić sobie reguły z lekarzem, położną z danego szpitala, aby mieć pewność i zapewniony komfort psychiczny, że się nie wyląduje tam, gdzie się nie chce.
Pozdrawiam serdecznie

Odpowiedz
Gość 2009-01-14 o godz. 13:41
0

[quote=]"Coccolino1Dziewczyny czy nie uważacie ,że najlepiej byłoby skończyć z tą fikcją i wprowadzić ubezpieczenia medyczne- różne pakiety, w różnych cenach- tak jak ubezpieczenia na życie...

No ba! pewnie, ze tak bym wolala!!!! Albo, zeby wiecej przychodni, klinik i innych mialo podpisana umowe z NFZ - niech kazdy w ramach swojego ubezpieczenia wybiera gdzie chce sie leczyc.
W obecnej sytuacji jeszcze bardziej wnerwia mnie "dobrodziejstwo" naszego rzadu z bacikowym - place 120 zl za wizyte u lekarza chociaz place co miesiac skladke ZUS. I co?! Oni kurna dobrodzieje mi 1000 zl dadza w "prezencie". Wiec pytam sie jaki to kurna prezent?! Dwa razy place za to samo i cala ciaz + porod wyniesie mnie znacznie wiecej niz te zakichane 1000 zl!
Noramlnie rece mi opadaja jak o tym mysle. Juz chyba wole placic i nie zastanawiac sie nad tym jak nas w bambuko robia...

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-01-14 o godz. 12:04
0

Tulip a moglabys zdradzic z jakij kliniki bedziesz kozystac?

Odpowiedz
Coccolino1 2009-01-14 o godz. 11:44
0

tulip napisał(a): my wykupiliśmy pakiet w prywatnej klinice. Skąpiec jestem - ale teraz nie żałuję... Płacimy, ale wiemy za co i wymagamy. ;)
Dziewczyny czy nie uważacie ,że najlepiej byłoby skończyć z tą fikcją i wprowadzić ubezpieczenia medyczne- różne pakiety, w różnych cenach- tak jak ubezpieczenia na życie... Każdy sam by sobie wybrał, co by ewentualnie chciał by mu robić, jakby coś się przydarzyło i sprawa byłaby jasna- idę na poród- miałam wykupiony pakiet ze znieczuleniem ZZO, porodem rodzinnym, salą jednoosobową- ok! Dostaję to! Nie stać mnie ,to z czegoś rezygnuję- np. idę na salę 6-cio osobową...Nie mam w ogóle kasy to mam zapewnione tylko podstawy- czyli np. znieczulenie krocza podczas nacięcia i miejsce na wieloosobowej sali.
Czemu u stomatologów przyjęło się to ,że jak chcemy coś ekstra ,to płacimy np. aparat ortodontyczny-koszt jest dosyć duży ,ale nikt nie narzeka ,że państwowa służba zdrowia tego nie refunduje- każdy uważa to raczej za luksus, a tak samo ZZO do porodu nie jest niezbędne,nikt bez tego nie umrze- można urodzić bez, więc to też pewnego rodzaju luksus, czemu nie zapłacić??

Odpowiedz
Gość 2009-01-14 o godz. 07:09
0

tulip napisał(a):W związku z tą teoretyczną bezpłatnością usług w państwowej służbie zdrowia oraz szokiem i horrrorem jaki przeżyliśmy na początku ciąży na skutek kontaktu z państwowymi placówkami, lekarzami i badaniami, my wykupiliśmy pakiet w prywatnej klinice. Skąpiec jestem - ale teraz nie żałuję... Płacimy, ale wiemy za co i wymagamy. Zresztą - spokojne przeżycie okresu ciąży jest bezcenne... Wreszcie czułam się, że traktują mnie jak człowieka, pacjenta, klienta, a nie jak - wybaczcie - kupę przylepioną do buta.

Ja tez chcialam oszczedzac, ale przejscia mielismy rownie traumatyczne wic rowniez dalismy sobie spokoj z wszelka "bezplatna" opieka medyczna. Ja co prawda nie mam zaufania do prywatnych klinik (jedna z nich przyczynila sie do mojej traumy) za to zdecydowalismy sie na szpital sw. Zofii, ktory traktujemy ja klinike prywatna. Chodze prywatnie do lekarza z tamtad, mam zamiar wykupic sobie osobny pokoj i byc traktowana jak klient-pacjent. Moja siostra rodzila tam na tych zasadach a moja kolezanka rodzila w Damianie i szczerze mowiac nie widze roznicy (poza ta, ze ja bym do Damiana wiecej nie poszla) - standard opieki kiedy sie za wszystko placi jest ten sam.

Odpowiedz
tulip 2009-01-13 o godz. 17:53
0

W związku z tą teoretyczną bezpłatnością usług w państwowej służbie zdrowia oraz szokiem i horrrorem jaki przeżyliśmy na początku ciąży na skutek kontaktu z państwowymi placówkami, lekarzami i badaniami, my wykupiliśmy pakiet w prywatnej klinice. Skąpiec jestem - ale teraz nie żałuję... Płacimy, ale wiemy za co i wymagamy. Zresztą - spokojne przeżycie okresu ciąży jest bezcenne... Wreszcie czułam się, że traktują mnie jak człowieka, pacjenta, klienta, a nie jak - wybaczcie - kupę przylepioną do buta.
Teraz czeka nas poród - dosłownie za parę dni. Nie pojechaliśmy w tym roku na wakacje i odmówiliśmy sobie paru innych przyjemności, żeby zaoszczędzić na poród również w tej prywatnej klinice. Nie zamierzamy płacić łapówek w postaci "porodów rodzinnych", "zzo", "indywidualnego udziału położnej", której świętym obowiązkiem jest nam pomagać itp. Nie chcę przeżywać dodatkowego stresu związanego z tym, czy przyjmą mnie do szpitala, czy odeślą. Niech się walą
Wiem, że ze względów finansowych dla wielu osób taka usługa jest niedostępna, ale uważam, że jest to cel, na który warto np. wziąć kredyt. Znacie lepszy?

A i nie martw się, Kochana, u mnie ciążę zaczęło być widać dopiero w 7 miesiącu :) Wcześniej chodziłam normalnie w swoich jeansach :o I też się tym martwiłam. Teraz mam 9 kg na + i brzuszek, który wygląda jakby był do mnie doklejony (bo cały jest taki do przodu) ;)

Odpowiedz
_MeGGi_ 2009-01-13 o godz. 17:10
0

a jest zagwarantowany? jesli tak to gdzie to jest napisane? bo ewentualnie jak przyjdzie co do czego to zeby wiedziec na co sie powolywac ;)

Odpowiedz
Gość 2009-01-13 o godz. 15:48
0

Kama24 napisał(a):dodała bym do tego jeszcze poród rodzinny, który podobno powinien być standardem, a niemal wszędzie trzeba za niego płacić

no cóż, pozostaje mieć nadzieję, że może za parę lat się to zmieni ;)
Mąż mojej koleżanki przy ich drugim porodzie powiedział do położnej, że przecież poród rodzinny jest zagwarantowany w ustawie, i że w związku z tym on nie zapłaci. A położna na to, że "to jak pan sobie chce"
Koleżanka trochę się obawiała, czy w związku z tym nie będzie jakoś gorzej traktowana, ale wszystko przebiegało normalnie.

Odpowiedz
Gość 2009-01-13 o godz. 15:38
0

dodała bym do tego jeszcze poród rodzinny, który podobno powinien być standardem, a niemal wszędzie trzeba za niego płacić

no cóż, pozostaje mieć nadzieję, że może za parę lat się to zmieni ;)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie