-
Gość odsłony: 16410
NARZEKALNIA DLA STARAJĄCYCH SIĘ
Sprowokowana moimi ostatnimi nastrojami oraz postami z wątku wsparcia otwieram narzekalnię dla tych co się starają, chciałyby a boją się.....
Można tutaj płakać, wściekać się, czasem przykląć byle nie za często... pisać o wszytkim co wkurza, dołuje, czego ma się dość...
Tyle...
Dziewczyny, :usciski:
Mój mąż ostatnio dokonał "postępu" i w poprzednim i w tym miesiacu dał z siebie zrobić byczka. Po prostu dał się sobą pokierować. Wiedział, ze gdyby było inaczej mnie znowu byłoby strasznie źle. A jak mnie jest źle to on nie ma łatwego życia ;) :D
Alguna,
głowa do góry! Ja mam wciąż jakieś przeszkody w cyklach - albo mieliśmy gości albo teraz gości wysyłaliśmy zagranicę i spali u nas, bo wylatywali o 3 w nocy, więc o przytulaniu ine mogło być mowy, bo ja ich wiozłam... sama rozumiesz. Wiem, jak to jest, gdy męża nie ma w domu w TE dni, ale nic na to nie poradzimy. Oni inaczej do tego podchodzą i mój akurat zdecydowanie odmawia traktowania go jak byczka - kochanie dziś, jutro i pojutrze, bo muszę 8)
Alguna, jest tu nas więcej, może to Cię trochę podniesie na duchu!
alguna napisał(a):
Smutno mi, jak mamy spłodzić potomka jak nie ma czasu i męża
Alguna, głowa do góry. My z moim M. ciągle się mijaliśmy. Nie było kiedy się poprzytulać nie mówiąc już o czymś więcej. I jakoś nam się udało. ZObaczysz, że uda się i Wam!!! A teraz głowa do góry i proszę się nie dołować bo tak nie można.
:usciski:
Idzie się załamać.
Popadam powoli w jakąś depresję. Nie tylko ze względu na to, że od października zeszłego roku nie zaszłam.
Dołuje mnie też to, że ciągle jestem sama i inne sprawy, o których nie warto pisać.
Dołuje mnie ostatnio wszystko.
Męża nie ma do środy, myślałam że chociaz będzie przez cztery dni długiego weekendu, a on niestety pracuje i w piątek po Bożym Ciele i w sobote.
Smutno mi, jak mamy spłodzić potomka jak nie ma czasu i męża
Urojona ciąża to u mnie norma , ale snić to mi się jeszcze nie śniło :( .Ale pewnie było by fajnie... :D. My staramy sie od niedawna i tak nas jakoś natchnęło, żeby jeszcze przed ślubem spłodzić sobie dzidziusia .Żeby powiedzieć o tym rodzicom by w dniu naszego ślubu dostali taaaaki prezencik. Niestety, moze to przez tableciory, które ze dwa miesiące temu odstawiłąm
Może jeszcze za wsześnie Ale moja juz kolejna kumpelka zaszta niedługo po odstawieniu. Cieszę sie szczęściem innych i łapię doła gratis.
Ale jesteśmy dobrej myśli :D Mój Ł ma duża rodzinkę( i bliźniaki sie w niej trafiały) wieć może to czekanie zwróci się nam z nawiązką.A póki co staramy się dalej...
Pozdrowionka dla wszystkich starających się
:stokrotka: :stokrotka: :stokrotka: i powodzenia w próbach...miłej niedzieli
Ediee, Kasieńko,
tak to już z nami bywa... Ja też nie mogę się już doczekać, ale wciaż nic nam nie wychodzi (w tej kwestii przynajmniej). Ja dziś dla odmiany (???) śniłam w nocy 3 sny i w każdym byłam w ciąży, chociaż inne miejsca i inna akcja. Resztę szczegółów może niezbyt dokładnie pamiętam, ale brzuch pamiętam wyśmienicie. I co Wy na to? Kto mi powie, że kobiety jako ssaki nie mogą mieć ciąży urojonej??
A jeszcze na domiar złego sytuacja w pracy chyba się nie polepsza, więc do całego mnóstwa problemów dochodzi jeszcze presja pracodawcy wrrrr . I w poniedziałek idę do gina i chyba zrobię tak: powiem, że muszę być w ciąży, niech aplikuje wszystkie specyfiki i zdobycze farmacji na jeden raz a mąż na miesiąc się poświęci i zostanie rozpłodowym byczkiem... buuuuu ech, jak siebie znam to i tak nic z tej stanowczości nie będzie, para pójdzie w gwizdek i będzie mi zzzmutnoo
sorry, ale musiałam się wygadać.
Najtrudniejsze, a zarazem rozbudzajace coraz to barzdziej dzieciowe pragnienia jest przebywanie z osobami, które czekają już na rozwiazanie.
Moja najukochańsza przyjaciólka rodzi 17 lipca. Każdą chwilę jaką tylko mogą poświęcam jej i jej małemu, synusiowi(doweidziałam się o tym w poniedziałek :D :D :D ).Będzie Wojtuś
Przyszli rodzice promieniują szczęściem, a tatusia energia rozpiera...
Patrzę na coraz to nowe zdjątka maluszka...jest śliczny.Jak ja im zazdroszczę
A później płaczę po cichutku, kiedy na mnie pora
Póki co pozotanę ciocią...też nieźle
Tak bardzo bym chciała, Boże tak bardzo...
Do tego wiem, ze mój Ł będzie wspaniałym i dumnym tatą, dlatego tak bardzo chcę aby był już szcześliwy.
Teraz nawt nie patrzę, że jeszcze 3 mieśiące ponad do ślubu, że kończę pracę, ze obrona...
Mama nadzieję, że niedługo spotkanko w powiększonym-brzysiowym składzie :stokrotka:
Nam też w tym miesiącu się nie udało :( :( :(
A byłam już prawie pewna...już trzy dni po...już biegłam po test, ale nie dobiegłam...
Ryczałam jak bóbr.A mój Ł tak już się do myśli, że będziemy w ciaży przyzwyczaił, że kiedy wrócił z pracy zrazu złpał mnie za brzuszka i mocno przytulił, a ja tylko znów się rozryczałam...nie będziesz tatusiem.
Czemu to jest takie trudne??czemu nie można tak po prostu i już...
Może cos ze mną nie tak :(
Nie może być...juz wkrótce zaczynamy próbować :usciski:
Moniko ja tez mam podobne. Od jakiegos czasu kilka dni po przytulaniu zaczynaja mnie bolec piersi i sutki. Niestety objawem ciazy to nie jest wiec mysle ze to moja psychika plata figle i podsuwa podswiadomie objawy ciozopodobne.
Dojdzie do tego ze jak faktycznie bedzie to ciaza to calkowicie je zignoruje....
To tak w ramach rozweselenia: wczoraj mówię do małża "Mam jeden z objawów, strasznie mrowią mnie sutki" Mąż, zaspany bo to późno było :"a co, deszcz będzie padał?".
Rzecz jasna chodziło mi o ciążę :D
Tja... objawy zauważam co chwilę, tylko nie wiem czemu wydaje mi się, że to jeszcze nie tym razem...
nie dziekuję :)
....trzymajcie, trzymajcie może coś wyjdzie :D
Że ja trzymam kciuki to wiadomo ale tak na wszelki wypadek przypominam
Jak powyżej ;)
Kika, będę trzymać kciuki.
Nam w tym cyklu chyba się nie uda :( Tak się składa, że w piątek wyjeżdżam na 2 tyg, a chyba (bo jeszcze opieramy się na przypuszczeniach, a nie naukowych pomocach) w sobotę byłby najlepszy moment na przytulanki. No ale jeszcze zobaczymy, może z pożegnalnych uścisków coś się uda spłodzić ;)
Lianka, bierz urlop w "tych" dniach i jedź do niego (o ile on nie może przyjechać) - będziesz miała pewność, że zadziałaliście wtedy, kiedy trzeba. Trzymam kciuki!
Kika - za Ciebie również, bardzo mocno! mam nadzieję, że za 14 dni nam coś fajnego zakomunikujesz:)
Lianka a dlaczego do tej pory nie poszedł?
Już dawno by miałby to za sobą i wiedzielibyście na czym siedziecie :P
Szczególnie, że jak mówiłaś pracuje w stresowych warunkach i jeszcze w wśród mnóstwa elektronicznych sprzętów.
Wiesz jak będzie miał dobre wyniki to to wam bardzo poprawi humorki!
Dam ci smycz i bierz go i ciągnij na badania!
też mam nadzieję że jajo nie będzie sie za bardzo opierało :D
Kikus to ja trzymam kciuki, zeby oporne jajo okazalo sie jednak malo oporne :)
Naturelko tez uwazalam ze rzadkie widywanie sie wcale przeszkoda nie jest, dopoki nie zakupilam testow owulacyjnych i nie przeprowadzilam wnikliwych obserwacji, z ktorych wyraznie wyniknelo, ze totalnie mijalismy sie z terminami. Dlatego uklad weekendow spotkaniowych ulegl zmianie no i zobaczymy. Narazie padlo nie w ten cykl co trzeba......
Jak przestawienie tygodni nie pomoze to juz bedzie powazny problem i moj malzonek bedzie musial pojsc do lekarza chocbym miala go tam na smyczy zaciagnac.
jestem
było wczoraj :)
fajnie było - coś tam zostało wstrzyknięte :D (czułam chwilowe ciepełko albo moja wyobraźnia płatała mi figle)
Pan doktor się ucieszył bo okazało się że pęcherzyk pękł więc powiedział że świetnie! jak to określił idealnie ksiażkowo
(miejmy nadzieję, że moje jajo i plemniki też sa tego samego zdania ) 8)
Czuję sie bardzo dobrze, z zaleceń pana doktora mam się nie przemęczać, nie dźwigać, polegiwać i się nie przeziebić!!! każde zalecenie skwapliwie wykonuje :P
Na test z krwi przyjść 30.05 czyli równiutko za 14 dni
No chyba że przyjdzie wcześniej @ to zadzwonić i będziemy myśleć co dalej z tym opornym jajem począć lol lol lol
Kikuś - moćno zaciskałam kciuki. Daj znać co i jak? Tzn jak samopoczucie, bo na ewentualny wynik chbya trzeba będzie chwilkę poczekać. ...
OdpowiedzLianko, to jeszcze ja - a może po prostu, jeśli wciąż coś nie "styka" weźcie urlop - Ty jedź do męża na tydzień lub dwa, albo on do Ciebie?
Odpowiedz
Kika, bardzo mocno trzymam kciuki, żeby się udało. To było wczoraj? I jak się czujesz?
Lianka - rozumiem Twoje rozczarowanie, ale samo rzadkie widywanie to chyba nie jest jedyny powód... Bo w sumie wystarczy "widzieć" się raz w odpowiedni dzień, jeśli wszystko jest ok. Zagoń Ty tego swojego chłopa na badania, nie rozumiem, dlaczego on sie opiera - przecież chyba ustaliliście, że oboje chcecie mieć dziecko? Może, jeśli chcesz się wygadać, otwórz nowy wątek i napisz, co Ci leży na serduchu. Trzymam kciuki również za Was i ściskam mocno.
Kikus trzymam kciuki mocno :)
A my narazie nie myslimy o invitro, bo K ciagle nie moze dojsc na badania....ale to na inny watek by byc musialo i nie tutaj.
Zreszta wyniki pewnie nie bylyby zle, a lekarz tylko by nas wysmial. Przeciez jak ktos sie tak rzadko widuje to raczej nie moze liczyc ze wszysko pojdzie ot tak od reki :) Trzeba cierpliowsci i przede wszystkim zgrania terminow co ciagle nam sie nie udaje, bo np pik LH przesunie sie o dwa dni..........
Jak nie urok to ........
Kika,
ja też mocno, mocno trzymam kciuki.
My w tym cyklu chyba też nic nie damy rady, bo... dziś 12 dc, ja jestem wykończona psychicznie i fizycznie po serii tych pisemnych i dopiero teraz powoli zaczynam się regenerować. A do tego temperatura chyba oszalała! I mąż jedzie na weekend, czyli akurat pewnie na najlepszy moment... :( buuuuuu. Jedyne co mnie pociesza to to, że dziecię będzie kiedyś ode mnie godzinami wysłuchiwać opowieści z pisemnego a nie będzie go pamiętać wcale, bo jeszcze go z nami teraz nie było. :|
..... ale i tak mi smutno.....
to żadna tajemnica :D
Sami podjeliśmy taka decyzje po konsultacji z lekarzem oczywiście a właściwie to byłam u dwóch i każdy mówił to samo :(
A zdecydowaliśmy sie dlatego że mamy tylko albo aż 30 % super sprawnych chłopaków a do tego 70 % patologicznych (a wciagu 6 miesięcy brania leków wyniki sie nie poprawiły)
i ten wynik świadczy już o tym żeby sie wspomóc zabiegami takimi jak IUI - inseminacja lub IVF/ICSI -(popularnie invitro)
Oczywiście do Invitro trzeba zrobić dużo wiecej badań i jest to dłuższa procedura ogólnie.
Na razie zdecydowaliśmy się na inseminację na cyklu naturalnym, i na dzień dzisiejszy chyba raz tylko zrobimy taki zabieg a później to zobaczymy co dalej...
a nóż... widelec sie uda :D
Kika napisał(a):Tak, tak wiem :D
Lianka a nie myśleliście o podejściu o inseminacji albo Invitro - ICSI?
My już sie zdecydowaliśmy ze bez sensu tak sie starać i ciągle nic....
trzeba sie jakoś wspomóc.... jak jest taka możliwość.
Na co się zdecydowaliście?
Tak, tak wiem :D
Lianka a nie myśleliście o podejściu o inseminacji albo Invitro - ICSI?
My już sie zdecydowaliśmy ze bez sensu tak sie starać i ciągle nic....
trzeba sie jakoś wspomóc.... jak jest taka możliwość.
Czuję się okropnie :(
Pisałam, że jestem strasznie zazdrosna, że moja koleżanka będzie mieć dzidziusia i to takiego nie planowanego. I, że to niesprawiedliwe.
A teraz dowiedziałam się, że ma ciążę zagrożoną, że robi jej się krwiak.
Wiem, że mojej myśli nie mogły mieć na to żadnego wpływu, ale mimo wszystko czuję się jakoś źle. I strasznie się o nich martwię.
Lianka napisał(a):Technika tak gna do przodu a nikt jeszcze nie wymyslil jakby tu zajsc w ciaze na odleglosc albo wirtualnie jakos
Toż to nie byłaby żadna przyjemność :)
Ja wolę tradycyjnie sie pomęczyć....
Lianka napisał(a):karola_78, justa, rena77, noemix :usciski: bedzie dobrze!
Pewnie dobrze będzie, mam taka nadzieje.
Ale ja sobie tak pomyślałam że jak zaczniemy się starac wczesniej niż zaplanowalismy to ewentualna porazka nie będzie taka przykra. Myślałam że jak nie wyjdzie to sobie wytłumacze w ten sposób " Justa nie przejmuj się przecież starać się bedziesz od wrzesnia a teraz to przedbiegi, nie wyszło to trudno nie musiało wyjsc teraz". Wydawało mi się że jeśli teraz mi aż tak bardzo nie zależy to się stresować nie będę i nam się uda - ale niestety nie udało mi się oszukać samej siebie :(
Prawda Pucia , tak trzymaj Ty i wszystkie starające się lol
No a u mnie mój małżon wyjechał więc mam 2,5 tygodnia celibatu, .
Może nam się kiedyś uda.
Cześć Kochane,
nie zaglądałam tu, bo przygotowania do pisemnego szły pełną parą (a i moje zdenerwowanie, panika i takie tam w parze tuż za przygotowaniami ). Właśnie wróciłam skołowana z głową spuchniętą po pierwszym dniu... Uf, nie macie pojęcia jakie to napięcie jest, nie-do-opowiedzenia po prostu.
I jak patrzyłam na koleżanki w ciąży, które też pisały i też się przecież denerwowały to z jednej strony wierzyłam im, że te egzaminy mniej się dla nich liczą po prostu, a z drugiej, jak wracałam do domu, głowa mi pękała tak, że strach to pomyślałam, że może lepiej, że maleństwo tego ze mną nie czuje.... Ale i tak nie przerywamy starań. A nóż się uda :)
Dziewczyny, głowa do góry! Zwyciężymy!!! Jestem tego pewna :D
W niedziele spadla tempka :-(( wiec juz w niedziele mialam dola, a dzisiaj rano @
DLACZEGO ???? Kolejny miesiąc starań...
Powodzenia
No to i ja sobie ponarzekam bo do wczoraj miałam nadzieje że się nam udało. Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły że się udało ale niestety @ przyszła w nocy :(
Kurcze jestem rozczrowana, płakac mi się chce bo jestem tego prawie pewna że ciąża była.
Niestety dostęp do netu ma w pracy i dlatego tyle Was trzymałam w niepewności.
Wszystko się wyjaśniło, jak w nocy z piątku na sobotę pojawiła się @. :(
Zakupiony w piątek teścik musi poczekać.
A tak swoją drogą to mnie prześladują ciąże znajomych. W sobotę dowiedziałam się, że mój szwagier będzie tatusiem. Świat jest taki niesprawiedliwy. Ci co nie chcą to zachodzą
Dlatego mam nadzieję, że w maju nam się nie uda ;)
Justys napisał(a):dziś już mam lepszy humor :)
I tak trzymaj !!!
Kika napisał(a):Justys napisał(a):I po zawodach ....
Staramy się dalej :)
No to dopiero zawody sie zaczną :D
w sumie tak ;)
wczoraj było mi smutno - dziś już mam lepszy humor :)
Justys napisał(a):I po zawodach ....
Staramy się dalej :)
No to dopiero zawody sie zaczną :D
karola78 napisał(a):Pucia, wieści będą jutro. Znowu będę sie testować, no chyba, że między czasie pojawi się @, ale wtedy sytuacja też się wyjaśni.
Karola i jak? Jutro juz bylo wczoraj ;) Jakie wiesci?
Oj i przyszedł czas na mnie - troszkę ponarzekam :(
Starania o dzidziusia zaplanowaliśmy na maj/czerwiec ale miałam cichą nadzieję, że będzie niespodzianka już wcześniej.
Już dawno zrobiłam wszystkie badania - generalnie były dobre, poza tymi ginekologicznymi, brałam leki na podleczenie i cały czas czekam na kontrolne wyniki - asystentka pani doktor telefonicznie powiedziała, że stan zapalny niestety nadal się utrzymuje, ale mam czekać na konkretną opinię pani doktor, którą prześlą pocztą .... i czekam z niecierpliwością.
Mam za sobą ciężki tydzień, czułam się kiepsko, jak nigdy dotąd, bardzo zmęczona, mdliło mnie, czułam się jakbym zjadła tonę metalu :o
Zaczęłam podejrzewać, że to może "TO", tym bardziej, że temperatura cały czas była wysoka.
Z jednej strony marzyłam, żeby to był dzidziuś, a zdrugiej strony bałam się, że takie zapalenie i ew. dalsze leczenie może zagrozić ciąży.
I tak sobie siedziałam i gdybałam ... a wczoraj przyszła @
I po zawodach ....
Staramy się dalej :)
Pucia napisał(a):A ja mam doła, bo coś zgrzytnęło między nami. Mam nadzieję, że wyjaśnimy wszystko. A kuruję się, kuruję, dzięki Lianka!
Pucia będzie dobrze :usciski: :usciski:
Lianka trzymama kciuki
Kasia_S pilnuj pęcherza bo to nie żarty
No a u mnie na razie zastój, bo mąż wyjeżdża jutro na 2,5 tygodnia, trudno.
No i się okazała ostra infekcja dróg moczowych, leczę się. Powiedziałam pani doktor, ze się staramy o dziecko i czy nie musimy się wstrzymać ze staraniami, ale ona powiedziała, ze to nie przeszkadza :o
Troche się zdziwiłam, bo dostałam leki - Nolicin. Co o tym myślicie,bo ja mam watpliwości Na szczęście do dni płodnych jeszcze tydzień i chyba skończę brać leki ale trochę jestem zdziwiona...
A ja w ramach wyluzowywania się byłam wczoraj na aerobiku i było swietnie.
Za to dziś dopadła mnie infekcja dróg moczowych z niewielkim krwawieniem :o . Jak do końca dnia w pracy nie przejdzie to lecę do lekarza. Mam nadzieję, że to nic poważnego i nie będziemy musieli odkładać starań... trzymajcie kciuki.
A poza tym idę jutro do dentysty i to mnie wkurza, bo ostatnio byłam w lutym i było ok
Aż się boję... ogłaszam oficjalnie że nasze starania przesuwają się na maj. Mam tylko nadzieję, że mój organizm się nie rozregulował, bo łykam leki przeciwzapalne, wypijam morze kawy i mocno się ostatnio stresuję. Dostaję w kość w pracy, za miesiąc kończę szkołę, więc cały czas wkuwam na przemian z kończeniem mojej pracy lic. i nie mogę spać z nerwów, bo terminy gonią... mam nadzieję, że mój organizm nie zadecyduje za mnie, że to jeszcze nie pora:?
Odpowiedz
Lianka napisał(a):Puciu alez z twoich postow optymizm bije :) I tak trzymac !
Naprawdę? Hmmm, to pewnie dzięki mężowi. Żebyście go widziały, jakie on miny strzela, jak się martwię... lol lol lol Staram się nie zamartwiać, bo to nie pomaga na pewno naszym planom. Chociaż dziś to akurat jakoś mi nie tęgo (w kwestii humoru a nie wagi niestety), bo chyba łapię infekcję. Zimno mi i w ogole. I zastanawiam się, czy brać aspirynę mając na uwadze bejbikowanie, czy nie. A jak nie wezmę to obawiam się, że mnie zmorze, a w poniedziałek, wtorek i środę - wielkie dni egzaminowania, więc nie mogę się rozłożyć....
I co tu robić :(
Aha,
zapomniałam Wam tu napisać, że rozmówiłam się z mężem w sprawie "ciąża - zagadnienia techniczne" jak ja to nazywam. Żaliłam się tu kiedyś, że faceci to nie mają do tego głowy. I muszę się Wam przyznać, że dobrze zrobiłam. Bo, po 1 dostałam burę (trochę słusznie), że on się ostatni dowiaduje i że takich rzeczy i wiadomości dobrych czy złych to nie mogę sobie dla siebie zatrzymywać a po 2 bardziej mnie rozumie, włącza się w cykl i różne rzeczy a i ja znormalniałam od tego czasu. Po prostu jest mi o połowę lżej w tych trudniejszych dniach.
To tyle, czułam że byłam Wam to winna :P
Alguna, jaki zgred??!! Coś Ty, jak bratowa ludzki człowiek to zrozumie albo się domyśli... A nieobecnością męża się nie martw, wszystkie tak pewnie mamy. Jak przychodzą te dni, to się okazuje, że oboje zmęczeni, on ma grypkę, albo nie ma ochoty, bo się wściekł, albo teściowa za ścianą (ledwie sypia), albo jeszcze cokolwiek innego. Taki lajf.
Ja pożeram dzieci na ulicy aż się mąż mi dziwnie przygląda (pewnie czeka aż się zgarbię do ziemi i na nosie wyrosną mi pypcie i grzybki, jak na jędzę przystało 8) ). Wiem, jak to jest, okropne uczucie. Po prostu taki żal i zazdrość ściska wszystko w środku...
A my zaczynamy kolejny cykl starań. Dziś rozmawiałam z ginem, i doszliśmy do wniosku, że jeszcze naturalnie, bez żadnej stymulacji, zobaczymy, co mój organizm tam wyczynia. I jak pomyślę, że takie śliczne testy owu i ciążowe sobie zakupiłam... ech, nic to, huzia na bociany! Dobrze, że mąż to znosi.
Lianka napisał(a):Kasia ty to masz fajnie, Tatry.....
Ja w celu "wyluzowania" czytam forum i odliczam dni do kolejnego spotkania z mezulem :)
Skąd ja to znam......
U mnie oczywiście w tym miesiącu nic nie wyszło, ale też nic się nie spodziewałam, jestem już po @ ale ten cykl też będzie bezowocny, bo mężuś wyjeżdża na poligon na 2,5 tygodnia, eh....
Ale nie łamię się....tak sobie wmawiam.....bo jak przyjeżdża moja bratowa z bratanicą to dzieją się ze mną dziwne rzeczy.... nie chcę wziąść dziecka na ręce.... ja to dopiero jestem zgred
Trzymam kciuki za Bociany, swoją drogą ostatnio mówili w radiu, że w tym roku przyleciało o połowę mniej bocianów niż w zeszłym, kto wie może będzie druga tura w same wakacje?? ;) ;) ;)
Witajcie Dziewczyny,
ja dziś zastanawiałam się nad wizytą u gina, bo powiedział, że jak nic nie wyjdzie to może stymulacja... ale tak padało, że pomyślałam, że może najpierw zadzwonię. I tak miło się nam rozmawiało, że doszliśmy do wniosku (ciekawie to brzmi zważywszy, że to lekarz a nie mąż :) , że ten cykl jeszcze naturalnie - a może pęknie...?) Tak bardzo bym chciała. Wiem, co to znaczy czekać i nie raz i niejedno tu już pisałam, więc przyłączam się do postulatu Kasiuchy i proponuję podrzymywać się na duchu.
Ja niestety nie zapisałam się na aerobic a bardzo by mi się przydał, bo ślęczę teraz nad książkami i ze stresu objadam się bez pamięci. Za to jak poszłam na ćwiczenia to padłam jak mucha i nie mogłam się uczyć przez pół dnia, więc zrezygnowałam.
Ja, żeby nie zwariować (w oczekiwaniu i w takiej myśli, którą miałam po przejżeniu forumów różnych, że nie można zajść w ciążę bez gigantycznych kłopotów) zamierzam:
ograniczyć przyjemności wysokokaloryczne
wykorzystywać na co dzień cuda kosmetyki, które piętrzą się w postaci próbek i innych na tzw. "lepsze czasy" specyfików
otwarcie gadać mężowi
oglądać miłe filmy
Żałuję, ale nigdzie nie mogę wyjechać. Za to wyjeżdża moja mama i zostawia nam na tydzień psa,więc będę miała tu niezłą imprezę :o 8) lol
I zwierzę się Wam, że jak już będę po egzaminie (bez względu na wyniki, o mamo!) to marzy mi się babski wyjazd do jakiegoś miejsca spa, np. do Nałęczowa z moją ukochaną starszą siostrą, winko, masaże, tajemnicze kąpiele, babskie gadanie... Może się uda :)
Miałam w niedzielę zrobić test, to był 31. dzień cyklu. Już nie zdążyłam...
A tak w ogóle to mam pomysł, coby się nawzajem trochę podnieść na duchu: wpisujmy co robimy, żeby się wyluzować i nie zwariować od myslenia o dziecku.
Zaczynam:
dziś zapisuję się na aerobik
na kolejny długi weekend jedziemy w Tatry (teraz się nie dało, mąż ma sesję)
Z tego teraz się cieszę. Napiszcie proszę jak Wy sobie radzicie...
Witam wszystkie starające !
U mnie jak nie wyjdzie w tym miesiącu, to zacznie się chyba już 12 miesiąc starać. To naprawdę bardzo męczące. Najgorsze jest to comiesięczne wsłuchiwanie się w swój organizm i wypatrywanie oznak ciąży. Ja co miesiąc odnajduje ich co najmniej kilka. Ale podobno maj to najpłodniejszy miesiąc roku - więc jestem dobrej myśli. Uda nam się !!!
Podobne tematy