"Wynająłem mieszkanie, a właściciel każe mi bulić za telewizję. Jeszcze czego, to nie mój telewizor..."

"Wynająłem mieszkanie, a właściciel każe mi bulić za telewizję. Jeszcze czego, to nie mój telewizor..."

"Wynająłem mieszkanie, a właściciel każe mi bulić za telewizję. Jeszcze czego, to nie mój telewizor..."

Canva

"W ogłoszeniu było czarno na białym napisane, że w mieszkaniu są telewizor i kablówka. Ucieszyłem się, że będę mógł normalnie oglądać mecze, a nie kombinować... Nie ukrywam, że ten punkt przesądził o wyborze właśnie tego mieszkania. Gdyby nie to, szukałbym dalej! A tak od razu zadzwoniłem i umówiłem się na obejrzenie szacownego lokum. Udało się doprowadzić sprawę do końca. Po miesiącu jednak przeżyłem szok. Szkoda, że właściciel nie zrozumiał, co napisał, a teraz się rzuca. Jakim prawem? Przecież to jego telewizor. No to mu powiedziałem..."

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Musiałem opuścić stare mieszkanie i wynająć inne

Ja jestem zapalonym kibicem. Oglądam wszystkie mecze swojej ukochanej drużyny, chociaż tu akurat zawsze miałem problem, bo bez kablówki ciężko było co niektóre rozgrywki prześledzić. Telewizję miałem tylko w komputerze i nie myślałem nawet o tym, żeby kupić sobie własny odbiornik. Nie był mi potrzebny.

Poza tym, czego nie mogłem znaleźć na streamach albo u kolegów, to szedłem obejrzeć na dużym ekranie w lokalu gastronomicznym, że tak powiem. Jakoś trzeba było kombinować.

Na początku roku jednak tak się złożyło, że właściciel mieszkania, które zajmowałem od półtora roku, nagle zjawił się z niespodziewaną wiadomością. Okazało się, że sprzedaje mieszkanie i chciał wypowiedzieć mi umowę, bo w sumie już ma kupców. Miałem niewiele ponad miesiąc na to, żeby znaleźć sobie coś innego. Ci nowi właściciele chcieli zrobić remont i sami się wprowadzić.

Nie miałem wyboru, zacząłem więc przeglądać ogłoszenia. Moją uwagę przykuło jedno. Nie za duże, cena w normie, całkiem dobra lokalizacja. Miało też jedną wielką zaletę!

Facet - właściciel - wprost napisał, że w mieszkaniu jest telewizor i podłączona kablówka. I to jaki TV! Nowoczesny i wielki na pół ściany! O dodatkowych opłatach facet nic nie wspomniał, więc rozsądnie uznałem, że muszą być zatem wliczone w koszt najmu, inaczej by się gość nie chwalił.
bloki mieszkalne Canva

Po miesiącu doznałem wielkiego zaskoczenia

Jak tylko zobaczyłem to ogłoszenie, od razu zadzwoniłem. Nie powiem, ta kablówka i elegancki odbiornik przeważyły szalę. Gdy ogłoszenie okazało się aktualne, już dalej nie szukałem. Umówiłem się za to na spotkanie, obejrzałem i nie miałem wątpliwości.

Dla mnie to lokum było rewelacją; a w dodatku mieściło się w budżecie. Przeczytałem umowę, było tam coś o kaucji, o opłatach za prąd i wodę, w tym zaliczkach... Takie tam. Nie było nic o telewizji, więc myślałem, że tę kablówkę i abonament płaci on, jak to właściciel, a ja korzystam z dobrodziejstwem inwentarza. W sensie wkalkulował to sobie w koszt najmu, bo jak inaczej?

A tu po miesiącu ten gość podsyła mi rachunki i jeszcze numer konta, na które mam opłacić kablówkę! Ależ się zdziwiłem! Pogięło go? Przecież to jego telewizor i jego kablówka, on jest właścicielem i na niego spisana umowa, więc jakim prawem ja mam go w tych opłatach wyręczać?

Nie musiał oferować w ogłoszeniu, że te dwie rzeczy są obecne w mieszkaniu, a teraz lokatora wrabia w opłaty? Nie ma mowy, że na to przystanę. Powiedziałem mu więc jasno, że płacenie abonamentu (właściwie abonamentów) to przecież jego obowiązek... a ten na to, że w takim razie rozwiąże umowę o kablówkę i zabierze TV, to będę mógł sobie własny wstawić. Ciekawe, radio podtynkowe też zabierze?

Jak mam z nim gadać, żeby zrobił, co do niego należy, a nie wymyślał?

Kamillo

To już koniec! Magda Mołek oświadczyła, że się rozwodzi. Jej mąż ma wysokie stanowisko w TVP. Zobacz galerię!
Źródło: instagram.com/magda_molek/
Reklama
Reklama