"Dostałam przydział do sanatorium, a Stefan nie. Postawił mi ultimatum, jeśli pojadę bez niego"

"Dostałam przydział do sanatorium, a Stefan nie. Postawił mi ultimatum, jeśli pojadę bez niego"

"Dostałam przydział do sanatorium, a Stefan nie. Postawił mi ultimatum, jeśli pojadę bez niego"

Canva

"Tak mi zależało na tym turnusie, a teraz nie wiem, co robić. Poprzednio pojechaliśmy razem i bawiliśmy się jak nigdy, a przy okazji udało się trochę podreperować zdrowie. Teraz znów strzyka mnie w kościach, kolana bolą, potrzebuję tego sanatorium na wczoraj... Turnus zaklepany, a tu taka historia! Stefan nie dostał przydziału i zapowiedział, że jeżeli pojadę bez niego, to..."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Dostałam przydział do sanatorium, a mój mąż nie

Ja i Stefan jesteśmy małżeństwem od 30 lat. Myślałam, że z jego strony nic już mnie nie zaskoczy... Przez taki szmat czasu ludzie zdążą poznać się jak łyse konie.

Cóż, jednak się nieco pomyliłam. Wszystko przez to sanatorium. Trzy lata temu pojechaliśmy razem i było świetnie. Nie dość, że nachodziłam się na różne zabiegi i zajęcia, to jeszcze trafiliśmy na doborowe towarzystwo. Umilaliśmy sobie wieczory grą w karty i innymi atrakcjami. To był intensywny wypoczynek i mnóstwo wspomnień.

Gdy czekaliśmy na ponowny przydział sanatorium, snuliśmy plany, że w tym roku powtórzymy tę eskapadę. Może tym razem trafimy na równie miłą kompanię. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że coś nam stanie na przeszkodzie!

Parę dni temu okazało się, że ja dostałam swój przydział do sanatorium... a Stefan nie! Dzwoniliśmy, pytaliśmy i okazało się, że na swoją kolejkę będzie jeszcze musiał poczekać. Co za pech!

Dziadek w koszuli i kamizelce w romby siedzi z książką i patrzy w bok Canva

Stefan postawił mi ultimatum. Nie pozwala mi jechać

Skoro tak wyszło, to stwierdziłam, że w takim razie nie mamy wyboru. Pojadę sama. Nie mamy pieniążków na to, żeby opłacić Stefanowi turnus z własnej kieszeni, a z przesuwaniem mojego terminu też nie chciałabym kombinować... Jeszcze mi potem nie dadzą, jak będę chciała trzeci raz jechać!

Poza tym, moje kolana już nie są w najlepszym stanie, bolą mnie, w kręgosłupie strzyka. Potrzebuję tego wyjazdu, i to nie ze względów towarzyskich, tylko zdrowotnych.

Tymczasem Stefan się zawziął i strzelił focha. Powiedział, że samej mnie nie puści, bo Bóg raczy wiedzieć, co ja tam będę robiła i z kim! Niech on już Boga w to nie miesza. Myślałam, że po 30 latach małżeństwa on już nie będzie takich głupot wymyślał?!

Najgorsze jest to, że Stefan postawił mi ultimatum - jeżeli pojadę na ten turnus, to on wymieni zamki w drzwiach i nie przyjmie mnie z powrotem. I mam wrażenie, że on to mówi poważnie - nie musi wzywać ślusarza, sam będzie umiał taką wymianą przeprowadzić. Tylko na jakiej podstawie aż tak zareagował?

Dało mi to do myślenia. Stefan ma focha od 4 dni, a ja zaczynam się coraz mocniej zastanawiać, co w tej sytuacji zrobić. Chciałabym jechać i nie przyjmuję jego pokrętnej logiki... Nie uważam, żeby samotny wyjazd do sanatorium był wyczynem godnym wyrzucenia z domu. Co radzicie?

Helena

Szokujące zachowanie księdza na proteście rolników. Powiedział im, co mają zrobić z Donaldem Tuskiem. Zobacz zdjęcia!
Źródło: East News/Piotr Molecki
Reklama
Reklama